Męczy nas piłka

Marcin Jakimowicz

Tak, po meczu z Argentyną bolały mnie oczy, ale… nie mam o to do naszych pretensji. W niedzielę na szczęście nie musimy grać na remis i może to uratować piękno tego meczu.

Męczy nas piłka

Przyznaję, nienawidzę meczów, w których możemy pozwolić sobie na przegranie dwoma bramkami, bo jeśli przegrywamy trzema wylatujemy. Nic dziwnego, że drużyna stoi, blokuje, przeszkadza i przegrywa dwoma bramkami. Tak, po meczu z Argentyną bolały mnie oczy, ale… nie mam o to do naszych pretensji. Lepiej było zagrać otwartą piłkę i odpaść w pięknym stylu?
Tak, mamy farta. „Wyjątkowe jest to, że znaleźliśmy się wśród szesnastu najlepszych zespołów na świecie, co niekoniecznie oznacza, że jesteśmy jednym z szesnastu najlepszych zespołów na świecie” – znakomicie podsumował to w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” nasz minister obrony narodowej Wojciech Szczęsny.
Rozmawiałem wczoraj z Grzesiem Bociańskim o tym, jak inaczej wyglądałyby nastroje nad Wisłą, gdyby odwrócić kolejność spotkań: na dzień dobry przegrywamy 0:2 z Argentyną, potem wymęczymy remis z Meksykanami, a na koniec strzelamy dwa gole Arabii Saudyjskiej. Przecież w Polsce zapanowałaby euforia!
Jak dobrze pamiętam komentarz telewizyjnego spikera, który w 1982 roku po przerwie meczu z Peru rzucił: „Po bezbramkowych remisach z Kamerunem i Włochami i pierwszej połowie tego meczu na Polaków czeka już samolot”. Pięć bramek strzelonych w drugiej połowie otworzyło ekipie Piechniczka drogę do walki o podium. Jasne, w żadnym wypadku nie można porównywać ekipy z Peru do mistrzów świata, ale ponieważ w niedzielę o 16.00 na szczęście nie musimy grać na remis, może to uratować piękno tego meczu. Oby…