Kalendarz Liturgiczny

GN 27/2009

publikacja 01.07.2009 14:30

Piotr Sacha

6 lipca, poniedziałek
Wspomnienie bł. Marii Teresy Ledóchowskiej, dziewicy
Rdz 28,10–22a; Ps 91; Mt 9,18–26, II tydzień psałterza


Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mt 9,20

Dwanaście długich lat bólu fizycznego i psychicznego. Według przepisów talmudycznych kobieta, która miała krwotoki, uznawana była za nieczystą. Nie mogącą się zagoić raną bohaterki z Ewangelii były więc również zranienia, jakich doznała od innych. Miała wszelkie powody, by obawiać się kolejnego odrzucenia. Gdy jednak ujrzała Chrystusa, była pewna, że wystarczy dotknąć Jego płaszcza, by dotknąć Jego miłosierdzia. Pan Jezus ruszał właśnie w stronę domu Jaira, by wskrzesić jego córkę, gdy poczuł, że ktoś go dotknął. Natychmiast się obrócił. Wokół tłumy. Wiedział, że dotknięcie to nie było przypadkowe. – Ufaj - zwrócił się do niewiasty, w której dostrzegł wielką wiarę. To właśnie taka wiara ją ocaliła. Modlitwa zatrzymuje Pana Boga nawet wtedy, gdy wyrusza komuś na ratunek. Jego ocean miłosierdzia. I nasze morze zaufania.

Myśl na dziś:
Dobroć rodzi się wtedy, kiedy ludzie zapominają o sobie (Lew Tołstoj).

7 lipca, wtorek
Dzień powszedni
Rdz 32,23–33; Ps 17; Mt 9,32–37


Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Mt 9,37

Ten fragment Bożego Słowa zwykle przypomina mi, szczególnie w rozpoczętym Roku Kapłańskim, o modlitwie za wszystkich księży. Ale do udziału w tych żniwach Pan Bóg zaprasza każdego. Bo wszyscy powołani jesteśmy do tego, by na swoim podwórku świadczyć o Tym, który nas posłał. Taka „wyprawa”, choć nie musi zawierać wielokilometrowej trasy, zawsze jest ryzykowna – budzą się moje obawy. Może stracę czas, opinię innych o sobie, upragnione marzenia, siły czy nerwy... Już prawie zapomniałem, że jeśli rzeczywiście stracę z Jego powodu, to naprawdę zyskam (Mt 10, 39). I zostanę robotnikiem, który sam stał się owocem Bożego żniwa. Maleńkim ziarnem, rzuconym przez jedynego siewcę.

Myśl na dziś:
Trzeba twardo stąpać po ziemi, aby dojść do nieba (Św. Tomasz z Akwinu).

8 lipca, środa
Wspomnienie św. Jana z Dukli, kapłana
Rdz 41,55–57;42, 5–7.14–15a.17–24a; Ps 33; Mt 10,1–7


Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”. Mt 10,7

Powołując 12 apostołów, Jezus posyła ich z Dobrą Nowiną w świat. Misje trwają już dwa tysiące lat, a słowa wypowiedziane wtedy w ogóle nie straciły swej wymowy. „Królestwo niebieskie jest już blisko” – gdy powtarzam te słowa, w swoim głosie słyszę smutek. Kojarzą mi się z końcem, ze stratą, choć powinny budzić przeciwne skojarzenia. Patron dzisiejszego dnia św. Jan z Dukli, zanim zaczął głosić płomienne kazania i godzinami spowiadać wiernych, jako młodzieniec wyruszył na pustelnię, do lasu niedaleko Dukli. Zostawił wszystko, co go wiązało. Tam nie mógł już nic i nikogo stracić. Trwanie w takiej bliskości z Panem sprawiło, że gorąco zatęsknił za królestwem nie z tego świata. Wrócił, by służyć jako kapłan. Nie muszę rozbijać w lesie szałasu. Ale warto znaleźć takie miejsce, gdzie codziennie stanę oko w oko z Bogiem. Gdzie chociaż na moment oddzielę to, co ważne od tego, co nieważne, to, co bezwartościowe od tego, co bezcenne. Gdzie zatęsknię za tym, co prawdziwe. I przekonam się, że ten, który mnie stworzył, wcale nie jest taki obojętny i nieobecny, jak niektórzy próbują wmawiać.

