19.12.2005 10:58 GN 51/2005
publikacja 19.12.2005 10:58
Świętowanie jest sztuką. Wymaga przygotowania, wysiłku, zaangażowania, wspólnego marnowania czasu. Dzień święty niesie swoistą płodność innym szarym dniom. Święto ma posmak wieczności.
Wojciech Olszanka
Jest taki dzień, tylko jeden raz do roku – śpiewały „Czerwone Gitary”. – Jaki będziesz w Wigilię, taki będziesz później przez cały rok – mówiła mi kiedyś mama. Czy Wam też? Jest jakiś niezwykły urok tego dnia, jego niepowtarzalny smak. Intensywność doznań, zapachów, obrazów, dźwięków, które pojawiają się tylko w ten dzień, w żaden inny. Każdy dom, rodzina ma swoje tradycje, swoje nieodzowne danie przygotowane wedle rodzinnego przepisu. Być może tylko karp jest daniem wigilijnej jedności narodowej.
Wielu z nas wyrusza w podróż w świat wspomnień, powraca do wigilii z dzieciństwa. Jak ks. Twardowski, którego nawiedziła wigilia przedwojenna, „z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami / podając barszcz czerwony co śmieszył nas uszkami / z lampą z czajnikiem starym wydartym chyba niebu / z całą rodziną jeszcze to znaczy sprzed pogrzebów / Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę… („Dawna wigilia”). Ten dzień nie jest jeszcze właściwym świętem, jest raczej kulminacją oczekiwania. Liturgicznie – to ostatni dzień Adwentu. Łacińskie słowo vigilia oznacza czuwanie, straż. Święta tuż-tuż, już za chwilę, za progiem. Czekamy z nadzieją, że może tym razem nam się uda. Spotkać, być razem, być dla siebie. Choć przez chwilę. Bez udawania.
Potrzebny jest obrządek – mówił Mały Książę. Świętowanie jest sztuką. Wymaga przygotowania, wysiłku, zaangażowania, wspólnego marnowania czasu. Dzień święty niesie swoistą płodność innym szarym dniom. Święto ma posmak wieczności. Wieczerza wigilijna w polskiej tradycji jest wejściem w tajemnicę Bożego Narodzenia. Przejście z Adwentu w święta dokonuje się w domu. Zapalenie świecy, odczytanie Ewangelii, modlitwa za bliskich, za zmarłych, łamanie się opłatkiem zrobionym z tego samego chleba co hostie w Eucharystii. Domowa liturgia. Może czujemy się tym wszystkim jakoś skrępowani, jakby nieporadni. Tradycja, której się poddajemsy, mniej lub bardziej ochoczo. Słowa życzeń więzną gdzieś w gardle. Ciężar emocji jest wielki. Na dnie jedno pragnienie – miłość.
W wigilijny wieczór wpisana jest też nostalgia. „Swoi go nie przyjęli”. To całe świąteczne zamieszanie, to przecież z Jego powodu. On ma urodziny. A przecież zdarza się, że Główny Bohater zostaje zupełnie zapomniany, zagubiony wśród potraw i choinkowych świecidełek. Żydzi wierzą, że w dzień szabatu nawiedza człowieka dodatkowa dusza: neszama jetera. Człowiek otrzyma ją na własność dopiero po zmartwychwstaniu. Ta dusza pozwala przeżywać większą radość i pokój, a także zjeść – więcej niż zwykle – świątecznych smakołyków. Tegoroczna Wigilia przypada w sobotę, w szabat. Może i chrześcijan nawiedzi w wigilijny wieczór taka dodatkowa „świąteczna” dusza. Życzę Wam tego z serca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.