Kalendarz Liturgiczny

GN 01/2011

publikacja 01.01.2011 19:09

10 stycznia, poniedziałek
dzień powszedni
Hbr 1,1-6; Ps 97; Mk 1,14-20, I tydzień psałterza


Natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim
Mk 1,18

To takie radykalne – „natychmiast (...) poszli za Nim”. Decyzja – wybór Chrystusa. Oczywiście nie zawsze potem było kolorowo. Synowie Zebedeusza chcieli siedzieć w chwale Chrystusa „jeden po prawej, drugi po lewej stronie” (Mk 10,37), Piotr usłyszał od Jezusa: „zejdź mi z oczu szatanie” (Mt16,23). W Ogrodzie Oliwnym właśnie ci uczniowie zasnęli, zamiast czuwać (Mt 26,36). Potem Piotr trzykrotnie zaparł się Jezusa (Łk 22,57), aż wreszcie wszyscy zwątpili i nie wierzyli w Jego zmartwychwstanie (Mk16,11-14). Było tu więc wszystko: grzech, niezrozumienie, ludzka słabość, lęk, wątpliwości. Jednak ponad tym wszystkim wciąż realizował się Boży plan, a ci słabi ludzie stali się filarami Kościoła. Co więc jest najważniejsze? Decyzja. Wciąż potwierdzany akt naszej woli: „Jezu, wybieram Ciebie. Może nie jestem doskonały, może grzeszę, lękam się, czasem nie rozumiem, ale i tak niezmiennie wybieram Ciebie i chcę realizować Twój plan w moim życiu”. Bóg nam we wszystkim dopomoże, ale ta fundamentalna decyzja - postawienia Chrystusa ponad wszystkim - należy do nas.

Myśl: Co jest najważniejsze? Decyzja. Wciąż potwierdzany akt woli: „Jezu, wybieram Ciebie”.
rozważa Ireneusz Krosny, mim, założyciel i artysta Teatru Jednego Mima

11 stycznia, wtorek
dzień powszedni
Hbr 2,5-12; Ps 8; Mk 1,21-28


Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne
Mk 1,27

Ojciec posłał nam swego Syna jako Zbawiciela. Dlaczego? Bo potrzebowaliśmy zbawienia. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boże nieposłuszeństwem Bogu, a daniem posłuchu diabłu wpadł w niewolę Złego. Związany został pętami grzechu, strachu. Padł zdobyczą nieprzyjaciela Boga i rodzaju ludzkiego, który nie mogąc zwyciężyć Boga, poszedł walczyć z człowiekiem, Jego obrazem, by go upodlić, zniekształcić, zniszczyć. Ale w swoim Synu Bóg sam przyszedł nas wyzwolić od Złego. Zobaczcie, jak wielką miłością nas obdarzył! I nie ma takiej kondensacji grzechu i zła, takiego panowania ciemności Złego, których by Chrystus swoim światłem nie zwyciężył. W dzisiejszej Ewangelii widzimy, jak już u progu swej misji Jezus konfrontuje się ze Złym. Zaczyna odbierać mu jego zdobycz – człowieka, który należy do Boga, a którego Bóg nigdy posiąść nie będzie chciał, w przeciwieństwie do szatana, bo zaprzeczyłby logice miłości, bo zaprzeczyłby samemu Sobie. Bóg przyszedł, by na zawsze zamieszkać w człowieku, szanując jego wolność, obdarowując go Sobą w bezgranicznej miłości. Jak mógłby zostawić nas w niewoli Złego, nas, Jego dzieci umiłowane, których wolnymi stworzył? „Adamie, gdzie jesteś? Wyjdź z ukrycia, już się Mnie nie bój. Nadszedł czas twego wyzwolenia. Oto Ja, twój Zbawiciel, jestem z tobą przez wszystkie dni twego życia. Nie bój się już Złego. Zwyciężyłem go. Nie bój się. Wierz tylko”.

Myśl: Nie ma takiej kondensacji grzechu, takiego panowania ciemności Złego, których by Chrystus swoim światłem nie zwyciężył.
rozważa s. Joanna Hertling, przełożona monastycznej Wspólnoty Sióstr Jerozolimskich

12 stycznia, środa
dzień powszedni
Hbr 2,14-18; Ps 105; Mk 1,29-39


Lecz on rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”
Mk 1,38

Jeszcze niedawno Jan Paweł II wzywał nas, byśmy odważyli się dawać w Europie świadectwo jej chrześcijańskiej tożsamości. Dzisiaj świadectwa takie potrzebne są także w Polsce. Nie, nie tylko dlatego, że przy krzyżu na Krakowskim Przedmieściu krzyczano dla hecy „Chcemy Barabasza!”. Idzie tu również o apostolską misję Kościoła. Także o nauczanie. Pamiętam moje lekcje religii. Przychodziło się na nie do małej, ciasnej salki katechetycznej przy parafii. Dzisiaj księża, katecheci i katechetki nauczają w zwykle lepszych warunkach lokalowych. Za to ich zadanie jest chyba o wiele trudniejsze. Na to jednak wyszli, by nauczać. Także w sytuacjach, a takie bywają, kiedy w sali szkolnej czują się nie tylko nie jak u siebie, nawet nie jak w sąsiedniej miejscowości, ale jak w obcym, choć europejskim, kraju.

