Olbrzym z krzywym kręgosłupem

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim

|

GN 13/2008

publikacja 31.03.2008 13:32

Ludzkość od zarania szkodzi sama sobie

Wracając do wątku poruszonego w ubiegłym tygodniu, chciałbym dziś, po głębszym świątecznym namyśle, podzielić się pewnymi wątpliwościami na temat niebezpieczeństw grożących społeczeństwu, a nawet ludzkości. Przestrzega się nas na przykład przed żywnością genetycznie modyfikowaną, tak jakby człowiek od zarania dziejów nie modyfikował żywności genetycznie.

Ale w imię postępu toleruje się grzebanie w ludzkich genach, co ma służyć naszemu zdrowiu. Czy jednak trudno sobie wyobrazić, że zdrowszy genetycznie poprawiony człowiek może być niebezpieczny sam dla siebie? Kto nam zagwarantuje, że po remoncie DNA odnowiony obywatel nie nabierze apetytu na zieloną herbatę z genem boczku wędzonego? (Nawiasem mówiąc – często słyszy się o potrawach jarskich smakujących jak pieczyste i margarynie jak masło; znacznie rzadziej mówi się o befsztykach jak soja).
Jeszcze groźniejsze jest powszechne ocieplenie, które podobno sami wywołaliśmy. Tych ociepleń już kilka było od początku świata, więc ludzie są podejrzani o notoryczne podgrzewanie atmosfery.

Teraz jednak pojawiła się koncepcja, że wyłączając telewizor z kontaktu i rzadziej używając komórki można klimat na powrót oziębić. Jeśli rzeczywiście grozi nam globalna katastrofa, w tym zatopienie terenów nadmorskich, to trzeba budować nowe osiedla w głębi lądu. Zamiast tego proponuje się nam nową, odwróconą wersję donkiszoterii: walkę wiatrakami, wytwarzającymi energię czystą (ale produkowanymi za pomocą energii brudnej). Czy to rzeczywiście pozwoli na odwrócenie tendencji klimatycznej? Być może należałoby raczej wziąć przykład z owego rycerza, który namawiany do obrony dziewic przed świeżo przybyłym smokiem, szybko włożył zbroję i siadał na koń. Gdy spytano go o plan antysmoczej kampanii, odparł: „Jaki plan? Tu trzeba wiać!”.

Stefan Kisielewski, na którego często się powołują diametralnie różne środowiska w zależności od bieżących potrzeb, przynajmniej kilka razy cytował w swoich felietonach słowa Fryderyka Wielkiego, skierowane do pruskich żołnierzy, ociągających się z atakiem na wroga: „A cóż wy, bydlaki, myślicie, że będziecie żyć wiecznie?”. Dzisiaj rzadko ten fragment spuścizny Kisiela jest wspominany. Pewnie dlatego, że znowu (podobnie jak ocieplenie, to też już było) zapanowała moda na wiarę w ludzką wszechmoc, która już, już doprowadzi potomków Ewy do zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności. Tymczasem, jak twierdzi mój lekarz, ludzkość od zarania szkodzi sama sobie: stanie, chodzenie i siedzenie niszczą kręgosłup. Mnie się też wydaje, że leżenie jest najbardziej naturalne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.