Kalendarz Liturgiczny

Katarzyna Cudzich-Budniak

|

GN 10/2010

publikacja 11.03.2010 11:15

15 marca, poniedziałek
dzień powszedni
Iz 65,17-21; Ps 30; J 4,43-54, IV tydzień psałterza


Albowiem oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele.
Iz 65,17-18

Zawsze pocieszały mnie słowa: „Oto Ja dokonuję rzeczy nowej, czyż jej nie poznajecie?”. Myślałam wtedy, że zbliża się kres moich zmartwień. Teraz będzie już tylko radość i wesele. Więc czekałam i czekałam na te zmiany, i choć rzadko przychodziły radykalnie, natychmiastowo, to w końcu przychodziły. Wystarczyło, bym wierzyła i modliła się o to, żeby coś się zmieniło. A potem okazywało się jeszcze, dlaczego wcześniej działy się takie rzeczy, że nikt nawet nie chce „wspominać dawniejszych dziejów”. I że w rzeczywistości nie było tak strasznie źle, jak mi się zdawało. Ale było też tak, że działy się tragedie, dotykały mnie straszne zranienia i trudności, i do dziś nie wiem, dlaczego tak się działo. Bóg jednak mnie wysłuchał i dokonał po raz wtóry i ostateczny „rzeczy nowej”. Uczynił mnie raz na zawsze szczęśliwą, pomimo że wciąż zdarzają się w moim życiu zranienia i problemy. Więc jeśli chcesz, żeby coś się zmieniło, wierzysz w to i modlisz się, Bóg stworzy „nowe niebiosa i nową ziemię”.

Myśl na dziś:
Żyj nadzieją, a smutek wnet ustąpi.
(Wiktor Hugo)

16 marca, wtorek
dzień powszedni
Ez 47,1-9.12; Ps 46; J 5,1-3a.5-16


Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża.
J 5,10

Byłam kiedyś uczestnikiem takiej sytuacji: w niedzielę okazało się, że zaraz do wynajmowanego mieszkania wróci właściciel, co oznaczało, że trzeba na gwałt je posprzątać. Nie można było odkurzyć (bo jest niedziela), ale za to można było zmieść zmiotką wszystkie śmieci! Sytuacja trochę inna niż ta opisana w Ewangelii, ale równie hipokrytyczna. Często jesteśmy takimi niewolnikami prawa, że nie widzimy, jak chore są sytuacje, które przez to wytwarzamy. Chcąc być świadectwem, stajemy się całkowitymi antyświadkami. Już nawet nie mówię o tak jawnych sytuacjach jak ta opisana przez Ewangelistę, ale nawet o tak drobnych jak fanatyzm czy dewocja. Znałam kiedyś osobę, która tak bardzo zaangażowana była w kampanię przeciwko płytom-piratom, że stała się na tym punkcie rodzajem fanatyka. Bez względu na to, czy sprawa, o którą walczyła, była słuszna, chciało się wręcz z głupiej przekory przegrywać te płyty. Jej osaczająca autokratyczność w tej kwestii była nie do zniesienia. Prawo, prawo (nawet prawo Boże!), bez względu na okoliczności!

Myśl na dziś:
Lepiej pomodlić się za bliźniego, niż przy każdej okazji go upominać.
(Św. Marek Eremita)

17 marca, środa
św. Patryka, biskupa
Iz 49, 8-15; Ps 145; J 5,17-30


Tak mówi Pan: Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą.
Iz 49,8

Starotestamentowy Bóg mówi: gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię. Nowotestamentowy Bóg mówi: jeśli będziesz się modlił, wysłucham cię. Ale Nowy Testament bez Starego przecież nie istnieje. Więc? No właśnie nie wiem. Ale dziwnie brzmią mi słowa: gdy nadejdzie czas mojej łaski. Czyli jednak Bóg raz jest miłosierny, a raz sprawiedliwy? Wyznacza sobie jakieś okresy, żeby móc pogodzić te – całkowicie sprzeczne i wykluczające się – atrybuty? I zawsze też w podobny sposób reagowałam na wszystkiego rodzaju „odpusty” w Kościele. Czy to oznacza, że na co dzień Bóg ma „mniejszą moc”? Wiem, że nie jest tak źle, jak mi się wydaje. A jest chyba nawet całkiem dobrze. Bo skoro Bóg sam mówi, że chce wylewać jeszcze w większym stopniu swoje łaski niż innego dnia, to powinniśmy się raczej cieszyć, a nie buntować. Ale mnie zawsze był bliższy bunt (w tych kwestiach). Podobnie sprawa ma się z kościołem – jako budynkiem. Bóg jest przecież wszędzie. Dlaczego więc większą „moc” ma w kościele? Albo podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu? Może jakoś trzeba było powiązać Nowy Testament ze Starym?

