Materialny kształt Ewangelii

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 01/2008

publikacja 08.01.2008 12:14

Nadzieja, która nie jest odpowiedzią na pytanie, kiedy będzie lepiej, ale pewnością, że wszystkie okruchy dobra są Bogu potrzebne

Parafianie powinni wyspowiadać się przed Wigilią. Jednak mimo najszczerszych chęci, można nie zdążyć. Dlatego zawsze w wigilijne popołudnie idę do konfesjonału. Raz więcej, raz mniej, ale zawsze ktoś przyjdzie. Wspominam taką spowiedź sprzed lat. Miałem wtedy do obsłużenia dwa kościoły. Pojechałem na filię. Kilka osób wyspowiadało się, siedzę w konfesjonale, zimno, ściany iskrzą się szronem. Mam szczęście do kościołów z ekologicznym ogrzewaniem. Jak na dworze ciepło, to przyroda grzeje energią odnawialną.

Jak mróz – to superklimatyzacja. Przyzwyczaiłem się. Siedzę i czekam do wyznaczonej godziny. Drzwi powoli się otworzyły, najpierw do kościoła wsunęła się rączka ze szklanką gorącej herbaty – kłęby pary osłaniały twarz. Ale ja i tak poznałem – to była Ania, wtedy dwunastoletnia. Mieszkała naprzeciw kościoła i w ich komórce zostawiałem swój motorower. Nieraz między lekcjami religii zachodziłem się ogrzać, i nie tylko. Wtedy dziecko przyniosło gorącej herbaty, żeby ksiądz w siarczysty mróz nie zamarzł. Co mnie bardziej ogrzało? Herbata z cytryną czy serce dziecka?

Bywają w życiu takie chwile, które pamięta się już zawsze. Niektóre szczegóły się zacierają, wyobraźnia coś tam doda – być może. Ale sedno pozostaje zawsze nienaruszone: dobro, życzliwość, serdeczność. Takie chwile stają się ewangelią, która przybiera kształt osób, wydarzeń, przedmiotów. Właśnie dlatego tak mocno zapisują się w pamięci. I wcale nie muszą to być ani osoby na miarę bohaterów, ani wydarzenia zmieniające bieg historii, ani przedmioty warte muzealnej pieczy. To może być dziecko i szklanka gorącej herbaty w mroźny dzień. Herbatę wypiłem, szklanka od tamtego czasu (a minęło ponad dwadzieścia lat) na pewno się stłukła. Dziecko jest matką już dorosłego dziecka.

Ale widocznie mały Jezus z zimnej betlejemskiej groty potrzebował tego wszystkiego. Skoro zapisał to w mojej pamięci, to i w wielkiej księdze Bożych rachunków wszystko zostało odnotowane. Nadzieja! Nadzieja, która nie jest odpowiedzią na pytanie, kiedy będzie lepiej, ale pewnością, że wszystkie okruchy dobra są Bogu potrzebne. Nam na pożytek. Z nich buduje On swoje królestwo. Wielkie wydarzenia to zręby tego królestwa. Ale nie nabiorą one pięknych kształtów, jeśli nie zostaną wypełnione tysiącem drobnych okruchów. Dziękuję za herbatę!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.