Kalendarz Liturgiczny

Kinga Frąckowska

|

GN 45/2009

publikacja 05.11.2009 12:13

9 listopada, poniedziałek
święto rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej
IV tydzień psałterza, Ez 47,1–2.8–9.12 (1 Kor 3,9b–11.16–17); Ps 46; J 2,13–22


Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostaną przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione. Ez 47,9

Małżeństwo chrześcijańskie ma swój fundament w Chrystusie. Naszym Panu, który definitywnie zwyciężył śmierć i od wieków poprzez Kościół udziela życia. Jest dla małżonków oparciem, ale też źródłem dla wzajemnego ofiarowania się, wodą dającą moc, by umieć zrezygnować z siebie, by obumierać. Źródłem tak bardzo potrzebnym i jedynym, o którym można mieć pewność, że nigdy nie wyschnie. To Chrystus udziela życia – daje przystęp do udziału w swoim życiu, nad którym zło nie ma władzy. Krew i woda z Jego boku, sakramenty święte przeżywane z wiarą to zanurzanie się w potoku łaski. Nie mogę uciekać od możliwości uzdrowienia, leczenia zranień zniewalających moje serce i świat uczuć. To szansa, by i druga osoba „pozostawała przy życiu”, aby relacje, rodziny, małżeństwa mogły wciąż się odradzać.

Myśl na dziś:
Kochać – dawać szczęście temu, kogo się kocha, a nie sobie samemu.
(Aleksander Dumas)

10 listopada, wtorek
wspomnienie św. Leona Wielkiego, papieża i doktora Kościoła
Mdr 2,23–3,9; Ps 34; Łk 17,7–10


Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Łk 17,10

Z chwilą chrztu świętego ludzkie życie ulega radykalnej przemianie. Człowiek nie istnieje już bowiem sam dla siebie, by spełniać się przez nieustanną troskę o kształt życia codziennego, zabieganie o dobra materialne. Chrzest włącza nas w Ciało Chrystusa, jesteśmy częścią winnego krzewu i odtąd nie możemy żyć sami dla siebie. Kiedy więc, spełniając przykazania, świadcząc o Jezusie jako Zbawicielu, domagam się nagrody, czy nadal nie myślę tylko o sobie i przewidywanym zysku? Nie sposób wyobrazić sobie, jakie dobra i szczęście przygotował dla nas Bóg. Tyle powinno wystarczyć: świadomość ciągłego przystępu do Ojca, przynależności do Chrystusa i walki pod Jego zwycięskim sztandarem. To dokonuje się już tu na ziemi. Po co jeszcze myśleć o sobie i jakichś zyskach? O wszystko hojną ręką zatroszczy się Bóg, bynajmniej nie dlatego, że coś nam się należy. To On pierwszy chce nam udzielać siebie.

Myśl na dziś:
Spełniajcie szybko dobre uczynki, bo może wam zabraknąć czasu.
(św. Jan Bosko)

11 listopada, środa
wspomnienie św. Marcina z Tours, biskupa
Mdr 6,1–11; Ps 82; Łk 17,11–19


Będzie bowiem sąd surowy nad panującymi. Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie, ale mocnych czeka mocna kara. Mdr 6,5b–6

Państwa laickie, wyznaniowe, monarchie czy demokracja. Niezależnie od formy i zasad sprawowania władzy mają one jedno źródło – Boga. Stwórca i Pan uczynił człowieka swoim namiestnikiem na ziemi, by wprowadzał w życie społeczeństw porządek na wzór harmonii przewidzianej przez Boga. Tak wielu o tym zapomniało, tak wielu pragnie to zagłuszyć. Władza jako służba życiu, sprawiedliwości. Służba każdemu człowiekowi. Służba. Niezależnie od tego, kiedy zakończy się historia ziemi i rządzącej nią ludzkości – odbędzie się sąd nad panującymi. Dziś mogą się wzbogacać, tworzyć układy, lekceważyć prawdę, niszczyć innych. Nadejdzie jednak dzień, kiedy sprawiedliwy sąd przywróci podeptaną prawdę na właściwe miejsce. Najmniejsi i zapomniani znajdą przebaczenie, ale mocnych czeka kara na miarę ich kłamstw. Na miarę niewykonanych przez nich zadań, których się podjęli.

