Mądry proboszcz i książki

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 11/2005

publikacja 16.03.2005 06:26

Zaskoczyli mnie ludziska spowiedziami. Jak oni byli przygotowani!

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Zostanę przy rekolekcyjnych wspominkach. Choć dziś z innej zupełnie beczki. W proboszczowskich pokojach książek zwykle nie brak. Ale tu poczułem się jak w jakimś księgarskim magazynie. Nawet stół w kuchni był założony. Potem zwróciłem uwagę na to, że każda była w kilku czy kilkunastu egzemplarzach.

W kancelarii leżał stos bieżących numerów religijnych czasopism i pozostałe egzemplarze z poprzednich tygodni. Zrozumiałem – sprzedaje, rozdaje, wciska, jednym słowem apostołuje słowem drukowanym i myślą mądrych ludzi. I pewnie dokłada do tego. Gdzieniegdzie leżały kasety wideo. Nie wszystkie pobożne, ale wszystkie warte oglądnięcia. To nowsza generacja apostolskiego nośnika.

Proboszcz zaczął Mszę. Cichym, spokojnym, beznamiętnym głosem mówił na początek rekolekcji o sprawach podstawowych. Zacząłem kazanie. Mikrofon o słabej czułości trochę denerwował. Ale widok słuchaczy – uspokajał. Wpatrywali się we mnie z ogromną uwagą. Czując, jak mój głos dudni w przestrzeni kościoła, zwalniałem tok mówienia. Przed każdym i każdą na ławce leżał modlitewnik. Stojący pod chórem chłopcy, także tacy po dwudziestce i więcej, trzymali w ręce książeczki. Po kazaniu wróciłem do zakrystii. Jakieś miłe stworzenie uczesane w nieco rozwichrzony kok przewijało taśmę w magnetofonie. „Ksiądz się nie gniewa, że nagrywam? Przyda mi się na spotkania z młodzieżą”.

Już pierwszego dnia zapowiedziana była spowiedź. I to wcześnie po południu. Wziąłem brewiarz, różaniec, książkę. Przecież o tej godzinie nikt nie przyjdzie, pomodlę się, poczytam. Przyszli. Nawet nie otworzyłem brewiarza. Zaskoczyli mnie ludziska spowiedziami. Jak oni byli przygotowani! Ogarniali wyznaniem grzechów szeroki obszar swego codziennego życia. Spowiadali się z grzechów i uchybień. I tych wobec Dekalogu, i tych wobec Ewangelii. Nie śpieszyli się.

Pouczenie zamieniało się w rozmowę o tym, jak można być doskonalszym. Trzydzieści lat wpływu mądrego proboszcza i rozprowadzanych przez niego książek zrobiło swoje. Na koniec rekolekcji to miłe stworzenie od nagrywania przyszło z prośbą. „Może mi ksiądz dać swoje konspekty albo dyskietkę?” Dałem z ochotą. Pewnie się przydały.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.