Myśl na dziś:
Modlitwa jest tlenem dla duszy (Św. Ojciec Pio)

9 lipca, czwartek
Wspomnienie świętych męczenników Augustyna Zhao Rong, kapłana, i Towarzyszy
Rdz 44,18–21.23b–29;45,1–5; Ps 105; Mt 10,7–15


Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie Mt 10,8

Nie pamiętam swojego chrztu. Tamtego dnia mijał piąty tydzień od mojego urodzenia. Ostatnio myślałem o tym, gdy w Wielką Noc kapłan chrzcił dziecko, całe zanurzając w wodzie. „Oto człowiek” – zawołał, trzymając mokre maleństwo w dłoniach. Myśląc o swoim chrzcie, na nowo odkrywam, co jest największą tajemnicą mojego życia. Przypominam sobie, kim jestem naprawdę. Dawno temu przyoblekłem się w Chrystusa. Po raz pierwszy też ustami rodziców wyrzekłem się zła. Nigdy niczym nie zdołam zasłużyć na ten prezent urodzinowy, jaki dostałem od Boga. Niebo przysunęło się na wyciągnięcie mojej króciutkiej, pomarszczonej rączki. A ja stałem się prawdziwym dziedzicem.

Myśl na dziś:
Kto nie zauważy, że jest ciemno, nie będzie szukać światła (Phil Bosmans).

10 lipca, piątek
Dzień powszedni
Rdz 46,1–7.28-30; Ps 37; Mt 10,16–23


Józef kazał zaprząc do swego wozu i wyjechał na spotkanie Izraela, ojca swego, do Goszen. Kiedy zobaczył go, rzucił mu się na szyję i długo szlochał na jego szyi. Rdz 46,29

Józef rzuca się na szyję Izraela, tak jak syn marnotrawny wpada w ramiona swego ojca. Choć te dwie biblijne historie różnią się od siebie, wspólny pozostaje gest. Znamienne, że w obu sytuacjach witający wybiega na spotkanie, robi pierwszy ruch. Wybuch radości i wzruszenia kryją smutek i cierpienie, jakich doznali Józef oraz ojciec syna marnotrawnego. Niczego jednak nie ukrywają. Ich słowa i gesty płyną prosto z serca. Jak czuje się ojciec opuszczony przez ukochanego syna? Jak brat sprzedany przez rodzeństwo? Obie historie mają podobny finał z przebaczającą miłością w tle. Przebija z nich delikatne światło również dla mnie. Ile razy będę powracał z duchowej ucieczki, tyle razy wpadnę w bezpieczne ramiona Ojca. Ale to również zobowiązanie, aby nie czekać z założonymi rękami, aż ten, który przewinił, zapuka z duszą na ramieniu do moich drzwi.

Myśl na dziś:
O Bogu myślcie z wiarą, o bliźnim z miłością, o sobie z pokorą (Św. Jan Bosko).

11 lipca, sobota
Święto św. Benedykta, opata, patrona Europy
Prz 2,1–9 (Dz 4,32–35); Ps 34; Mt 19,27–29


I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Mt 19,29

Od najmłodszych lat wyryte mamy w pamięci słowa Chrystusa: „Jestem drogą i prawdą, i życiem”. Tylko ta jedna droga prowadzi do Ojca. Jeśli chcę pokonywać kolejne kilometry wędrówki, muszę zostawiać dotychczasowe życie za sobą. Inaczej dreptałbym w miejscu. Ta zasada dotyczy również tego, co MNIE wydawało się dobre, co JA uważałem za stratę, co kolidowało z MOIMI planami. Trudno zrobić krok do przodu, będąc na uwięzi przyzwyczajeń, uzależnień od sytuacji, a nawet osób. Gdy Izraelici opuszczali Egipt, wiele więcej niż domy, w których żyli od pokoleń. Przed nimi roztaczała się pustynia i Morze Czerwone. Za nimi uzbrojone rydwany faraona. Dzięki wierności danemu słowu niemożliwe stało się możliwym. A ziemia obiecana Mojżeszowi i całemu ludowi przybliżała się z każdym dniem, choć wcale tego nie było widać.

Myśl na dziś:
Diament nie może być oszlifowany bez tarcia ani człowiek udoskonalony bez ciężkich prób. (Św. Bernard z Clairvaux)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.