Ozdrowienie choroby

Franciszek Kucharczak

|

GN 28/2010

publikacja 15.07.2010 06:26

Myśl wyrachowana: Jeśli wszystko uczynimy sprawą definicji, nie zdefiniujemy nawet tego, czym jest definicja.

Ozdrowienie choroby

Miała być pandemia, a było gigantyczne oszustwo. Gdy już ciężkie pieniądze poszły w szczepionki, czyli w błoto, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przyznała, że „przesadziła” z informacjami o zagrożeniu świńską grypą. Jak widać, WHO może być przydatna dla różnych lobby do robienia bardzo dużych i bardzo lewych interesów. Widać też, że orzeczenia tej organizacji nie muszą być tak nieomylne, jak to się twierdzi. A twierdzi się tak zwłaszcza w kwestii homoseksualizmu. 20 lat temu WHO skreśliła tę skłonność z listy chorób, co otworzyło drogę do niszczenia fundamentów zdrowego społeczeństwa. Co ciekawe, do orzeczenia tego doszło nie na podstawie nowej wiedzy o homoseksualizmie, bo ta się nie zmieniła, lecz na drodze referendum.

I to referendum przeprowadzonym z pominięciem osób o odmiennych poglądach niż zamówione. Tak więc z dnia na dzień, bez żadnych nowych wyników badań naukowych i bez przedstawienia racjonalnych argumentów, świat dowiedział się, że homoseksualizm to norma. Nastąpiło przedziwne zjawisko: stan wiedzy o homoseksualizmie nie zmienił się ani o jotę, a definicja homoseksualizmu zmieniła się całkowicie. To był przewrót kopernikański, tyle że na opak. Nawet nie w tym sensie, że Kopernik okazała się kobietą, lecz w takim znaczeniu, że Kopernik może sobie teraz płeć wybrać. Bo – jak uczy się na studiach „genderowych” – nie jest się kobietą i mężczyzną. Jest się „homo” lub „hetero”. Albo „bi”. Albo „trans”, albo jeszcze kimś, kim tam być się komu zachce. Bo teraz to stanowi o tożsamości. Tym się JEST, a męskość lub kobiecość jedynie się MA. Jak przypadłość, niemal jak chorobę.

To jest ten haczyk, za który ciągnie lobby homoseksualne, próbując wywrócić świat na lewą stronę. Gdyby homoseksualizm uznawano, zgodnie ze stanem faktycznym, za chorobę, nikt nie mówiłby „orientacja seksualna”, bo orientacja jest jedna – naturalne skłonności, wynikające choćby z różnic w budowie ciała kobiety i mężczyzny. Gdyby nie tamto orzeczenie WHO, nie miałoby sensu używanie słowa „heteroseksualizm”. Wszyscy jesteśmy heteroseksualistami i tylko niektórzy z nas MAJĄ homoseksualizm, tak jak ma się każdy inny defekt. „Nie mam nic przeciw homoseksualistom” – zarzekają się ludzie przed kamerą, w obawie przed uznaniem za homofoba. Ale to trochę tak, jakbym w obawie przed nazwaniem cukrzycofobem powiedział, że nie mam nic przeciw cukrzykom. To jasne, że nic przeciw nim nie mam. Nie można winić chorego, że jest chory. Przeciwnie – należy mu pomóc. Jeśli jednak chorzy – na przykład na raka – uzyskaliby od WHO zaświadczenie, że nowotwór to odmiana zdrowia i zorganizowaliby Paradę Dumy Rakowej, tylko głupiec by im przyklasnął. A jednak podobna parada właśnie trwa w Warszawie. Nie rakowców i nie cukrzyków – ci ludzie wiedzą, że są chorzy i dlatego podejmują środki zaradcze. Europride 2010 to demonstracja chorych, którzy chcą pozbyć się problemu przez zmianę definicji zdrowia. W takim razie pójdźmy dalej – niech WHO uzna, że nieboszczyk to żywy inaczej, i mamy z głowy śmiertelność.

- - - - - - - - -

 

 

Fobia polityczna
Ks. Damian Nyk, pallotyn, wygłosił w dniu wyborów prezydenckich kazanie w parafii św. Andrzeja Boboli w Bielsku-Białej. Powiedział, że Kościół ma swojego kandydata i że powie, kim on jest. Słysząc to, kilka osób wyszło z kościoła, a jedna pani zgłosiła doniesienie na policji. Gdyby trochę wytrzymała, usłyszałaby, że ten kandydat nosi zakrwawioną szatę i nazywa się Jezus Chrystus. I że Jezusa powinien zawsze wybierać człowiek wierzący.

Kaznodzieja wygłosił to samo kazanie na wcześniejszych Mszach i nikt nie zgłaszał zastrzeżeń, bo wszyscy wysłuchali go do końca. Kazanie zostało nagrane, dzięki czemu istnieje dowód na to, że ksiądz nie złamał prawa. Dla niecierpliwych parafian jest to nauka, że kazania należy wysłuchać do końca. Inaczej straci sens kaznodziejstwo, bo na złych kazaniach ludzie będą spać, a na dobrych wychodzić.

Błąd Kościoła
Szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego Sławomir Nowak w wywiadzie dla portalu Onet uznał, że „Kościół popełnił duży błąd, przekraczając granice zaangażowania politycznego”. Nie przedstawił jednak konkretów. Błąd Kościoła polega więc chyba na tym, że popiera Jezusa, a nie PO.

Rozwój zwijania
W Holandii systematycznie wzrasta liczba eutanazji. Ostatni raport wykazał, że w 2009 roku uśmiercono w ten sposób 13 proc. więcej osób niż rok wcześniej i 45 proc. więcej niż w roku 2003. Działacz Koalicji na rzecz Zapobiegania Eutanazji zwraca uwagę, że w statystykach eutanazji nie uwzględnia się już samobójstwa wspomaganego, zgonów w wyniku odstąpienia od podtrzymywania funkcji życiowych lub niepodejmowania reanimacji. Ciekawe, że statek-widmo, na którym nie było nikogo, nazywał się Latający Holender.

 

 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.