"Tyś jest mój Syn umiłowany...”"

rozważa Krzysztof Obrębki, student socjologii Uniwersytetu Śląskiego (not. jk)

|

GN 02/2009

publikacja 09.01.2009 00:06

Przez chrzest w Duchu Świętym staliśmy się dziećmi Bożymi. Trudno nam przyjąć tę prawdę, zwłaszcza wtedy, kiedy kończymy studia, zaczynamy pracować, wyprowadzamy się z domu rodzinnego, chcemy się usamodzielnić. Kiedy stajemy się dorośli, nikt z nas nie chce być nazywany dzieckiem.

Krzysztof Obrębki Krzysztof Obrębki
fot. JOLANTA KUBIK

Co to znaczy być dzieckiem Bożym? To znaczy usłyszeć od Niego te słowa: „ty jesteś moim umiłowanym synem, moją umiłowaną córką”. Rzadko słyszymy takie słowa od naszych rodziców. Częściej zdarza się, że nie jesteśmy w stanie spełnić ich wygórowanych oczekiwań lub w ogóle nie jesteśmy przez nich zauważani w biegu, między pracą a zakupami w supermarkecie. Czy twój tata powiedział ci kiedyś, że jest z ciebie dumny?

Tymczasem Bóg Ojciec oczekuje nas z miłością i chce, żebyśmy uwierzyli za każdym razem, kiedy wypowiadamy słowa modlitwy „Ojcze nasz”, że jesteśmy jego umiłowanymi dziećmi. „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” – te słowa usłyszał Jezus, kiedy zaczynał swoją misję, przyjmując chrzest w Jordanie. Rozważajmy te słowa za każdym razem, kiedy Bóg daje nam nowe zadanie, nowe doświadczenie w życiu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.