Kalendarz Liturgiczny

Katarzyna Cudzich-Budniak

|

GN 38/2009

publikacja 18.09.2009 12:15

21 września, poniedziałek
św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty
Ef 4,1–7.11–13; Ps 19,2–3.4–5; Mt 9,9–13


Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani w jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich. Ef 4,4–5

Ostatnio w Krakowie miał miejsce czas modlitw o jedność i pokój w świecie – „Asyż w Krakowie”, zainicjowany przez abp. Stanisława Dziwisza. Dobrze, że coraz częściej zdarzają się takie wydarzenia, ale trzeba się też zastanowić, co za nimi idzie – jak to wygląda w praktyce? O jaką jedność nam chodzi – czy o tolerancję? Przecież nie będziemy tolerować zabójstw czy jawnego przeciwstawiania się Kościołowi i temu, w co wierzymy i co jest dla nas ważne. „Tolerować” to być wyrozumiałym dla czyjegoś zachowania, postępowania, choć uważa się je za niewłaściwe; pobłażać komuś. My, radykalni chrześcijanie, nie mamy pobłażać złu. Enigmatyczne wydają się więc słowa św. Pawła – jeden jest Duch, jedna jest wiara. Ale czy w rzeczywistości tak nie jest? Przecież śledząc losy niechrześcijan, można zaobserwować działanie w nich Tego Samego Ducha (chociaż oni nie muszą o tym wiedzieć). Nigdzie wprost nie jest powiedziane, że Ten Jeden Duch działa tylko u chrześcijan-katolików. Panie, jak pogodzić brak pobłażania i obojętności z jednością?

Myśl na dziś:
Wydaje się jednak, że [tolerancja] najczęściej przyjmuje formę pewnej obojętności na to, co robi drugi człowiek (Włodzimierz Zatorski).

22 września, wtorek
dzień powszedni
Ezd 6,7–8.12b.14–20; Ps 122,1–2.4–5; Łk 8,19–21


Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je. Łk 8,21

Kolejne dziwne i mocne słowa. Takie jak zostaw wszystko i pójdź za mną czy miej w nienawiści ojca swego i matkę swoją. Momentami przeraża mnie „nieżyciowość” Nowego Testamentu i oderwanie nauki Jezusa od życia. Przecież to wszystko sobie przeczy! Mąż i żona stanowią nierozerwalną świętość, ale jeśli chcesz iść za Jezusem, najlepiej zostaw swoją żonę i dzieci. To tyle w ujęciu maksymalnie dosłownym, bo tak naprawdę chodzi tu o coś zupełnie innego. O to, że (pozwolę sobie znów sparafrazować metaforę słów Jezusa) jeśli oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je. Bardzo trudno, mając kochającą rodzinę, wśród własnych priorytetów wpisywać na pierwszym miejscu Boga. Kiedy byłam mała, to na nasze dziecięce pytanie „kogo najbardziej kochasz” odpowiadałam: Boga. Ale nie wiedziałam, co to znaczy i dziś wiem niewiele więcej. Tylko tyle, że gdyby nie On, nie byłoby mnie ani męża, ani rodziców – nikogo. Panie, jak mogę więc nie umieszczać Cię na pierwszym miejscu?

Myśl na dziś:
Jezus nie tyle wymaga od nas sukcesów, ale wierności (ks. Jakub Alberione).

23 września, środa
wspomnienie św. Pio z Pietrelciny, zakonnika
Ezd 9,5–9; Ps: Tb 13,2.3b–4abc.7.8; Łk 9,1–6


Boże mój! Bardzo się wstydzę, Boże mój, podnieść twarz do Ciebie, albowiem przestępstwa nasze wzrosły powyżej głowy, a wina nasza sięga aż do nieba. Ezd 9,6

Świadomość własnej grzeszności to bardzo sporna kwestia. Znam ludzi – i często sama wśród nich się sytuuję – którzy nie wiedzą, z czego się spowiadać. Czy brak świadomości własnej grzeszności jest grzechem? Wydaje się, że tak. To prawie jak spowiedź bez żalu za grzechy! Ale w jaki sposób wykrzesać z siebie żal i grzeszność? Mówi się, że sumienie powinno oskarżać, tylko wtedy mamy do czynienia z pełnym wymiarem grzechu. Bo termin „grzech” nie istnieje dla niewierzącego. Wtedy można mówić o obiektywnej winie, o przewinieniu, ale nie o grzechu. A jeśli jesteś wierzący i nie widzisz swoich grzechów, chociaż inni widzą je w tobie, to grzeszysz, czy nie? Może trzeba się modlić: Panie, wskaż mi moje grzechy i spraw, bym za nie żałował? A co z przypadkami „skrupulantów”, którzy spowiadają się codziennie i widzą grzechy nawet tam, gdzie ich nie ma? Czy wtedy modlić się: Boże, zakryj przede mną te grzechy i spraw, bym za nie nie żałował? Panie, jak to wyważyć?!

Myśl na dziś:
Szatan wie, że Bóg wieczny i w siłę niezmierny. Ale o tym zapomniał, że Bóg miłosierny (Adam Mickiewicz).