Myśl na dziś:
Człowiek nic nie może sam przez się, ale Bóg wszystko z nim może siłą swej łaski.
(Bł. Zygmunt Szczęsny Feliński)

18 marca, czwartek
św. Cyryla Jerozolimskiego, biskupa i doktora Kościoła
Wj 32,7-14; Ps 106; J 5,31-47


Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego (…). Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.
Wj 32,11.14

Dosłownie wczoraj słyszałam rozmowę, w której padły bardzo ważne dla mnie słowa. A mianowicie w Starym Testamencie z Bogiem można się kłócić, w Nowym – nikt się nie odważy. Piotr próbował i został nazwany szatanem. Z Jezusem nie ma co dyskutować. Z Jahwe – można, a wręcz należy. Co widzimy w powyższym cytacie, czy w historii o Niniwie. Zauważmy jednak, że wszelkie wadzenie się z Bogiem kończy się zawsze „pokojem”. Nawet jeśli psalmista narzeka, nie rozumie, denerwuje się na Boga, to i tak konkluduje zawsze: „Ty, Panie, wiesz najlepiej”. Bo starotestamentowy człowiek nie ma tupetu, ma za to pokorę, która pozwala mu prosić, by Bóg „zmienił zdanie”. Czasem się zastanawiamy, czy warto w ogóle Boga prosić, skoro i tak sprawa jest przesądzona. Kiedyś żyłam tak, że prosiłam o wszystko i wierzyłam, że to się spełni. Czasem się spełniało, czasem nie. Teraz zawsze się waham, bo przecież Bóg i tak zrobi swoje, więc lepiej się modlić, żeby było „jak najlepiej”, a nie „po mojemu”… Ale, jak widać, można się modlić, żeby było „po mojemu”.

Myśl na dziś:
Trzeba umieć ująć Boga za serce – ono jest Jego słabym punktem.
(Św. Teresa od Dzieciątka Jezus)

19 marca, piątek
uroczystość św. Józefa, Oblubieńca NMP
2 Sm 7,4-5a.12-14a.16; Ps 89; Rz 4,13.16-18.22; Mt 1,16.18-21.24a (Łk 2,41-51a)


Jak długo, Panie? Czy zawsze będziesz się ukrywał? Czy Twoje oburzenie będzie płonąć jak ogień?
Ps 89,47

Kolejny cytat z serii wadzenia się z Bogiem. To jeszcze nie kłótnia, ale bezpośredni zwrot do Boga o to, żeby przestał być nieczuły i wreszcie spojrzał na nas łaskawszym okiem. Rozpaczliwe wołanie, prośba, błaganie. Och, to wszystko też jest mi bardzo bliskie. Ile jeszcze? Kiedy to się skończy? Już dłużej nie wytrzymam. Czym zawiniłam? Za jakie grzechy? Skargi do Boga i kłótnie z Nim. Jak psalmista. Ten fragment wyjątkowo jeszcze łączy się dla mnie z piosenką Tymoteusza opartą na Psalmie 13. „Jak długo jeszcze będziesz zapominał mnie?”. Składnia niepoprawna (co ciekawe, dopiero teraz to zauważyłam!), ale co z tego, kiedy słowa oddają wszystko, co czuję? Pieśnią jest mi jeszcze łatwiej modlić się niż słowami. Jest to wtedy modlitwa bardziej emocjonalna, płynąca z serca. Dlatego tak duże znaczenie miały zawsze dla mnie uwielbienia charyzmatyczne z dobrą (co niezwykle ważne, a rzadko spotykane) muzyką. Czułam, że te słowa pochodzą ze mnie. I że prędzej „trafią” do Boga. No i coś w tym jest, bo przecież kto śpiewa, ten dwa razy się modli.

Myśl na dziś:
Najważniejszą rzeczą jest oduczyć się skarg i narzekania na życie.
(Epitet z Hierapolis)

20 marca, sobota
dzień powszedni
Jr 11,18-20; Ps 7; J7,40-53


Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie, nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany.
J 7,19

Ten fragment umknął mej uwadze dotychczas. Nie wiem, jak to możliwe, ale tak się jakoś stało, że słowa: „jak baranek na rzeź prowadzony nie otworzył ust swoich” kojarzyły mi się głównie z fragmentem z Izajasza. A tu Jezus też je wypowiada. Wyraźne zaniedbanie z mojej strony, bo to przecież wypełnienie Pisma. Dla mnie prywatnie mają ONE wielkie znaczenie. Sama je sobie nieraz powtarzałam, kiedy mnie raniono i niesprawiedliwie traktowano. I czasem otwierałam swoje usta, a czasem ich nie otworzyłam. I wtedy zwyciężałam. Co nie oznacza, że wygrywa ten, kto milczy. Czasem jest inaczej. Kiedyś bardzo dużo zajmowałam się kwestią pokory (potem przebaczenia), wiele na jej temat czytając. Co mi zostało to fakt, że wiem, iż pokora nie oznacza myślenia o złu i sobie samym, tylko o całkowitym zaprzestaniu myśli na ten temat (nie wiem, z czego to cytat – wisiał nad moim biurkiem przez wiele lat), ani też nie polega na siedzeniu w kącie jak mysz pod miotłą. Pokorny jest prawdziwie ten, kto potrafi walczyć o swoje, zachowując swoją – i cudzą – godność. A przy tym – pokora nie da się obrazić.

Myśl na dziś:
Drzewo miłości rośnie jedynie na ziemi pokory.
(Św. Katarzyna ze Sieny)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.