Kalendarz Liturgiczny

Katarzyna Cudzich-Budniak

|

GN 46/2010

publikacja 17.11.2010 21:04

22 listopada, poniedziałek
wspomnienie św. Cecylii, dziewicy i męczennicy
Ap 14,1-3.4b-5; Ps 24; Łk 21,1-4


Gdy podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony.
Łk 21,1

To bardzo miło z ich strony. Że wrzucali. Mogliby nie wrzucać, bo przecież przyjęło się, że bogaci są skąpi (nota bene poznałam kiedyś małego chłopca o nazwisku „bogacz”, który nie lubił chodzić do kościoła, bo zawsze słyszał o tym, że go piekło pochłonie). Ostatnio kilkakrotnie w różnych kontekstach spotkałam się z określeniem „pozytywne bogactwo” i powiem, że mimo iż nie noszę nazwiska wspomnianego chłopca, każdorazowo odczuwałam swoistą ulgę. Nie, żebym ja była bogata, aż tak dobrze to nie jest, ale mogę mieć pragnienie, by być „dobrym bogaczem”. Więc miła perspektywa na przyszłość. A jeśli chodzi o tak zwany wdowi grosz, to jeszcze jedna historyjka na koniec. Znajomi zdecydowali się niedawno dawać na tacę trochę więcej niż „studencką złotówkę”. I już pierwszej niedzieli po Mszy koleżankę zaczepiła starsza pani, wciskając do ręki pieniądze, by kupiła coś dziecku. Zwróciło się z nadwyżką. Jak „abrahamowa ofiara”. Jednak czy zawsze się zwróci? Jak to rozeznać?

Myśl na dziś:
Pięć minut przeznaczonych na pomoc ma większą wartość niż dziesięć na współczucie.
(Przysłowie rumuńskie)

23 listopada, wtorek
dzień powszedni
Ap 14,14-20; Ps 96; Łk 21,5-11


Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „Ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”.
Łk 21,8

Wielu przyjdzie „pod moim imieniem”. Czy to znaczy, że będą siebie nazywać „Jezus Chrystus” (tacy dziś też się znajdą – wystarczy zajrzeć do internetu), czy może będą występować pod egidą Chrystusa? Spójrzmy na tę drugą wersję. Czyż nie spotykamy chrześcijan, którzy szerzą własne poglądy i próbują stale nas nimi przekabacać, przeciągając na swoją stronę? Ja spotykam. Proroctwa proroctwami (w tym tygodniu przepowiedni z Apokalipsy aż nadto), oczekiwanie na przyjście Chrystusa oczekiwaniem na przyjście Chrystusa, ale życie życiem i rozsądek rozsądkiem. A ja wciąż jestem bombardowana wizjami i interpretacjami współczesnych „Janów Chrzcicieli”. A wierzymy w tego samego Jezusa Chrystusa, czytamy tę samą Biblię! I skąd ja mam wiedzieć, czy oni mają rację, czy też nie? Czy ja nie jestem przypadkiem jak sąsiedzi Noego, którzy śmiali się, gdy ten budował łódź? Jak to rozeznać?

Myśl na dziś:
Pierwszym warunkiem szczęścia jest rozsądek.
(Sokrates)

24 listopada, środa
wspomnienie świętych męczenników Andrzeja Dung-Lac i Towarzyszy
Ap 15,1-4; Ps 98; Łk 21,12-19


Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość.
Łk 21,14-15

Bardzo swoista prośba i rada. Po co w ogóle Jezus o tym wspomina? Dlaczego nie wystarczy: „nie martwcie się tym, co macie mówić”, tylko trzeba uciec się wręcz do łagodnego nakazu, by nic nie ustalać wcześniej? Złoto w ogniu wypróbowane i chodzenie po wodzie – nasuwają mi się skojarzenia. Ja tak lubię sobie wszystko zaplanować, wziąć pod uwagę wszelkie „za” i „przeciw”, wszystkie „a jeśli…”. Nie jest to złe ani niewłaściwe, choć niejednokrotnie obrywa mi się za pesymizm (na przykład od mojego męża idealisty). Ale Jezus mówi, żeby iść na żywioł, żeby się poddać Jego mądrości i Jego mocy. A On sam będzie działał. Tylko trzeba rzucić się w przepaść miłości Bożej, jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało. Tylko znowu, skąd wiadomo, że teraz jest ten moment, w którym nie muszę mieć wszystkiego idealnie przygotowanego? Jak to rozeznać?

