Jestem szczęśliwszy

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 08/2005

publikacja 22.03.2005 21:48

Kiedyś w naszym dekanacie tylko na dwóch plebaniach były telefony. Jeden taki z korbką. Kręciło się tym, a jak się miało trochę szczęścia, to trzeszczącym głosem zgłaszała się telefonistka. Ale nie o tym chcę dziś opowiedzieć.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Spotkałem w mieście mego młodszego kolegę. Rozmawialiśmy o jakichś tam pomocach katechetycznych. Mówię, że poślę mu internetem. „Nie mam komputera – oznajmił z uśmiechem – a ty masz?”. Mam, oczywiście. „I jesteś szczęśliwszy?”. Tak mnie tym zaskoczył, że zapomniałem języka w gębie. Nic nie odpowiedziałem. Nie pomyślałem, że można tak sprawę postawić.

Wieczorem, jak co dzień, sprawdziłem pocztę elektroniczną. Były dwa listy z Ameryki, jeden z Australii, jeden z Holandii (ze zdjęciami) i jeden z Syberii. Tego służbowego z redakcji nie liczę. W Stanach na dorobku i praktyce jest dwoje moich studentów, moich, bo parafian i ministrantów. W Sydney studiują dwie nasze dziewczyny. Na Syberii pracują znajomi księża. W Holandii mieszka na emigracji rodzina z parafii. Odpisałem. Niektórzy z nich co tydzień czytują kazania z naszego kościoła. Z mojej strony wymaga to dodatkowej pracy i dyscypliny, to prawda. Ale chyba jestem szczęśliwszy, bo wiem, że ktoś na te kazania czeka w sposób szczególny – bo przybliżają mu rodzinną parafię. A przy okazji poczytają inni. Jak chociażby pewien inżynier agnostyk, który od lat w kościele nie był.

Od czasu do czasu ten i ów napisze. I zapyta – a to o jakąś sprawę sumienia, z którą nie może sobie poradzić, a to o jakąś prawdę wiary, której nie przytrafi zaakceptować. Niektórzy szczerze, inni przewrotnie. Ktoś potrzebuje się wygadać. A jeszcze inny przyśle próbkę swojej literackiej twórczości. Grzesiek przysyła teksty na szkolną Mszę św., a Kuba relacje z egzaminów na uniwersytecie.

A jak do tego dołączyć wszystkie SMS-y, to krąg kontaktów rozszerza się jeszcze bardziej. „Wirtualna przestrzeń” – niby tak. Ale bardzo konkretni ludzie, ich wiara i niewiara, ich radości i problemy. Może zamiast „przestrzeń wirtualna”, lepiej mówić „przestrzeń duchowa”? A kto, jak nie duchowni, powinni tę przestrzeń wypełniać treścią dobra? Każde narzędzie współczesnej techniki może duchowi i dobru służyć. Żeby zło nie okazało się szybsze i sprytniejsze!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.