Służba nie drużba

Marcin Jakimowicz

|

GN 40/2006

publikacja 27.09.2006 13:03

Brat Ludwik, paulin z Bachledówki, koniecznie chciał poznać imię swojego Anioła Stróża. I choć wiedział, że aniołowie rzadko zdradzają swoje imiona, gorąco się o to modlił.

Służba nie drużba

Kiedyś w czasie modlitwy przyszło olśnienie. W sercu usłyszał imię: Cyryl. Popędził do mistrza nowicjatu i z wypiekami na twarzy krzyczał: Wiem, wiem. To Cyryl! Przełożony sięgnął po słownik starożytnej greki i otworzył go na słowie „cyrylos”. Okazało się, że imię to znaczy tyle, co... „stróż”.

„Każdy wierny ma u swego boku anioła jako opiekuna i stróża, by prowadził go do życia” – naucza za św. Bazylim Wielkim Katechizm Kościoła Katolickiego. Biblia często pokazuje aniołów strzegących każdego kroku swoich podopiecznych. Przekazują słowa Boga ze stuprocentową precyzją. Nie zatrzymują nawet promyka Bożego blasku. Choć są potężni, największą przyjemność sprawia im służenie ludziom.

Biblijny Lot siedział w bramie Sodomy. Jedną nogą w zanurzonym w grzechu mieście, drugą na zewnątrz. Był rozdarty? Wahał się? W takiej chwili zastali go aniołowie. Gdy w postaci trzech młodzieńców weszli do ogromnego miasta, ludzie rzucili się na nich, „aby sobie z nimi poswawolić”. Lot przeraził się: „Nie dopuszczajcie do tego występku”. Zaryglował drzwi. Bóg poraził rozszalały tłum ślepotą. Pokazał, jak na dłoni, ich grzech: byli niewidomi na długo przedtem. Sodomitów zaślepiała ich żądza, a jednak zamiast opamiętać się, wciąż nacierali na drzwi Lota. Wkrótce miasto zginęło. Ocalał jedynie Lot i jego rodzina. Z przeklętego miasta wyprowadzili ich aniołowie. Wyciągnęli ich za ręce niemal siłą.

Biblia często pokazuje anioła, który ratuje bezradnego człowieka. Wściekły Nabuchodonozor, widząc, że Izraelici nie oddają pokłonu posągowi, który uczynił, kazał wrzucić ich do rozpalonego pieca. Wtedy „anioł Pański zstąpił do pieca wraz z Azariaszem i jego towarzyszami i usunął płomień ognia z pieca, sprowadzając do środka pieca jakby orzeźwiający powiew wiatru, tak że ogień nie dosięgnął ich wcale, nie sprawił im bólu ani nie wyrządził krzywdy” – opisuje Księga Daniela. Pośrodku płomieni na dnie pieca spacerował anioł. Zdesperowanego, pragnącego śmierci Eliasza karmił podpłomykami i wodą. Anioł zatrzymał podniesioną nad Izaakiem, uzbrojoną w nóż rękę Abrahama, anioł uratował porzuconą na pustyni Hagar.

W historii Kościoła znaleźć można ludzi, którzy widzieli swojego Anioła Stróża. Ojciec Pio często posyłał go z różnymi wiadomościami, a święta Gemma Galgani rozmawiała z nim jak ze starszym bratem. Czasem anioł chronił ją i pocieszał, a czasem surowo ganił, mówiąc: „Wstyd mi za ciebie”. Święta miała temperament. Czasem słyszano, jak spierała się z aniołem, tak że nawet jej duchowy opiekun, o. Germano, przypominał jej, iż rozmawia z błogosławionym duchem, któremu winna jest szacunek.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.