Kalendarz Liturgiczny

GN 01/2009

publikacja 31.12.2008 11:57

Marcin Jakimowicz

5 stycznia, poniedziałek
Dzień powszedni

1 J 3, 11–21; Ps 100; J 1, 43–51

A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca. 1 J 3, 20

Bardzo często oskarża mnie serce. „Grzech mój jest zawsze przede mną” – na własnej skórze doświadczam, co znaczą genialne słowa psalmu. Grzech jest rzeczywiście przede mną. Zasłania mi wszystko. Skupiam się na cieniu, nie widzę promieni słońca. Na szczęście Bóg jest większy od mojego serca. Gdy kiedyś katowałem się myślą, że jestem ostatnią osobą, na którą Bóg chce spojrzeć, niespodziewanie przyszedł SMS: „Bóg wpatruje się teraz w twoją twarz z ogromną radością”. On patrzy inaczej. Widzi więcej. Mała Tereska pisze, że patrząc na nasze twarze widzi nas już w chwale nieba.

Bogu służy się tylko wówczas, gdy Mu się służy tak, jak On chce. (o. Pio)

6 stycznia, wtorek
Objawienie Pańskie, uroczystość

Iz 60, 1–6; Ps 72; Ef 3, 2–3a. 5–6; Mt 2, 1–12

Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan. Iz 60, 1

Ciemność widzę, ciemność – wołał Jerzy Stuhr w „Seksmisji”. Wołam tak samo. Ale nie jest mi już tak zabawnie. Pierwsze przymierze? Abraham pada na ziemię, otacza go gęsta ciemność. Czuje, że umiera. Drugie przymierze? Jezus zwija się w konwulsjach na krzyżu, a w tym czasie „od godziny szóstej mrok ogarnia całą ziemię, aż do godziny dziewiątej”. Świętujemy noc Bożego narodzenia. Wielką noc.

Wszystkie nakazy Józef otrzymywał we śnie, w środku nocy. Ja napisałbym inny scenariusz. Bardziej sielankowy, pogodny. A jednak, muszę szczerze przyznać, Bożej obecności doświadczałem najczęściej w chwilach totalnego kryzysu, upadku. Może to były jedyne chwile, w których nie skupiałem się na sobie?

Słońce zawsze świeci powyżej chmur. Taka jest prawda najwyższa. Nie wierz w to, co widzisz na dole. (Brat Efraim)

7 stycznia, środa
Dzień powszedni

1 J 3, 22 – 4, 6; Ps 2; Mt 4, 12–17. 23–25

O co prosić będziemy, otrzymamy od Niego. 1 J 3, 22

Jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie… Jak dzieci? Dlaczego? Bo one (wiem to z własnego doświadczenia) nieustannie o coś proszą. Zobaczą w sklepie lizaki – zaczynają litanię: kup mi, kup mi, kup mi… Gorzej, gdy wypatrzą miecz z „Gwiezdnych Wojen” (ponad 150 złotych!). Stoją, jęczą, męczą. Proszą tak długo, aż ulegnę albo wyprowadzą mnie z równowagi (tę sztukę doprowadziły do perfekcji!). Czy Jezus za wzór modlitwy nie stawia bezczelnej wdowy, która dniem i nocą chodziła za sędzim i męczyła go prośbami? Tak się módlcie – przypomina.

Pokój znajdziesz tylko wtedy, gdy jesteś otoczony nieprzyjaciółmi. (Brat Efraim)

8 stycznia, czwartek
Dzień powszedni

1 J 4, 7–10; Ps 72; Mk 6, 34–44

Zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. Mk 6, 44

Czytelny znak. Dwunastu wybranych przez Boga facetów zbiera dwanaście koszów ułomków. Co czują? Czy zdają sobie sprawę, że Bóg wybiera tych, których nie jest w stanie stawić społeczeństwo? Tu zaczyna się problem. Nie chcę być ułomkiem! Nie chcę być „ostatkami z ryb”. Nie chcę wylądować w końcowych filmowych napisach streszczony w słowach: „i inni”.

Zapominam, że Ty przychodzisz do Reszty Izraela. Ukochałeś tych, którzy zajmują ostanie miejsca. Sam jesteś Pierwszym który stał się Ostatnim.

Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie. (św. Paweł)

9 stycznia, piątek
Dzień powszedni

1 J 4, 11–18; Ps 72; Mk 6, 45–52

Gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Lecz On zaraz przemówił do nich: Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! Mk 6, 50

W chwilach duchowej ciemności nie rozpoznajemy Jezusa. Maria Magdalena myli Go z ogrodnikiem, uczniowie biorą za zjawę; uwięziony Jan Chrzciciel wątpi: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? A Bóg… chce nas minąć. To przedziwne słowa. Czeka na nasz bezradny krzyk. Dopiero wówczas zawraca, podchodzi i uspokaja nasze rozdarte serca: Odwagi, ja jestem! Nie bójcie się.

Zwykło się obwiniać nauki przyrodnicze i antyreligijną filozofię, że religię odsunięto w cień. Byłoby jednak uczciwej winić samą religię za jej porażki. Jej upadek nie wyniknął stąd, że została odrzucona, lecz stąd, że stała się nieistotna, zwietrzała, przygniatająca i mdła. (Abraham Joshua Heschel)

10 stycznia, sobota
Dzień powszedni

1 J 4, 19–5, 4; Ps 72; Łk 4, 14–22a

Oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Łk 4, 20

Od początku modlitwy towarzyszyło nam proroctwo, wyraźny obraz oczu Jezusa. Były jasne, ciepłe, bez cienia osądzania. Jezus patrzył na nas, a Jego wzrok przenikał serca na wskroś. Gdy zaczęliśmy odmawiać Różaniec, ze zdziwieniem zauważyliśmy, że oczy Jezusa są przymknięte. On… odmawiał z nami pierwszą część zdrowaśki. Szeptał, błogosławiąc swoją Mamę: Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna, Pan z tobą…

Myśl wydała mi się tak absurdalna, że starałem się ją odrzucić. Ta jednak nieustannie wracała. Szczególnie dotykały mnie słowa Jezusa modlącego się: „I błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus”. I wtedy przyszło olśnienie: to szczyt świętości! Absolutna zgoda na swoje życie. Gdybym odważył się zawołać: „Błogosławiony owoc żywota twojego, Marcin!”, może wtedy przestałbym wreszcie na wszystko narzekać?

Słabością Boga jest człowiek. Bóg ma słabość do człowieka. (Brat Efraim)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.