Tożsamość władzy

Franciszek Kucharczak

|

GN 39/2009

publikacja 28.09.2009 14:35

Myśl wyrachowana: Kto opiera swój autorytet na stołku, ten straci jedno razem z drugim

Tożsamość władzy

Kiedy przed laty zaczynałem w parafii karierę lektora, musiałem pokonać lęk przed publicznymi wystąpieniami. Starszy kolega doradził mi wtedy: „Wyobraź sobie, że masz przed sobą pole kapusty”. Nie byłem zainteresowany czytaniem Słowa Bożego kapuście, ale ta rada trochę mi pomogła. Uświadomiłem sobie, że ten tłum przede mną to suma jednostek. Każda z głów, które widzę, to ktoś taki jak ja. Dlaczego miałbym się bać siebie, choćby i zwielokrotnionego? Stopniowo uczyłem się nie bać ludzi, zwłaszcza rozmaitych utytułowanych VIP-ów, dostojnych oficjeli, oficjalnych dostojników. Zaczynałem odkrywać, że wielcy tego świata niespecjalnie różnią się ode mnie. Że gdy zdejmują togi i gronostaje, stają się nieprzyzwoicie zwyczajni. Gdy już nie przemawiają, widziałem, że tylko gadają – i to nieraz banalnie, a nawet głupio. Ot, takie łajzy jak i ja.

Dobrze wiedzieć takie rzeczy, bo to pomaga szanować bliźniego jak siebie samego – czyli zgodnie z prawdą. Lepiej nie przesadzać z czołobitnością, zwłaszcza wobec tych, którzy swój autorytet opierają na strukturach i uważają, że są z tego tytułu mądrzejsi. Takim ludziom nieraz trzeba się przeciwstawić, a nie tłumaczyć, że „to przecież władza” albo „to przecież państwo”. Bo kto to jest państwo? Czy to jakaś monstrualna osoba? Czy to jakiś olbrzym, który rozumie lepiej niż my i myśli mądrzej niż my? Przyjrzyjcie się twarzy tego państwa. Okaże się, że to suma jednostek, które mają własne twarze i własne nazwiska. I że te twarze wcale nie są szczególnie dostojne, zaś nazwiska nie rzucają na kolana. To nie państwo przygotowuje ustawy, nie państwo decyduje o tym, czego szkoły będą uczyć naszych dzieci, nie państwo rozstrzyga, kogo nazwać człowiekiem, a kogo tylko płodem, kogo matką, kogo ojcem, kogo zrobić w szkle, a kogo zamrozić.

To są ludzie o konkretnych, nieraz obłędnych poglądach. Gdy tacy zbiorą się razem, mogą w autorytecie państwa zniszczyć własny naród jak socjaliści w Hiszpanii i jeszcze kazać się za to podziwiać. Jeden z tych, co to wyobrażają sobie, że są ważni, bo dysponują aparatem przymusu, nazywał się Poncjusz Piłat. „Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować?” – chełpił się wobec pewnego skrwawionego Człowieka. I co usłyszał? „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie”. Patrzcie, patrzcie! Więc władza może popełniać grzechy! I to nawet tak potworne, jak wylewanie krwi Sprawiedliwego. Władza może wydawać wyroki na niewinnych i szykanować tych, którzy się za nimi ujmują. A przy tym sama drży przed wpływowymi cynikami, którzy grożą: „bo powiemy, że nie jesteś przyjacielem cezara”.To nie struktury gotują ludziom nieszczęścia. To konkretni ludzie głosują za niemoralnym prawem, a potem umywają ręce i mówią: „Nie jestem temu winien, bo to nie ja, tylko państwo”. Oj, jesteś winien, bo państwo to ty.

- - - - - - - - -

 

 

Zagrożenie krzyżykiem
54-letnia pielęgniarka Shirley Chaplin z Exeter w Wielkiej Brytanii ma problemy w pracy z powodu małego krzyżyka, który nosi na szyi. Przez ostatnie 30 lat nikomu to nie przeszkadzało, teraz jednak zagrożono jej postępowaniem dyscyplinarnym. Jak podaje serwis BBC, zarząd ośrodka zdrowia uzasadnił to przepisami, które nie pozwalają podobno personelowi medycznemu na noszenie „naszyjników”. Pani Chaplin zwróciła uwagę, że pielęgniarki noszą naszyjniki, a nawet pozowały w nich do materiałów reklamujących ich placówkę. Powiedziała, że krzyżyk jest znakiem jej wiary, która motywuje ją do ofiarności wobec chorych. Dodała też, że żadnemu choremu nigdy krzyżyk nie przeszkadzał. W tej sytuacji władze ośrodka wydały oświadczenie, że krzyżyk jest zagrożeniem, bo pacjenci w stanie oszołomienia i pod wpływem emocji chwytają się czasem różnych przedmiotów. No właśnie. Jakie by to było straszne, gdyby taki chory chwycił się krzyża. A gdyby tak był ateistą? Niech lepiej pielęgniarki chodzą z czymś neutralnym światopoglądowo, czego zawsze można się chwycić – z brzytwą.

Kolejni dyskryminowani
10 października przez Kraków ma przejść manifestacja ateistów i agnostyków pod hasłem „Moralność bez wiary”. To prawdopodobnie pierwszy taki marsz w Europie. Organizatorzy liczą na udział około 150 osób. Manifestanci chcą pokazać, że czują się w Polsce dyskryminowani, bo nie mogą śmiało wyrażać swoich przekonań. Kochani ateiści i agnostycy. Macie rację. Manifestujcie, a krzyczcie przy tym tak głośno, żeby wszyscy wreszcie usłyszeli, że jesteście dyskryminowani i że nie wolno wam manifestować, a nawet krzyczeć. Złóżcie też do stosownych władz protest, że nie jesteście większością.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.