24 września, czwartek
dzień powszedni
Ag 1, 1–8; Ps 149,1–2.3–4.5–6a i 9b; Łk 9,7–9


Rozważcie tylko, jak się wam wiedzie. Siejecie wiele, lecz plon macie lichy; przyjmujecie pokarm, lecz nie ma go do sytości; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; okrywacie się, lecz się nie rozgrzewacie. Ag 1,5–6

Dlaczego nie żyjemy w pełni? W obfitości? Przecież do tego zostaliśmy powołani! Jezus mówi, że Jego owce mają wieść życie w obfitości! W Nowym Testamencie niewiele krzepiących słów o tym, co „przed życiem wiecznym”, więc skoro te słowa się tam znalazły, muszą być naprawdę ważne. A dlaczego my, katolicy, w ogóle o nich nie pamiętamy? Mam zwyczaj obserwować ludzi wychodzących ze Mszy świętej. Jeśli wychodzą uśmiechnięci, to dlatego, że „ten koszmar nareszcie się skończył”, bo zazwyczaj są tak strasznie zniechęceni i smutni, że budzi się we mnie sprzeciw. Gdzie owoce Ducha Świętego? Gdzie przemiana dokonana przez Jezusa Eucharystycznego? Rozmawialiśmy o tym ostatnio z przyjaciółmi. Konkluzja brzmiała: jak się chce, to się ma. Trzeba uwierzyć, że przyjmując Komunię, wychodzi się przemienionym. Ale jak uwierzyć, kiedy patrzy się wokół, i widzi się zdołowane twarze? Błędne koło. Trzeba uwierzyć wbrew nadziei i zarażać entuzjazmem innych. Panie, ale jak?

Myśl na dziś:
Rozsiewajcie miłość wszędzie, dokąd się udacie, a zacznijcie od własnego domu (Matka Teresa z Kalkuty).

25 września, piątek
wspomnienie bł. Władysława z Gielniowa, prezbitera
Ag 1,15b–2, 9; Ps 43,1.2.3.4; Łk 9,18–22


Nabierz też ducha cały ludu ziemi, mówi Pan. Do pracy! Bo Ja jestem z wami, mówi Pan Zastępów. Według przymierza, które zawarłem z wami, gdyście wyszli z Egiptu, duch mój stale przebywa pośród was. Nie lękajcie się! Ag 2,4

Do pracy, hej pasterze, do pracy, bo tam cud! W pracy dla Pana odnajdziesz cud. Ale tak naprawdę nie chodzi o to, żeby pracować „dla” Pana. On nie chce naszego poświęcenia – na marne. On tylko chce, byśmy wypełniali Jego wolę. Słowa z Księgi Aggeusza nie nawołują więc do pracy dla Pana (stawiajcie nowe świątynie! Im więcej, im drożej – tym lepiej!), a do wypełniania woli Boga. Może Bóg nie chce, byś codziennie chodził na wszystkie spotkania wszystkich wspólnot, jakie są w parafii, a może jeszcze poza nią (trud dojazdu też się liczy?). Może chce, żebyś zadbał o swoją relację z rodziną, porozmawiał, pomógł. To może być Twoja praca „dla” Niego. Ty będziesz stawiał świątynie w pocie czoła, a Bóg potem powie: nie znam cię. Ale może być też odwrotnie. Może Bóg ma dla Ciebie takie plany, o których nie śniło się naszym patriarchom, Abrahamowi, Mojżeszowi. Nabierz więc Ducha i do pracy – słuchaj Pana! Inaczej się nie dowiesz. Panie, mów do mnie.

Myśl na dziś:
Człowiek rodzi się i żyje dla służby, wolność polega jedynie na wyborze pana (Zofia Kossak-Szczucka).

26 września, sobota
wspomnienie świętych męczenników Kosmy i Damiana
Za 2,5–9.14-15a; Jr 31,10.11–12ab.13; Łk 9,43b–45


Zamienię bowiem ich smutek w radość, pocieszę ich i rozweselę po ich troskach. Jr 31,13

Wróćmy jeszcze raz do czytania z 24 września. Przyjmujecie, a nic z tego nie macie. Nie rozgrzewacie się, nie najadacie, nie napełniacie. Dlaczego? Widocznie źle przyjmujecie. Święty Jakub pisze: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie”. Bóg obiecuje, że przemieni nasz smutek w radość, pocieszy i rozweseli. To dlaczego wciąż chodzimy zgnębieni? Dlaczego wciąż nie wierzymy i nie mamy nadziei? Jak niewierzący mają z nas brać przykład, kiedy widzą takich smutasów? Przywykło się mówić o Kościele katolickim, że jest przygnębiający. Śluby takie smutne jak pogrzeby. No i ja się nie dziwię, że ludziom trudno uwierzyć w tę radość, która ich czeka w niebie... A przecież można inaczej. Niekoniecznie mówię tu o nadmiarze emocji, którym często darzą nas różne ruchy charyzmatyczne. Pełnia radości obiecana przez Boga nie musi objawiać się tańcem i skokami pod niebiosa, chociaż o tym też pisze Biblia. Może to być wewnętrzna radość, która będzie promieniowała na zewnątrz. Daj mi, Panie, pełnię prawdziwej radości.

Myśl na dziś:
Optymizm jest prawdziwym kamieniem filozoficznym, który zmienia w złoto wszystko, czego się dotknie (Jean E. Chaponniere).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.