Europa bez chrześcijaństwa? (II)

ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego

|

GN 04/2005

publikacja 26.01.2005 02:17

Kontynuując postawioną przed tygodniem kwestię, jak wyglądałaby Europa bez chrześcijaństwa, musimy najpierw odpowiedzieć na pytanie, co specyficznego wniosło ono w kulturę europejską, w sposób myślenia Europejczyków, w uznawane przez nich wartości.

ks. Remigiusz Sobański ks. Remigiusz Sobański

Odpowiedź jest prosta: wśród „wartości europejskich” wylicza się na pierwszym miejscu podstawowe prawa człowieka. Są one tak bardzo europejskie, że na innych kontynentach czyni się z tej europejskości zarzut, posuwając się nawet do twierdzenia, że to broń Zachodu dla forsowania własnych interesów. Wprawdzie w brzmieniu współczesnym zostały sformułowane dopiero w czasach nowożytnych, ale swe korzenie mają w chrześcijaństwie, które głosząc prawdę o Bogu, mówi zarazem o człowieku, nie abstrakcyjnie i ogólnie, lecz o konkretnym i każdym.

Obraz człowieka jako podmiotu praw i obowiązków to chrześcijańskie podwaliny europejskiej cywilizacji. „W procesie chrystianizacji ukształtował się Europejczyk jako indywidualny podmiot dziejów”, czytamy w świątecznym wywiadzie znakomitego mediewisty, który zwraca uwagę na „ogromne konsekwencje cywilizacyjne i kulturowe”, które pociągnęło za sobą „narzucenie przez chrześcijaństwo indywidualizmu w miejsce kolektywizmu barbarzyńców”. To wyznaczające europejskość dziedzictwo trwa do dziś.

Słyszy się atoli, że koncepcja praw człowieka ma wprawdzie chrześcijańskie podłoże, ale obecnie mogą one funkcjonować bez chrześcijaństwa. Co w Europie praktycznie oznaczałoby: żyć jakby Boga nie było. Bez odniesienia do Boga – to z kolei znaczy, że człowiek zająłby Jego miejsce: człowiek sam sobie punktem odniesienia. Bez odniesienia poza siebie, on sam miarą i kryterium oceny: poza dobrem i złem, poza prawdą i fałszem, wyłącznie w miarę możliwości technicznych i ekonomicznych...? Człowiek sam sobie panem, a właściwie absolutem...

Z pewnością ani pojęcie godności osoby ludzkiej, ani idea praw człowieka nie jest wyłączną własnością chrześcijaństwa (i nie zawsze chrześcijaństwo świeciło tu przykładem). Ale właśnie współczesne dyskusje dowodzą, że bez oparcia w chrześcijaństwie prawa człowieka rozmywają się: tracąc punkt odniesienia, stają się coraz bardziej trudnymi do sprecyzowania hasłami.

Coraz więcej nieporadności z pojęciem godności osoby ludzkiej: jak aplikować je w konkretnych przypadkach? „Godność człowieka to fantom”, pisze profesor prawa, twierdząc, że w świetle nauk należałoby zrezygnować z tego pojęcia. Ale tenże profesor uważa, że właśnie wobec współczesnych niepewności i zawirowań rezygnacja z przyrodzonej godności człowieka byłaby nieodpowiedzialna, trzeba więc szukać sposobu jej uzasadnienia. Wniosek nasuwa się sam: projekt Europy bez chrześcijaństwa byłby nieodpowiedzialny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.