Kalendarz Liturgiczny

Katarzyna Najman

|

GN 48/2006

publikacja 22.11.2006 12:38

27 listopada
Poniedziałek – dzień powszedni

Ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie.
Pragnienie największe, ludzkie: być razem już zawsze; być blisko. Nie obawiać się chwili rozstania, nie przeczuwać, że tęsknota wkrótce nadejdzie, że to potrwa, że będzie dotkliwe. Żyć bez wyroku wzajemnej nieobecności. Móc wreszcie dosięgać – wzrokiem, dłonią, uśmiechem, troską. To jest niebo. Iść do nieba, to znaczy iść z Nim; dokądkolwiek.
Ap 14,1–3.4b–5; Ps 24; Łk 21,1–4, II tydzień psałterza

28 listopada
Wtorek – dzień powszedni

Przyszła już pora dokonać żniwa, bo dojrzało żniwo na ziemi!
Słyszeliśmy, że dzień sądu nadejdzie. Słyszeliśmy o nim niemało. I choć zwykle były to rzeczy straszne, brzmiały tak nieprawdopodobnie, że nie przystało o dniu tym pamiętać. Lecz kto z nas nie ufa w głębi serca, że zło jednak ma wyznaczoną miarę? Czego uczy zmartwychwstanie, jeśli nie tego, że bezkres należy do dobra?
Ap 14,14–20; Ps 96; Łk 21,5–11

29 listopada
Środa – dzień powszedni

Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu narodów!
Powtarzali to często Izraelici – opuszczając Egipt, wędrując, walcząc; powtarzali prorocy, powtarzali Dawid, Hiob, Eliasz: nikt nie jest równy naszemu Bogu. Mówili to z dumą, ufnością, determinacją, kładąc na szalę całe swoje życie. Szczycili się swoim Panem – Jedynym, wiernym i sprawiedliwym, mocnym, prawdomównym. Wierzyli, że panuje nad narodami. I czerpali z tego pocieszenie.
Ap 15,1–4; Ps 98; Łk 21,12–19

30 listopada
Czwartek – święto św. Andrzeja Apostoła

Wiara rodzi się z tego, co się słyszy.
Nietrudno doświadczyć mocy słowa. Niby nic. Niby nic się nie stało, żadnych sińców, żadnej krwi; nie ma też bałaganu po całym zajściu. Padło tylko kilka słów. Ale po dniach, tygodniach, latach ta rana wciąż boli, dokucza, źle się goi. Znamy to wszyscy. Ale to przykład negatywny przecież. Bo gdy Jezus mówił, oni odzyskiwali zdrowie, zaczynali widzieć, słyszeć, ufać, wierzyć. Być chrześcijaninem, to być jednym z nich.
Rz 10,9–18; Ps 19; Mt 4,18–22

1 grudnia
Piątek – dzień powszedni

I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły.
Harmonia z resztą natury przystoi dziś wrażliwemu człowiekowi. Dlatego słowa Apokalipsy powinny wydać się w tym względzie wyjątkowo trafione. Nie nam wprawdzie wyrokować o kształcie zbawionego świata i nie nam ten świat urządzać. Nasze jednak obawy, że Bóg, zbawiając, pozbawi nas tego, co wprawdzie kruche, ale ukochane, zostają oto ukojone. Otóż znajdziemy tam całe niebo i całą ziemię – na nowo.
Ap 20,1–4.11–21,2; Ps 84; Łk 21,29–33

2 grudnia
Sobota – wspomnienie dowolne bł. Rafała Chylińskiego, prezbitera

I /odtąd/ już nocy nie będzie.
Znów Biblia proponuje obraz prosty i oczywisty. Po dniu następuje noc. Taki jest odwieczny porządek rzeczy. Żyjemy w czasach, kiedy technika rozpieszcza nas aż nadto i walka pokoleń z ciemnością wydaje się być definitywnie wygrana. Ale to tylko iluzja. Ciemność wciąż istnieje: oblepia mój dom, przysiada na progu, grozi; gdy śpię, podchodzi całkiem blisko; odbiera mi wzrok, pewność kroków. Boję się jej. Wyglądam świtu, kiedy już jej nie będzie.
Ap 22,1–7; Ps 95; Łk 21,34–36

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.