Nie ma róży bez kolców

Szymon Babuchowski

|

GN 39/2007

publikacja 26.09.2007 23:16

Została doktorem Kościoła, choć nie znała się na "poważnej" teologii

Nie ma róży bez kolców Józef Wolny

Pamiętam płatki róż sypiące się dwa lata temu spod sklepienia katowickiej katedry i długie kolejki do relikwiarza. Pamiętam też, że w parafialnym sklepiku przy sanktuarium świętej Teresy w Rybniku Chwałowicach sprzedano wówczas 1200 róż. Handlujący dowozili je dzielnie, ale w końcu skapitulowali i wywiesili kartkę z napisem: „Nie ma róż”.

Podobno tak dzieje się we wszystkich miejscach, do których trafiają relikwie Małej Tereski. Święta obiecała, że po swojej śmierci ześle na ziemię deszcz róż. Myślała o łaskach, ale ich zewnętrznym znakiem stały się właśnie te kwiaty. Patrząc na spadające z góry wielobarwne płatki, łatwo jednak zapomnieć o kolcach, które przez lata tkwiły w sercu Teresy.

Żyła pod koniec XIX wieku. Jej krótki, bo zaledwie 24-letni, pobyt na ziemi naznaczony był wielkim cierpieniem. Oprócz gruźlicy, początkowo zresztą lekceważonej przez zamieszkujące z nią siostry, doświadczała ogromnych ciemności duchowych. A jednak jej „mała droga” stała się drogą ufności i dziecięctwa Bożego. Do tego stopnia zaufała Jezusowi, że z radością przyjmowała cierpienia, ofiarując je w intencji grzeszników. „Chociaż nie mam poczucia żywej wiary, staram się jednak żyć według niej. Przy każdej nowej okazji do walki biegnę do mego Jezusa i mówię Mu, że jestem gotowa wylać ostatnią kroplę krwi, aby zaświadczyć o istnieniu nieba. Mówię Mu, że cieszę się z tego powodu, iż jestem pozbawiona możności radowania się niebem na ziemi, jeżeli tylko On otworzy to niebo na wieczność dla biednych grzeszników” – czytamy w jej zapiskach. Tęskniła za śmiercią, ale nie dlatego, że chciała uciec od życia. Chodziło jej tylko o to, by jak najprędzej spotkać się z Jezusem.

Mimo że była prostą, nie znającą się na „poważnej” teologii dziewczyną, Jan Paweł II nadał świętej Teresie z Lisieux tytuł doktora Kościoła. Papież podkreślał, że za sprawą Ducha Świętego zdobyła ona dla siebie i dla innych głęboką znajomość objawienia. Co więcej, mówił, że w jej pismach odnajdujemy „samą istotę orędzia objawienia”, ujętą „w ramy oryginalnej i nowatorskiej wizji”!

Może dlatego jej postać przyciąga tak wielu ludzi, także młodych. Z peregrynacji, która miała miejsce dwa lata temu, zapamiętałem coś jeszcze: wypowiedzi dziewczyn przygotowujących się do małżeństwa albo poszukujących życiowej drogi. „Zachwyca mnie w Teresie jej zaufanie, prostota, miłość do Jezusa” – to słowa 27-letniej Magdy, ale podobnych zdań słyszałem wówczas wiele. Ksiądz Jerzy Szymik nazwał to ładnie z ambony: – W dorzeczu Wisły i Odry też rodzą się święte dziewczyny. Wśród moich studentek widzę „Tereski”, pozbawione egocentryzmu, z różą w sercu. Potrzebujemy takich świętych, z „geniuszem kobiecości”, wrażliwości, bez której męski świat sobie nie poradzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.