Otwarte niebo nad dennym życiem

o. Augustyn Pelanowski OSPPE

|

GN 01/2007

publikacja 04.01.2007 10:56

Chrzest nie zapewnia człowiekowi losu, w którym nic złego nas nie spotka, ale sprawia, że każde doświadczenie, nawet miażdżące, staje się uobecnieniem Ducha Pocieszyciela

Otwarte niebo nad dennym życiem rys. Małgorzata Wrona-Morawska

Był deszczowy dzień. Chodnik wyłożony betonowymi płytami był splamiony licznymi kałużami. Trzymałem w ręku drewniany różaniec. Chwila nieuwagi i leżał w brudnej kałuży jak mały wąż. Gdy wróciłem do celi, musiałem kilka chwil spędzić przy umywalce, by obmyć go z błota i przywrócić mu czystość. Pomyślałem o chrzcie. Jezus wszedł w rwącą kałużę Jordanu i chociaż nie potrzebował obmycia, samo obmycie uczynił na zawsze swoją Obecnością. Oczyścił oczyszczenie.

Żydzi wierzyli, że pewne miejsca, gdzie ich prorocy lub patriarchowie się modlili, na zawsze stały się duchowymi korytarzami, przez które można było otrzymać wyjątkowe łaski i być wysłuchanym w modlitwie. Tak było z górą Moria Abrahama, czy z Betel Jakuba, albo ze studnią Lachaj Roj Izaaka. Każde wydarzenie zachodzi w pewnej przestrzeni i ta przestrzeń już na zawsze jakby zapamiętuje charakter tego przeżycia, tym bardziej gdy jest ono nadprzyrodzone. Są miejsca święte, nacechowane modlitwą, przesycone kadzidłem, do których pielgrzymujemy i w których odnajdujemy nie tylko swoje, ale i czyjeś olśnienia duchowe.

Chrzest nie jest miejscem świętym, ale na każdym miejscu może uświęcić każdą duszę! Przy każdym chrzcie otwiera się niebo. To samo niebo, które otworzyło się wtedy, gdy On otrzymywał chrzest. A ogień? Mieszkałem w dzieciństwie w mieście, w którym była stara huta. Metalurgia w Świętokrzyskiem ma prehistoryczną tradycję. Kamienne bryły rudy żelaza, rdzawe i twarde jak wieloletni grzech, w starych piecach martenowskich rozpływały się w płynny strumień. Później walcowano użyteczne kształty. Woda oczyszcza, ogień przeistacza. Dwa żywioły, ale na pewno uboższe w moc, którą Duch Święty upodabnia nas do Jezusa Chrystusa. Chrzest jest sakramentem otwierającym nad nami niebo w każdym doświadczeniu – oczyszcza i przeistacza. Zawsze otwarte niebo, gdziekolwiek zatrzymamy się w strumieniu wydarzeń.

Chrzest nie zapewnia człowiekowi losu, w którym nic złego nas nie spotka, ale sprawia, że każde doświadczenie, nawet miażdżące, staje się uobecnieniem Ducha Pocieszyciela. Ducha, który stoi tuż obok nas jak wierny przyjaciel i jest darem nieskończonej i niewyczerpalnej miłości Boga. Od tej chwili nawet klęska, fiasko naszych planów, zawalenie się naszych pragnień, pożar niszczący wieloletnie konstrukcje naszych starań, potop zalewający błotnym od łez smutkiem nasze uczucia i myśli, to wszystko, a nawet choroba, starość i śmierć stają się zwycięstwem miłości Boga. A On przebacza, podnosi, nie opuszcza, uzdrawia, wskrzesza i wprowadza do świata, który już nie będzie skromnym przedsionkiem, jakim jest cały kosmos, lecz czymś cudowniejszym niż wszystkie gwiazdy na niebie.

Jezus stał na dnie rzeki, najniżej jak tylko można zejść na dno. Stanął w potoku wydarzeń, które płyną wartkim losem od naszego urodzenia aż po śmierć. Nagle otworzyło się niebo. Chrzest daje ci szansę odkrycia w nurcie twojego smutnego i dennego losu szczęścia nie z tej ziemi. Chrzest jak rzeka ciągle dostarcza czystej wody. Spójrz, jak szybko nurty łaski oczyszczają wszystko, co zanieczyściłeś.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.