Kubeł zimnej wody

Marcin Jakimowicz

|

GN 17/2005

publikacja 27.04.2005 07:05

Z łatwością odrzucamy to, co małe i słabe. A Bóg właśnie to wybiera

Kubeł zimnej wody

Czy wyobrażacie sobie, że w jakimś bloku, na przykład pod Radomiem, żyje człowiek, który porwie miliony ludzi na całym świecie, jego pogrzeb będzie największą uroczystością w historii, a po jego śmierci płakać będą miliony? To nieprawdopodobne – przeczytałem komentarz internauty tuż po śmierci Jana Pawła II. Od razu pomyślałem o Katarzynie ze Sieny. Czy ktokolwiek przypuszczałby, że ta drobna, skromniutka dziewczyna będzie miała tak olbrzymi wpływ na historię? Z łatwością odrzucamy to, co małe i słabe. A Bóg właśnie to wybiera.

Żyła w drugiej połowie czternastego wieku. Była dwudziestym trzecim dzieckiem w rodzinie farbiarza, Jacopo Benincasa. Już jako sześcioletnia dziewczynka doświadczyła wizji Chrystusa, a rok później złożyła ślub dziewictwa. Nie potrafiła pisać, pierwsze słowa nakreśliła własnoręcznie dopiero tuż przed śmiercią, a przecież jej bogata, dyktowana sekretarzom korespondencja pełna jest ognia. Nie bawiła się w dyplomację, nigdy nie owijała w bawełnę. Gdy dowiedziała się, że pogrążeni po uszy w polityce kardynałowie, żyjący na pełnych przepychu dworach, wybrali drugiego papieża, przyczyniając się do powstania schizmy zachodniej, napisała ostro: „Oj głupcy, głupcy, po tysiąckroć zasłużyliście sobie na śmierć! Jak ślepcy nie widzicie własnego zła. Przez was zapanowało wielkie zamieszanie, a w dodatku sami z siebie robicie oszustów i bałwochwalców”. Często ostre słowa słyszał od niej również sam papież. Prosta zakonnica doprowadziła do tego, że po wieloletniej banicji w Awinionie powrócił do Rzymu. Uwierzył, że przez jej niewprawne słowa przemawia sam Bóg.

Nawet najwięksi wrogowie topnieli przed nią jak wosk. Kościół początkowo nie ufał młodziutkiej wizjonerce. Cudem uniknęła stosu. Kiedyś do jej domu zapukał Gabriel de Volterra – Wielki Inkwizytor. Był nieufny, zarzucił Katarzynę pełnymi jadu pytaniami. Chciał wykazać jej herezję. Milczała. Na końcu jednak odezwała się stanowczo: „Cóż wam po wiedzy, z którą się tak obnosicie, skoro nie czyni was ona ani lepszymi, ani mądrzejszymi? W oczach Boga fałszywa wiedza jest głupotą!”. Słowa te podziałały na inkwizytora jak kubeł zimnej wody. Nie tylko uwierzył kobiecie, ale tego samego dnia rozdał swe majętności biednym i rozpoczął ubogie, ukryte życie. Wszyscy otworzyli usta ze zdumienia.
Żyła 33 lata. Zmarła schorowana w wieku, w jakim odszedł do Ojca jej ukochany Mistrz, za którym całe życie podążała.

W szarym bloku pod Radomiem może mieszkać człowiek, który rzuci świat na kolana. Niepiśmienną skromną mniszkę w 1970 roku Paweł VI ogłosił... doktorem Kościoła. Drogi Pana nie są naszymi drogami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.