Myśl: Dawać w Europie świadectwo jej chrześcijańskiej tożsamości – dzisiaj świadectwa takie potrzebne są także w Polsce.
rozważa Krzysztof Łęcki profesor socjologii, wykładowca na uniwersytecie Śląskim

13 stycznia, czwartek
dzień powszedni
Hbr 3,7-14; Ps 95; Mk 1,40-45


Chcę, bądź oczyszczony
Mk 1,41

Niektóre wypowiedzi Jezusa, wygłoszone w konkretnej sytuacji, mają znaczenie o wiele szersze i odnoszą się dosłownie także dzisiaj do nas. Choćby słowa: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię”, „Pragnę”, a także tekst, który jest podstawą naszego dzisiejszego rozważania. Jezus mówi „Chcę” do każdego z nas. Nikt nie jest wyłączony z Jezusowego „CHCĘ”. I nikt nie powinien zostawić słów Zbawiciela bez odpowiedzi. A ta odpowiedź zakłada, że człowiek i dzisiaj potrzebuje oczyszczenia i podejścia do Jezusa. Podchodźmy z ufnością, coraz bliżej. Jeśli na tej drodze trapią nas rozmaite wątpliwości, należy je rozświetlać wiarą czerpaną z samego źródła, z Pisma Świętego. I tak możemy dojść do celu wskazanego nam szczególnie w tym roku przez Pasterzy, do komunii – jedności z Bogiem.

Myśl: Zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co zwie się dziś
rozważa o. Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca

14 stycznia, piątek
dzień powszedni
Hbr 4,1-5; Ps 78; Mk 2,1-12


A niech nie będą jak ich ojcowie pokoleniem opornym, buntowniczym, pokoleniem o niestałym sercu, którego duch nie dochowuje Bogu wierności.
Ps 78,8

Jak sprawić, by dzieci nie powtarzały błędów swoich rodziców i nie ponosiły konsekwencji ich grzechów? Jak, oczekując ze strony dziecka szacunku, jednocześnie odważnie ukazywać mu prawdę o swojej, jako rodzica, niedoskonałości? Nigdy nie chodziłem do szkoły dobrego rodzicielstwa, książek z cyklu „wzorowy tata” też raczej nie czytałem. Ale myślę, że gdybym nawet był profesorem zwyczajnym ojcostwa, nie ustrzegłoby mnie to od porażek wychowawczych. Dlaczego? Bo człowiek niczego nikomu nie może zagwarantować. Gdy kiedyś przyjdzie do mnie dziecko i wyrzuci: zawiodłem się na tobie, tato – zapłaczę, ale zrozumiem. Nigdy nie będę kochać tak, jakbym sobie tego życzył, a jedynie tak, jak potrafię. Ale nie to jest tutaj najważniejsze. Najważniejsze jest to, że zawodna miłość człowieka przestaje być problemem, gdy na pierwszym planie naszego serca znajduje się niezawodna miłość Boga!

Myśl: Zawodna miłość człowieka przestaje być problemem, gdy na pierwszym planie znajduje się niezawodna miłość Boga
rozważa Adam Szewczyk, muzyk, kompozytor, wykładowca w Akademii muzycznej w Katowicach

15 stycznia, sobota
wspomnienie dowolne św. Pawła Pustelnika
Hbr 4,12-16; Ps 19; Mk 2,13-17


Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu.
Hbr 4,15

Te słowa dotykają istoty wcielenia. Oto Bóg, stając się człowiekiem, okazał pełną solidarność z ludźmi, przeżywając nasz los, nasze trudności i problemy. Doświadczał słabości, choć nie doświadczył grzechu. Często mylimy słabość z grzesznością. Tymczasem słabość nie jest grzechem, lecz przejawem ludzkiej kondycji. Słabość może skłaniać do grzechu; grzeszne może być regularne uleganie słabości czy „pielęgnowanie” jej – lecz nie sama słabość. Słabość była przecież udziałem ludzkiej egzystencji wcielonego Boga, „doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo”. Wierzymy nie w jakąś najwyższą istotę, która przygląda nam się z zaświatów, kiwając się na fotelu, lecz w Boga, który z nami współodczuwa. On dobrze wie, co znaczy być człowiekiem, bo On stał się człowiekiem i poznał „od wewnątrz” nasze słabości.

Myśl: Często mylimy słabość z grzesznością. Tymczasem słabość nie jest grzechem, lecz przejawem ludzkiej kondycji, której doświadczył sam Jezus.
rozważa Zbigniew Nosowski, dziennikarz, publicysta, redaktor naczelny miesięcznika „Więź”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.