Trauma wychowania

Franciszek Kucharczak

|

GN 36/2010

publikacja 09.09.2010 15:20

Myśl dnia: Kto widzi swoje grzechy, żałuje. Kto nie widzi - staje się żałosny.

Trauma wychowania

Tadeusz Bartoś, z zawodu były dominikanin (bo sprawił zawód Bogu i ludziom, łamiąc najświętsze zobowiązania), zaatakował w „Newsweeku” sakrament spowiedzi. „Rodzice, domagajcie się zaprzestania zwyczaju pierwszej spowiedzi. Dzieci mają prawo do komunii bez tego okrutnego rytuału” – wzywa. „Rytuał” jest okrutny, bo dziecko musi robić rachunek sumienia, a tym sposobem „dowiaduje się od normatywnego dla niego otoczenia, że jest brudne i złe”. Wskutek tego „lęk religijny, silny i niemożliwy do opanowania, towarzyszy dorosłym już ludziom aż do starości”. Dowiadujemy się, że „pierwsza spowiedź w tak wczesnym okresie życia jest okrutną przemocą rodziców i przedstawicieli Kościoła wobec bezbronnego dziecka. Jest rodzajem wulgarnego gwałtu na psychice osoby niezdolnej do obrony”. I tak dalej. Postulat: dziecko ma przystępować do Pierwszej Komunii bez spowiedzi.

Ta publikacja zeszła się z rozpoczęciem roku szkolnego, podczas którego w szkołach odczytano list Rzecznika Praw Dziecka. „Nikt nigdy nie ma prawa Was obrażać, bić, poniżać i wykorzystywać. Macie prawo być wysłuchani w każdej sprawie, która Was dotyczy (...). To nie są żadne specjalne przywileje – to są Wasze prawa. Nikt nie może Wam ich ograniczać ani odbierać” – pisze rzecznik. I dalej: „Pragnę Was także poinformować (...), że uruchomiłem specjalny bezpłatny numer Dziecięcego Telefonu Zaufania, pod który możecie dzwonić ze swoimi problemami”. Apel pana Bartosia i orędzie rzecznika są dwoma stronami tego samego medalu, który ma przyozdobić pierś budowniczych nowego świata. Proszę zauważyć: gdy chodzi o wymagania, traktuje się dzieci jak oseski, niezdolne do oceny własnych czynów i apeluje się do ich rodziców o ochronę przed nauką zasad moralnych. Gdy natomiast mowa o przywilejach, trąbi się im o ich prawach ponad głowami rodziców, tak jakby były pełnoletnie.

Nie należy lekceważyć tych rzeczy. Pisemne frustracje pana Bartosia wskazują kierunek inżynierom społecznym. Jak wyrwać ludzi spod wpływu Chrystusa? Nie, nie będziemy burzyć kościołów jak bolszewicy. Będziemy chronić ludzi przed traumą. Postępowi psycholodzy orzekną, że wpływ nauki Kościoła na dzieci trwale uszkadza ich mózg. Resztą zajmie się ministerstwo zdrowia, ratując ich psychikę zakazem spowiadania się. To nie będzie walka ideologiczna – to będzie realizacja wskazań lekarza.
Rzecznik Praw Dziecka z kolei chce „narzucić nowe myślenie”. Sam tak powiedział na komisji senackiej, gdy domagał się – niestety skutecznie – wprowadzenia ustawy przemocowej. Może ma dobre intencje, ale co z tego? Mówienie dzieciom o ich prawach poza kontekstem władzy rodzicielskiej jest niszczeniem autorytetu rodziców i zasiewaniem wobec nich nieufności. Dzieci mają iść z problemami do mamy i taty, a nie dzwonić do obcego człowieka. Telefon zaufania może pomóc kilku dzieciom z rodzin patologicznych, ale podtykany wszystkim, zaszkodzi zdrowej większości. Już tam dziecko zapamięta, że ma haka na rodziców. Niech starzy od niego za dużo nie wymagają. Przecież jest bezgrzeszne.

- - - - - - -

 

 

Nauka kasowa
Bronisław Wildstein napisał w „Rzeczpospolitej”, że metoda in vitro jest wielkim zagrożeniem dla normalnego rozwoju płodu i że poczęte w ten sposób dzieci chorują znacznie częściej niż poczęte naturalnie. Dodał, że lekarze w USA są zobowiązani informować o tym ryzyku potencjalnych rodziców. Natychmiast zareagowała „Gazeta Wyborcza”, w której Grzegorz Sroczyński przeprowadził złożony z dwóch życzliwych pytań wywiad z dr Katarzyną Kozioł. Rozmówczyni zaprzeczyła informacjom Wildsteina i orzekła, że przeciwnikom sztucznego zapłodnienia nie chodzi o naukę, lecz o ideologię. Sam autor dodał własny ironiczny komentarz na temat „Rzeczpospolitej”. A kim jest dr Katarzyna Kozioł? Jest kierownikiem laboratorium in vitro w przychodni „leczenia niepłodności”. Oj, coś wygląda na to, że tu nie chodzi o naukę, lecz o kasę.

Test na dobro
Szef SLD Grzegorz Napieralski domaga się przeprowadzenia publicznej debaty na temat likwidacji lekcji religii w szkołach publicznych. Powołuje się na konstytucję, która „wprowadza jasny i czytelny rozdział państwa od Kościoła”. Mimo tej jasności i czytelności szef SLD nie wskazuje miejsca, w którym konstytucja zakazuje nauczania religii w szkołach. Jednak i wśród katolików w Polsce pojawiają się wątpliwości, czy to dobrze, że religia jest w szkołach. Ludzie! To bardzo dobrze! A skąd ta pewność? No przecież w innym wypadku lewica by nie protestowała.

Święty gniew
Poseł Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot oburzył się na wieść o tym, że w nowej sukience Maryi Jasnogórskiej jest malutki fragment rozbitego samolotu Tu-154. „Czy Kościół polski postanowił się zabić? Samozlikwidować?” – rozgniewał się na swoim blogu. Słusznie. Jak Kościół może wyręczać posła Palikota!

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.