Nadzieja w beznadziejnym świecie

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 51/2007

publikacja 27.12.2007 21:58

Nadzieja to przekonanie, że dobro ma sens. Jego zwycięstwo objawi się kiedyś. Ale ono już dziś, teraz ma sens i jest potrzebne

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Nie masz już innych tematów? – przywitał mnie Heniek. Kolega, też proboszcz. ??? – to była moja odpowiedź. „Twoje roratnie słuchowiska – nadzieja. Twoje gadki w radiu – też. Na rekolekcjach – to samo. Nie przesadzasz?”. Przeszedłem do ataku. Heniu, szopkę w kościele masz przygotowaną? „Mam”. Choinki zamówione? „Zamówione”. Nowe lampki kupiłeś? „Oczywiście. Oczywiście chińskie”. Heniek, nie przesadzasz z tymi świętami? Roześmiał się. „Wiesz, kilka lat temu ogólnopolski program duszpasterski był o nadziei. Ale temat jakoś zginął”. A wiesz, Heniu, dlaczego? Bo my sami, my, kaznodzieje i duszpasterze, mamy luki w temacie i dlatego nie mówimy o nadziei. Nie wiemy jak. „Ty oczywiście wiesz”. Nie wiem. Od lat próbuję przekonać samego siebie.

Z przekomarzania przeszliśmy do egzystencjalno-teologicznej rozmowy, czym jest nadzieja. Zbyt długa, by ją tu streszczać. Opowiem o czym innym. Jak to kiedyś po Mszy w czeskiej parafii podeszła do mnie, już na zewnątrz kościoła, młoda niewiasta. Wyściskała mnie i powiada: „Otcˇe, deˇkuji vam za nadeˇje!”. Czytania mszalne narzuciły temat o nadziei. Plątałem się nieco w tym kazaniu. Nie tylko z winy trudności językowych, ale z powodu moich własnych wątpliwości, czym naprawdę jest nadzieja.

Wszelako od tamtego dnia zacząłem baczniej przypatrywać się wszystkim śladom i tropom nadziei wokół siebie. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że jest tego bardzo dużo w naszym beznadziejnym świecie. Przekonałem się przy tym, że pytanie „kiedy będzie lepiej?” jest pytaniem marginesowym. W istocie nadzieja tylko po części jest skierowana ku przyszłości. Zakorzeniona musi być w chwili obecnej. Bo nadzieja to przekonanie, że dobro ma sens. Jego zwycięstwo objawi się kiedyś. Ale ono już dziś, teraz ma sens i jest potrzebne.

Heńka spotkałem pod koniec listopada, w czwartek. Następnego dnia Papież ogłosił encyklikę o nadziei. Zadzwoniłem do kolegi. No i co? – zapytałem. „No i trafiłeś. Masz przecieki z Watykanu?”. Jak myślisz? „Eee, i tak nie powiesz”. Wobec tego publicznie oświadczam, że nie mam. Ale wsłuchując się w odgłosy świata, słyszę, jak od wielu lat nasila się pytanie o nadzieję w naszym dziwnie nieposkładanym świecie. Warto rozejrzeć się wokoło, by zobaczyć jak wiele wśród ludzi śladów nadziei. Tej wielkiej i trudnej, i tej drobnej, codziennej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.