Myśl na dziś:
Stworzony jestem, aby być i dokonać tego, do czego nikt inny stworzony nie został.
(Kard. John Henry Newman)

12 listopada, czwartek
wspomnienie św. Jozafata, biskupa i męczennika
Mdr 7,22–8,1; Ps 119; Łk 17,20–25


Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „tam”. Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was. Łk 17, 20b–21

Przypominają mi się popularne dziś programy publicystyczne emitowane w telewizji. Niektóre z nich polegają jedynie na tym, by redaktorzy próbowali się prześcignąć, co ważniejszego pokazać w programie transmitowanym na żywo. Ludzkie dramaty, czyjeś zaginięcie, pomyłki urzędników, zabójstwo w czyjejś rodzinie. Czy to tak istotne, by dotrzeć na miejsca tych zdarzeń dzisiaj, zaraz, już i prędko nakarmić tym telewidza? Być może wartość programów polega na sprawnym poszukiwaniu prawdy i pobudzaniu władz do zaprowadzania sprawiedliwości. Zdają się jednak zagłuszać ludzką wrażliwość i sprzyjają ciągłemu poszukiwaniu atrakcji, bodźców gdzieś na zewnątrz. Tymczasem królestwo Boże nie przyjdzie nagle, w odległym miejscu, z wielkim rozgłosem. Pozostając gdzieś poza sobą, na powierzchni, nie zaprowadzimy ładu we własnym sercu, przegapimy Boga, nie zdołamy Go przyjąć do tego, co nasze. Nie przekażemy Go dalej...

Myśl na dziś:
Człowiek nic nie może sam przez się, ale Bóg wszystko z nim może siłą swej łaski.
(Św. Zygmunt Szczęsny Feliński)

13 listopada, piątek
wspomnienie świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych męczenników Polski
Mdr 13,1–9; Ps 19; Łk 17,26–37


Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Łk 17,26–27

Ponieważ wszystko, co ziemskie, pewnego dnia się skończy, powinno się to traktować z dystansem. Przede wszystkim dbając o uporządkowanie hierarchii wartości. Jedyne, co konieczne, to kroczenie drogą zbawienia, wszystko inne ma pomóc w realizacji tego celu, a przynajmniej nie może przeszkadzać. Myślę jednak, że ludzki jest we mnie smutek powodowany przemijalnością tego, o czym marzę, co realizuję, czego pragnę, co staje się dla mnie cenne. Za naturalną uznaję też nadzieję, że miłość, relacje, tęsknoty, wszystko, o co z sercem się troszczę, dla czego się poświęcam – zostanie ocalone i dopełnione. Ten, którego kocham, będzie żył. Do arki Noe mógł zabrać całą rodzinę. Stanowi to krzepiącą nadzieję, że do nieba również nie wchodzi się w pojedynkę.

Myśl na dziś:
Kto nie kocha Boga, przywiązuje się do rzeczy, które przemijają jak dym.
(Św. Jan Maria Vianney)

14 listopada, sobota
dzień powszedni
Mdr 18,14–16;19,6–9; Ps 105; Łk 18,1–8


Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Łk 18,8b

Nie powtarza się wykrzyczanych niegdyś słów, że Bóg umarł. Jednak życie wielu ludzi toczy się tak, jakby to naprawdę się stało. Nie ma Boga. Nie znaczy to, że wszyscy zaczynają wykorzystywać innych, że każdy zamierza wyrządzić komuś zło. Miejsce Boga mogą zajmować nawet szlachetne ideały, walka o prawa człowieka, staranie, by traktowano zwierzęta z szacunkiem, ogólnie rozumiane dobro i niejednoznacznie pojmowana tolerancja. Jednak Bóg osobowy ginie, znika z perspektywy Chrystus wzywający do nieustannej modlitwy. Ilu z nas modli się o rychły powrót Pana, czy żyjemy tą perspektywą, czy czekamy na powszechne zmartwychwstanie zmarłych? Mogę pomyśleć, że Jezus przyjdzie kiedyś, w odległej przyszłości, na pewno nie za mojego życia. Rozsiądę się wygodnie w fotelu, ale jeśli każde kolejne pokolenie tak uczyni, czy ktokolwiek przywita przychodzącego Pana z płonącym kagankiem w dłoni? Czy On będzie miał do kogo wrócić?

Myśl na dziś:
Żywa wiara konieczna jest do prawdziwego szczęścia.
(Bł. Honorat Koźmiński)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.