"Czemu tak bojaźliwi jesteście?"

rozważa Patrycja Zielonka, doktorantka w Międzywydziałowym Instytucie Bioetyki PAT w Krakowie (not. jk)

|

GN 25/2009

publikacja 19.06.2009 12:22

Wszelkie życiowe trudności, „burze” to sprawdziany mojej wiary i ufności Bogu.

Człowiek często doświadcza bezsilności. Staje wobec sytuacji, w których jedynym wyjściem jest wołanie o pomoc do Boga. Powiedzenie „jak trwoga to do Boga” oddaje klimat i zachowanie uczniów podczas burzy na jeziorze.

W tym potocznym stwierdzeniu zawiera się coś, czego nie lubię – utylitarne podejście do wiary. Wydaje się, że gdyby zabrakło owej trwogi, nie byłoby zwrotu człowieka do Boga. Paradoksalnie burza jest szansą. Poczucie własnej niemocy, bezsilności może, ale nie musi, skierować wzrok na to, „co w górze”. Poleganie na własnych siłach prowadzi często do samozagłady. Jezus – tak jak podczas burzy na jeziorze, jak i dzisiaj – nikogo nie opuszcza, nie dzieli ludzi. Jego obecność nadaje sens rzeczywistości.

Jego moc pomaga przetrwać najtrudniejsze momenty. Myślę, że w życiu można wiele stracić, przegrać, ale nie można zagubić perspektywy nieba. Jeśli w doczesność nie jest wpisana perspektywa nieba, istnieje ryzyko zatracenia człowieka. Z ewangelicznym opisem burzy na jeziorze kojarzą mi się słowa Jana Pawła II, wygłoszone po raz pierwszy na Placu św. Piotra tuż po konklawe: „Nie lękajcie się!”. Jeśli Bóg z nami, nie ma powodu, by się bać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.