Tę księgę trzeba znów otworzyć

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 16/2005

publikacja 20.04.2005 19:21

Boży powiew kazał mu wędrować przez świat i językiem naszego pokolenia mówić o tajemnicach Księgi, którą mu dziś na trumnie położono

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Dzień pogrzebu Ojca Świętego... Spokój. Żywej duszy wokoło. Nawet psy ucichły. Ciszę przeciął głos syreny, za moment dołączyły dzwony na kościelnej wieży. W Rzymie zaczęło się pożegnanie naszego Ojca. Dla mnie było to doznanie powszechnej wspólnoty wiary. Nie tylko w wymiarze przestrzeni całego nieomal świata, ale też historii – w końcu Jan Paweł spoczął opodal grobu Piotra. Dwadzieścia wieków ich łączy!

Na trumnie – księga Ewangelii. Przykuwała moją uwagę przez cały czas trwania liturgii. Wiatr czegoś w niej szuka, nerwowo przewraca kartkami w jedną i drugą stronę... Wiatr? Jezus w rozmowie z Nikodemem mówił: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”.

Ten Człowiek, którego żegnamy, był jak ten wiatr. On się narodził z Bożego Ducha. Boży powiew kazał mu wędrować przez świat i językiem naszego pokolenia mówić o tajemnicach Księgi, którą mu dziś na trumnie położono. To nie jest dekoracja. On tą Księgą żył. Teraz wiatr szuka w niej najważniejszej strony, szuka słów, których człowiek potrzebuje dziś. Zmęczył się w końcu wiatr, Księgę zamknął. Niech ją ludzie sami wezmą do rąk, niech wertują kartka po kartce, niech czytają zdanie po zdaniu. Gdzieś tam jest zapisana ta myśl najważniejsza, która może obudzić człowieka z uśpienia. Bo nie łudźmy się – milionowe tłumy przeżywają rozstanie z Ojcem, tyleż samo innych ludzi jest złych, że w telewizji niczego innego od tygodnia nie można zobaczyć. Tylu ludziom ta Księga nic nie mówi.

Zmęczył się wiatr, Księgę zamknął. Trzeba ją znów otworzyć. Nie zrobi już tego Jan Paweł Wielki. Muszą do zamkniętej Księgi podejść owi młodzi ludzie, których widzę w Rzymie, na krakowskich Błoniach, na warszawskim placu Zamkowym, pod Jasną Górą, na wadowickim Rynku, na uliczkach starej Nysy. Ktoś wpisuje do telefonu kolejnego SMS-a: „Było cudownie”. Dobrze, że są te telefony, pomyślałem, gdy gdzieś po północy przeczytałem te dwa słowa. Wierzę, że to pokolenie otworzy księgę Ewangelii na tej stronie, której będzie najbardziej potrzebowało. Karol zanim stał się Janem Pawłem, gdy był w ich wieku, uczył się otwierać Księgę życia. Teraz ich kolej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.