Lumpeks, ekogroszek i samo życie

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 07/2007

publikacja 19.02.2007 11:10

Coraz więcej jest w Polsce parafii małych i biednych. Takich, w których nigdy kościoła ogrzewać się nie będzie, bo bariera ekonomiczna jest nie do pokonania

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Pawła zastałem w księgarni. Nie w żadnej ambitnej, naukowej czy literackiej, a takiej naszej, księżowskiej. Katechizmy, druki, księgi metrykalne. Ewentualnie wino mszalne. Czasem jakaś książka z naszej branży. Co słychać? „A wiesz, wszystko zaczyna mnie wkurzać!”. Jadłeś obiad? – zapytałem. Popatrzył na mnie nieprzytomnie. Kontynuowałem: – No bo jak Polak głodny, to zły. Chodź do Pizza Hut, to nam przejdzie. „Co, tobie też?”. Czekając na średnią margheritę, dowiedziałem się... Był gdzieś na pogrzebie, jakieś tam parafialne koligacje. „I będzie mi facet pół godziny w zakrystii opowiadał o swoich problemach z ogrzewaniem kościoła. No wiesz, węgiel ekogroszek, ale coś nie taki, zatyka się podajnik i w ogóle. Ja pojęcia nie mam, o co mu chodzi”. Trzeba mu było powiedzieć, żeby sobie kupił w lumpeksie kurtkę za cztery złote, to mu będzie ciepło. Paweł popatrzył na mnie jak na jasnowidza. „Skąd wiesz? Jakoś tak mu powiedziałem”. Obraził się? „Nie, nie zrozumiał chyba”. Problem Pawła jest niezwykle prosty, ale niektórym żyje się jeszcze prościej i najprostszych spraw nie pojmują. Tego na przykład, że ani Paweł, ani ja i setka innych nigdy kościoła ogrzewać nie będziemy, bo bariera ekonomiczna jest nie do pokonania. Zatem nie mamy problemu ze złą jakością ekogroszku. Proste?

Zjedliśmy pizzę, uśmiechniętej kelnerce podałem bankową kartę. Paweł jakoś dziwnie na mnie popatrzył. Uświadomiłem sobie, że strzeliłem głupstwo. W jego okolicy szkoła już padła, niepotrzebne mu konto w banku i karta nieprzydatna. Jak się człowiek do dobrego przyzwyczai, to nie pomyśli, że innym gorzej. Ale przecież nie zapytam: Paweł, ile potrzebujesz do świąt? Zresztą, po świętach mu nie przybędzie. Tam już nigdy nie przybędzie. Coraz więcej jest w Polsce parafii małych i biednych.

Jedni księża są solidarni z ubogimi parafianami, inni starają się utrzymać jakiś tam materialny status. Ja przed laty od proboszcza zamożnej, wielkomiejskiej parafii dostałem gruby plik pięćsetek. Uratowało to moje finanse. Ale nie zmieniło przyszłości tej i innych parafii. Potrzebny jest w Kościele, i to od wczoraj, jakiś pomysł systemowy, by Paweł zaczął mieć problemy z ekogroszkiem. Przed rokiem napisałem dwa felietony na podobne tematy. Trochę się obawiałem reakcji. Nie było żadnej. Czy to nikogo nie obchodzi?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.