Nawrócenie wyborcze

Franciszek Kucharczak

|

GN 20/2010

publikacja 20.05.2010 09:46

Myśl: Gdy dla jednych katastrofa jest tragedią, dla drugich tragedia jest katastrofą

Nawrócenie wyborcze

Dobywają się z różnych stron, ale najbardziej z tak zwanego salonu, głosy, że nie wolno wykorzystywać tragedii dla celów politycznych. Nie wolno „grać trumnami” i „manipulować bólem”. Krótko mówiąc – należy wybrać Bronisława Komorowskiego. Tak przecież miało być. Karty były rozdane, opinia społeczna urobiona, urzędujący prezydent dostatecznie ośmieszony. Sondaże pokazywały dokładnie to, co pokazać miały, a poseł Palikot robił dokładnie to, co miał robić. A tragedia zmieniła wszystko. To niedopuszczalne, bo nie wolno niczego zmieniać! Zwłaszcza teraz, gdy PO umie zmienić tylko Palikota. „Janusz Palikot, którego państwo znacie, zginął z Lechem Kaczyńskim 10 kwietnia” – powiedział sam o sobie pan poseł, absolutnie nie wykorzystując tragedii do celów politycznych.

Poinformował jednocześnie, że teraz jest „nowy Palikot”. I faktycznie – ma nową fryzurę i okulary w grubych oprawach. To trochę mało, bo mógł mieć jeszcze brodę i wąsy, inne rysy twarzy, inną posturę, mógł mówić innym głosem, mieć inne nazwisko – i w ogóle być kimś innym. Ale nie, bo bez tego pana polityki najwyraźniej robić się nie da. Dlatego zapewne marszałek Komorowski zdecydował się dać kolejną szansę Palikotowi. „Ludzie mają szansę, mają naturalną skłonność do tego, aby się zmieniać w dobrą stronę i należy im w tym pomóc” – wyjaśnił. Jakie to typowe. Jak sięgam pamięcią (a trochę już sięgam), hasło „każdy się może zmienić” nieodmiennie służy tłumaczeniu konszachtów z kimś o szczególnie kłopotliwym dorobku życiowym. Oczywiście, że człowiek może się zmienić. Ale oznaką prawdziwej zmiany jest odwołanie wcześniejszych kłamstw i oszczerstw, szczere przeprosiny, spowiedź i zadośćuczynienie, a nie nowy krawat i wytrenowany uśmiech.

„Nawrócenie” za sprawą zmiany wizerunku pewnie by kiedyś chwyciło. Ale teraz będzie trudno, bo po smoleńskiej tragedii ludzie uświadomili sobie wyjątkowo silnie, jak bardzo byli oszukiwani wizerunkiem właśnie. Do publicznej świadomości dotarło wreszcie, że prawda leży nie „pośrodku”, tylko pod grubą warstwą medialnego makijażu. Kto wie, czy nie to jest najcenniejszym owocem „narodowych rekolekcji”: zwiększona odporność na kłamstwo. Bo demokracja nie byłaby taka zła, gdyby bardziej opierała się o prawdę niż o chwilowy efekt i „podprogowy przekaz”.

Oczywiście nie stanie się tak, że kandydaci nagle przestaną pokazywać się na niebieskim tle (a pokazują się tak od chwili, gdy odkryto, że mózg odbiera niebieski jako kolor sukcesu) i wszyscy nagle objawią się nam przejrzyści jak na sądzie ostatecznym. Dotarcie do prawdy to raczej nasze zadanie. A dociera się do niej nie z prądem rozdmuchanej kampanii, lecz właśnie pod prąd. Wybierać trzeba nie tak, jak sugerują podrasowane wizerunki, lecz pomimo nich. Bo kiedy jak kiedy, ale tym razem – po tym, jak doświadczyliśmy kruchości rzeczy doczesnych – łatwiej nam będzie zauważyć, że naprawdę liczy się nie kolor niebieski, lecz królestwo niebieskie.

Sprostowanie:
W drukowanej wersji felietonu popełniłem błąd. Słowa „Janusz Palikot, którego państwo znacie, zginął z Lechem Kaczyńskim 10 kwietnia” pomyłkowo przypisałem marszałkowi Komorowskiemu. Słowa te wypowiedział sam Janusz Palikot. Przepraszam.

- - - - - - - - - - - - - - - -

 

 

Równi inaczej
Przez Kraków przeszła niewielka demonstracja aktywistów homoseksualnych, nazwana Marszem Równości. „Rzeczpospolita” podaje, że organizatorzy zrezygnowali z nazwy „tolerancja” na rzecz „równości”. Tolerancja to już za mało. Teraz demonstranci domagają się „rozwiązań prawnych zapewniających parom jednopłciowym takie same prawa, jakie mają pary heteroseksualne”. W pochodzie niesiono między innymi takie hasła: „statystycznie jest nas w Krakowie 45 tysięcy” i „bez pedałów nie ma rowerów”.

Co do pierwszego hasła, to ono jest fałszywe nie tylko ze względu na zmyśloną statystykę, ale i z powodu przypisania sobie grupy ludzi, którzy mają problem homoseksualny, lecz się z nim nie godzą i nie chcą mieć z aktywnymi „gejami” nic wspólnego. W Krakowie zwolenników deprawacji było dokładnie tylu, ilu szło w tym marszu – a i tak wielu było spoza Krakowa. Co do drugiego hasła, to ono jest zgodne z prawdą – pedały muszą być. W rowerze.

Rozwój rozwoju
Pracownicy socjalni w Szkocji otrzymali od tamtejszego rządu poradniki, w których odradza się pośpiech w informowaniu policji o zwiększonej aktywności seksualnej nastolatków. Jak podaje HLI News, kontakty seksualne między dziećmi w wieku powyżej 13 lat uznano w podręczniku za przejaw „typowego rozwoju seksualnego”. Dzieje się to w czasie, gdy – zgodnie z raportem WHO – co trzeci nastolatek w Szkocji rozpoczyna aktywność seksualną przed 15 rokiem życia.

U nas zabito nienarodzone dziecko nastoletniej „Agaty”, bo komuś przypomniało się na tę okoliczność, że współżycie małolatów jest czynem zabronionym. Prawdopodobnie jest więc tak, że kontakty seksualne dzieci są przejawem typowego rozwoju człowieka, pod warunkiem, że wskutek tego nie zacznie się typowy rozwój jeszcze innego człowieka.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.