Dobrze, że w przyszłym roku karnawał dłuższy – usłyszałem ostatnio. Bo co? – zapytałem. „No bo nie mieliśmy takiego problemu z rezerwacją sali na studniówkę”. Jasne, rezerwacje na przyszły rok już dawno zaklepane. Bywają krótkie karnawały – jak tego roku; kilka lat temu było podobnie. Trudno w kilkutygodniowym sezonie zmieścić wszystkie bale. Słyszałem, że kiedyś w takim właśnie karnawale jakieś katolickie liceum nie zdążyło przed Popielcem. Owszem, wszystko było „legalnie”, dyspensę mieli. Ale znamienne były reakcje środowiska – niedowierzanie, zdziwienie, oburzenie, zgorszenie. Noblesse oblige – mówią Francuzi, szlachectwo zobowiązuje. Nazwa, statut, wreszcie opinia szkoły katolickiej w odczuciu społecznym znaczy wiele. To dobrze. Katolickie powinno być najlepsze. W każdym wymiarze życia.
Tak prywatnym, jak i społecznym. Religijnym i naukowym. Ekonomicznym i organizacyjnym. A zwłaszcza na styku różnych dziedzin życia z religijnym obyczajem, z religijnym wartościowaniem, z religijnym myśleniem.
Przed świętami dostałem e-maila z pytaniem. Otóż katolicka instytucja – charytatywna, zacna, wielce zasłużona. W jej lokalu w czas Adwentu było wesele. „Proszę księdza, czy to był grzech i czyj?”. Formalnie biorąc – nie. Prawo kościelne o tych sprawach stanowi dziś inaczej niż kiedyś. To prawda. Ale oprócz przepisu prawa jest jeszcze wielowiekowy obyczaj. W ocenie naszych zachowań bynajmniej nie o dewocję chodzi, nie tylko o ocenę grzechu i nie tylko o odniesienie do litery prawa. Obyczaj znaczy wiele i powinien znaczyć wiele. Nie mówiąc o tym, że obyczaj może stać się prawem. A na pewno powinien być ważną wskazówką dla sumienia.
„Ale już nie było terminu!” – co miało znaczyć, że wszystkie sale balowe były już wynajęte. Z drugiej strony argument: „Sala nie może stać pusta, musi zarabiać”. Rozumiem, komercja. Niemniej mam dylemat: czy tylko komercja? Czy tylko prawo do zabawy? Choć wiem, że od balu do prawd wiary jest dość daleko. Dlatego ucieszyłem się kiedyś, gdy na drzwiach dyskotekowego lokalu w turystycznej miejscowości przeczytałem dopisek w cenniku wynajmu sali: „Z wyjątkiem piątków”. Tu nie trzeba było szyldu „lokal katolicki”. To piątkowe zastrzeżenie mówiło samo za siebie (i za właścicieli). A koniec końców to i karnawał w Rio kończy się przed Popielcem.