Dywizje sprzeciwu

Franciszek Kucharczak

|

GN 18/2010

publikacja 04.05.2010 15:16

Myśl wyrachowana: Nie budzi sprzeciwu tylko ten, kto się nie sprzeciwia.

Dywizje sprzeciwu

Co to jest w języku wojskowym kałuża? To „zbiornik wodny bez strategicznego znaczenia”. Kałuży nikt nie umieszcza na mapach, nikt jej nie nadaje nazwy. Jest nieważna i mniej znana niż prezydent Unii Europejskiej. Jeśli jednak coś ma strategiczne znaczenie – o, to sprawa wygląda inaczej. Zwłaszcza jeśli to coś stoi na drodze do realizacji interesów, niczym twierdza na szlaku przemarszu wojsk albo jak kandydat na prezydenta, nieuzgodniony ze spółką Agora. Gdy nieprzyjaciel najeżdża kraj, chce dobrać się do jego skarbów, a jego ludność obrócić w niewolników. Nie może jednak tego zrobić, dopóki kraj ma armię. Pierwszą rzeczą agresora jest więc uporanie się z wojskiem przeciwnika. Tydzień temu na Jasnej Górze widziałem takie wojsko. Z okazji Roku Kapłańskiego zjechali się tam z całej Polski kapłani. To chyba jedyny taki przypadek w historii tego sanktuarium, gdy było w nim więcej duchownych niż świeckich. Miałem zaszczyt uczestniczyć w tym wydarzeniu. Skojarzenie z wojskiem nasunęło mi się, gdy patrzyłem z wałów na te ustawione w regularnych szeregach tysiące mężczyzn w białych albach. Wrażenie to wzmogło się podczas kazania, gdy przewodniczący liturgii kardynał Claudio Hummes powiedział: „Doprawdy, pełnicie posługę strategiczną”.

Oj tak, gdyby to nie była posługa strategiczna, nikomu by ona nie przeszkadzała. Gdyby kapłani nie lokowali się w jakimś strasznie ważnym miejscu, nikt by ich nie atakował. Byliby ulubieńcami wszystkich, niczym misie koala. Cały świat popierałby ich jak Tybetańczyków i chronił jak dolinę Rospudy. Każdy wybaczyłby im dowolne słabości i przepuściłby każde przewinienie. Ale tak nie jest – bo kapłani stoją na drodze. Komu? No diabłu. Jak diabeł ma się nie wściekać, gdy drogę do rządu dusz zagradza mu armia ludzi wyposażonych w nadnaturalną moc sakramentów?

To znamienne, że właśnie w Roku Kapłańskim z podwójną zajadłością zaatakowano celibat i podgrzano jałowe postulaty kapłaństwa kobiet. Przed kamerami jak nigdy wymądrzają się byli księża, a w roli głównego eksperta od Kościoła występuje „dysydencki teolog” Hans Kueng. To teraz zrobiono wrażenie, że co drugi ksiądz to pedofil, choć statystyki pokazują, że wśród księży pedofile trafiają się dużo rzadziej niż w innych grupach społecznych. To znaczące, że akurat w tym roku światowe środowiska opiniotwórcze uznały papieża za winnego złu, z którym zawsze walczył, a niektórzy chcą go aresztować. To tak absurdalne, że aż demaskujące rzeczywistego sprawcę. Diabeł ma problemy. Jemu też „puszczają nerwy”, jak puszczały wobec patrona tego roku, świętego Jana Vianneya. Gdy w nocy diabeł walił w ściany i przestawiał mu meble, Vianney wiedział: nazajutrz będzie „gruba ryba”. I faktycznie – zazwyczaj przychodził do konfesjonału zatwardziały grzesznik. Śpiewamy: „kapłanów swoich dał nam Bóg, by nas bronili z mocy złego”. Najwyraźniej bronią skutecznie, skoro tak teraz obrywają. Ale jeśli oni bronią nas, to może my byśmy trochę aktywniej bronili ich?

- - - - - - - - - - - - -

 

 

Pogrzeb wodny
W szwajcarskim jeziorze opodal Zurychu znaleziono stos urn z prochami zmarłych. Prawdopodobnie jest to pozostałość działalności Ludwiga Minellego, właściciela firmy „Dignitas”, specjalizującej się w uśmiercaniu ludzi na życzenie. Część klientów firmy do ceny za zabicie dodawało opłatę pogrzebową. Wygląda na to, że Minelli zwłoki spopielał, ale popioły wyrzucał. Jego zachowanie jest zupełnie logiczne. Przecież traktuje ludzi jak śmieci, a kto to widział, żeby śmieciom robić pogrzeby?

Demokracja czuwa
Portal TVN 24 zamieścił na swojej stronie nagranie fragmentu ogłoszeń, które 2 maja odczytał z ambony proboszcz parafii w Poroninie. Wśród wielu informacji pada i taka, że w zakrystii można będzie złożyć podpis za kandydaturą Jarosława Kaczyńskiego. Pracownicy portalu zapytali proboszcza, czy gdyby do parafii zgłosili się wolontariusze zbierający podpisy na listach innych kandydatów, też zostaliby tak potraktowani. Ksiądz odpowiedział: „oczywiście”. A niesłusznie. Kandydatom, którzy popierają aborcję, homozwiązki albo opowiadają się za sztucznym zapłodnieniem, należy powiedzieć „nie”. Wszędzie, a zwłaszcza w kościele. I to nawet, gdyby wolontariusze z listami przyjechali wozem transmisyjnym TVN 24.

Google płaci
Firma Google zapłaci 8,5 tys. dolarów kary brazylijskiemu księdzu, którego anonimowy użytkownik portalu społecznościowego nazwał pedofilem i złodziejem. Kapłan wytoczył proces firmie, ponieważ ta nie chciała ujawnić tożsamości autora wpisu. Kapłan uznał więc, że w takim razie za wpis odpowiada instytucja chroniąca oszczercę. Sąd podzielił zdanie księdza. Trochę więcej takich procesów, a okaże się, że internet nie musi być miejscem bezkarnego szmacenia ludzi.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.