Myśl na dziś:
W modlitwie nie chodzi o myślenie. Istotą modlitwy jest miłość!
(Św. Teresa z Avila)

25 listopada, czwartek
dzień powszedni
Ap 18,1-2.21-23; 19,1-3.9a; Ps 100; Łk 21,20-28


A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Łk 21,28

Gdy się TO dziać zacznie. Wspominałam już o moich znajomych, dla których TO już się dziać zaczyna: obserwujemy znaki czasu i najlepiej już zacząć gromadzić żywność w piwnicy i przygotowywać się do ukrywania tam Żydów. Nie mówię tu o ludziach mających problemy emocjonalne, tylko o zdrowych chrześcijanach karmiących się na co dzień słowem Bożym (dlatego też decyduję się dziś poruszać ten problem). Bo może my jednak za mało myślimy o „rzeczach przyszłych”, tylko kiedy przychodzi listopad i zmarli „budzą się z grobów”, my sobie nagle uświadamiamy, że też przecież umrzeć musimy i nostalgia nas ogarnia? Ale to przecież nie o to chodzi! Nie mamy straszyć się nawzajem wizjami apokaliptycznymi i w ten sposób wzbudzać w sobie świadomość śmiertelności. Mamy „dalej grać w piłkę”, jak mówił św. Jan Bosko. Ale możemy się uczyć czegoś od chrześcijan gromadzących mąkę w piwnicach – gotowości na przyjście Pana. Ale gdzie jest granica? Jak to rozeznać?

Myśl na dziś:
Nie ten żył długo, kto liczne miała lata, lecz ten, kto zrobił wiele dobrego dla świata.
(Adam Naruszewicz)

26 listopada, piątek
dzień powszedni
Ap 20,1-4.11-21,2; Ps 84; Łk 21,29-33


Zaiste jeden dzień w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące; wolę stać w progu domu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników.
Ps 84,11

Czy ja wolę stać w progu Boga czy też mieszkać w pałacach grzeszników? Czy nie ma we mnie cząstki Edmunda, bohatera „Opowieści z Narnii”, który zaprzedał duszę Białej Czarownicy? On nie wiedział, kim ona jest, że niszczy bezbronnych i dobrych, on po prostu chciał, żeby mu było dobrze. Czy to tak wiele? Czy ja nigdy nie postępuję dokładnie w ten sam sposób? Nie idę wąską ścieżką, tylko szerokim gościńcem i jeszcze rozpycham się łokciami. I – uwaga – tak jak Edmund niejednokrotnie nie robię tego świadomie! On nie chciał bezpośrednio nikogo skrzywdzić (może tylko dokuczyć rodzeństwu), nie miał jedynie złych intencji. Po prostu miał szansę, by pomieszkać w pałacu – co z tego, że grzeszników – więc nie musiał długo się zastanawiać. I znowu do znudzenia zadajemy pytanie: jak rozpoznać swoje serce? Jeśli serce nas nie oskarża, to znaczy, że nie robimy niczego złego? Jak to rozeznać?

Myśl na dziś:
Przez nieprawość traci się życie, dzięki cnocie natomiast zachowuje się je.
(Św. Pacjan)

27 listopada, sobota
dzień powszedni
Ap 22,1-7; Ps 95; Łk 21,34-36


Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić.
Łk 21,36

Pisałam już o gromadzeniu makaronów i cukru w spichlerzach – bo przecież idzie koniec świata. Kiedyś śmiałyśmy się z koleżankami, że skoro koniec świata się zbliża, może nie warto już kupować butów zimowych i biletu miesięcznego? Może i niektórzy tak żyją. Może i oszczędzają, bo gdy przyjdzie pełnia czasów, nie będzie jedzenia i pieniędzy. Ale Jezus nie o tym mówi. Nie mówi: zabezpieczcie się. Tylko nawołuje do „czuwania”. Rozmaicie można to rozumieć. Czuwać w fotelu przy otwartej Biblii, bo a nuż przyjdzie Jezus i zastanie mnie w takiej pozycji, czy może czuwać nad swoim sercem, by było pełne miłości – nie egoizmu i nieprzebaczenia, czuwać nad swoimi dziećmi, by wyrosły na kochające i godne miłości osoby ludzkie? Chowając się po piwnicach, nie żyjemy w pełni, a Jezus mówi o życiu „w obfitości”. Po co więc to sobie odbierać i przyjmować koczowniczy tryb życia? Żyjmy pełną parą. I nie będę już pytać: jak to rozeznać?

Myśl na dziś:
Ciesz się życiem, bo ono daje ci szansę kochać, pracować, bawić się i patrzeć w gwiazdy.
(Henry van Dykle)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.