Ograniczanie królestwa

Franciszek Kucharczak

|

GN 47/2010

publikacja 25.11.2010 13:58

Myśl wyrachowana: Kto nie daje znaków życia, ten nie żyje. Podobnie ze znakami wiary.

Ograniczanie królestwa

W Świebodzinie stanął największy na świecie pomnik Chrystusa. Zaraz znaleźli się tacy, co koniecznie chcieli wiedzieć, ile też ta figura kosztowała, żeby móc ją przeliczyć na szpitale, żłobki, przedszkola albo i laptopy dla głodnych dzieci. Odezwali się też niezawodni prześmiewcy, którzy etatowo wstydzą się za Polskę przed Zachodem, a bo to u nas jak nie prezydent za mały, to pomnik za wielki.
Gdybym nie wiedział, co o tym monumencie myśleć, to po przeczytaniu komentarzy w „postępowych” mediach już bym wiedział. Bo wartość pewnych rzeczy poznaje się po tym, kto je atakuje i z jakiego powodu.

Podobno ta rzeźba to symbol „betonowego katolicyzmu”, wyraz gigantomanii i pychy. A jakże. Gdy jakiś wariat zje rekordową liczbę rowerów, to go wpisują do księgi Guinnessa i biją mu brawo. Kto umie włożyć sobie w gębę sto papierosów naraz, tego obwożą po festynach i podziwiają za pięć złotych od łebka. Ale gdy ktoś postawi największy pomnik Temu, który jest naprawdę największy i któremu nie takie hołdy się należą, krzywią się esteci i burzą się zacne umysły. Jan Turnau w „Wyborczej” powołał się na Ewangelię według św. Jana (18,36), gdzie Jezus mówi, że królestwo Jego nie jest z tego świata. „Ale kto by się przejmował Biblią: Jezus musi być królem Polski. Musi mieć też u nas pomnik najwyższy” – ironizuje redaktor.

Nieprawda. Jezus nie musi mieć u nas najwyższego pomnika – ale ma. A czemu nie? W Arabii Saudyjskiej Mu takiego pomnika nie postawią, w Brukseli tym bardziej. A w czym to koliduje z Biblią? Czy z faktu, że królestwo Jezusa nie jest z tego świata, wynika, że na tym świecie nie można Jezusowi złożyć żadnego wyrażonego materialnie hołdu? Czy to znaczy, że mamy ten świat rzucić w diabły i niech się tu rządzą sataniści, nihiliści i Kampania przeciw Homofobii? Niech stawiają swoje pomniki i co tam mają, a my skasujmy krzyże przydrożne, kaplice, figury, by pogrążyć się w świecie ducha. Zgodnie z tą logiką, musielibyśmy kościoły budować dopiero na tamtym świecie, bo ten do Jezusa nie należy.
Otóż należy. Choć Jego królestwo nie jest z tego świata, to cały świat jest Jego własnością. I właśnie takim przedstawia Go statua ze Świebodzina. Jego korona nie jest znakiem władzy doczesnej.

Jest znakiem chwały, której dostąpił, gdy dokonał dzieła zbawienia w koronie z cierni. To wielkie szczęście, że nasza ziemia jest pełna poświęconych Bogu znaków przynależności do Niego. One są jak drogowskazy, jak światła w ciemności. Nawet jeśli nie wszystkim pomogą, to na pewno nikomu nie zaszkodzą. Cokolwiek by o świebodzińskim monumencie powiedzieć, jedno jest pewne – jego zaistnienie jest czymś dokładnie przeciwnym, niż życzą sobie inżynierowie postchrześcijańskiego świata. W czasie gdy ogłupiałe społeczeństwa dążą ku pustce, odwracając się od stajenek, zamykając kościoły i ściągając ze ścian krzyże, ktoś ośmielił się postawić widoczny z daleka posąg Chrystusa. Znak nadziei i miłości. Czy wszystkim wskaże drogę do królestwa Bożego? Pewnie nie, ale na pewno utrudni pochód królestwu nicości

- - - - - - - -

 

 

Zabić? Nie zabić?
Małżeństwo Alisha i Pete Arnold z USA spodziewają się dziecka, ale Alisha nie wie, czy będzie mogła pogodzić karierę z rolą matki i czy z tego powodu nie wpadnie w załamanie nerwowe. Mąż też nie jest pewny siebie w roli ojca, więc oboje postanowili poprosić o pomoc internautów. Założyli stronę w internecie, na której można zobaczyć zdjęcia USG mającego już 17 tygodni chłopczyka i zagłosować, czy ma się urodzić czy nie. Głosowanie ma trwać do 7 grudnia, bo potem Alisha będzie miała jeszcze tylko dwa dni na ewentualne „przerwanie ciąży”. Może jednak nie będzie to konieczne, bo – jak donosi „Rzeczpospolita” – społeczność internetowa w większości chce okazać małemu łaskę. Kiedy się więc syn urodzi, a po latach dowie się, że żyje dzięki uprzejmości tłumu, nie zostanie dłużny i sprzątnięcie starych poprzedzi solidną debatą.

Medialne kondominium
Zanim jeszcze ukazał się wywiad Petera Seewalda z papieżem Benedyktem XVI, świat obiegła wiadomość, że Kościół zmienił swoje nauczanie w sprawach prezerwatyw. Ktoś bowiem wyczytał taką sensację w książce. Natychmiast poszło w mediach, że to przełom i że papież dopuścił stosowanie prezerwatyw. Wszystkim naiwnym, którzy w to uwierzyli, wypada przypomnieć, że doktryna Kościoła nie tworzy się metodą wywiadów. Ale to prawda, że prezerwatywy można stosować bez grzechu – podobno nieźle trzyma jako uszczelka w kranie.

Wrażliwość uczuć
Uczniowie szkoły Cammeray Public School w Sydney (Australia) nie będą mogli śpiewać o Jezusie w czasie dorocznego bożonarodzeniowego koncertu, bo – jak stwierdził nauczyciel – mogłoby to urazić uczucia niechrześcijan. Wolno im natomiast wykonać piosenki grupy ABBA. No to może pozwolą „Abba, Ojcze”?

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.