Pójdź za Mną

Marcin Bornus-Szczyciński, założyciel zespołu muzyki dawnej „Bornus Consort”

|

GN 26/2007

publikacja 02.07.2007 11:12

Jesteśmy na początku ostatniej pielgrzymki Jezusa do Jerozolimy. Wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy, że św. Łukasz będzie potrzebował jeszcze 10 rozdziałów, by je opisać.

Pójdź za Mną Dominik Jabs

Historia się zagęszcza. Co zdarzenie, to trudniejsze do zrozumienia. Już na samym początku skandal. Samarytanie wygnali wysłanników Jezusa i pogwałcili święty obowiązek goszczenia pielgrzymów.

W każdej kulturze to grzech, ale w tamtej to grzech niewybaczalny. Jan i Jakub, jako „Synowie Gromu”, chcą i czują, że mają moc surowego i sprawiedliwego ukarania niegodziwców. – „Panie, czy chcesz…?”. Nie chciał. Zabronił im. Jak to? Nie chce sprawiedliwości?

Ktoś powiedział: „Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. Jezus go wcale nie zachęca. Wszak „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”. Może ten ktoś nie da rady? Jezus zdany jest na łaskę i niełaskę człowieka. Może należało jednak ukarać tych Samarytan?

Kogoś innego wybrał sam Jezus. Ten wpierw chciał pogrzebać ojca, ale Pan mu zakazał. Czy jest przeciw pobożnemu grzebaniu zmarłych? Trzeciemu nie pozwolił pożegnać bliskich… Kto to wszystko pojmie? Tylko ten, kto już wie, już uwierzył, że Bóg jest miłością. Inaczej szkoda trudu

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.