Strachy na rektory

Franciszek Kucharczak

|

GN 20/2009

publikacja 16.05.2009 12:48

Myśl wyrachowana: Lepsze potępienie medialne niż wieczne

Strachy na rektory

Gazeta Wyborcza ma 20 lat. Pojawienie się tego dziennika było możliwe dzięki zniesieniu cenzury. Świętowanie jubileuszu „Wyborcza” uczciła bitwą o przywrócenie cenzury. Poszło o utrącenie wykładu o homoseksualizmie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (szczegóły na stronie 32–34). Redaktor Piotr Pacewicz tak uzasadniał histerię, którą gazeta rozpętała: „W ostatnich kilku dekadach Europa zaakceptowała odmienność gejów. Jestem za tym, by tej sprawy nie dyskutować już publicznie, np. na uniwersytetach. Tak rozumiem ograniczenia debaty, które powinniśmy sami na siebie nałożyć”. Ta sama ideologiczna troska towarzyszyła „towarzyszom”. Im też chodziło o to, żeby ludzkość, która wskutek rewolucji bolszewickiej „zaakceptowała” najlepszy z ustrojów, nałożyła na siebie „ograniczenia debaty”. Ale nie po to oczywiście, żeby ludzie nie znali prawdy, tylko przeciwnie – żeby żadna burżuazyjna kanalia nie mąciła osiągniętej prawdy. Tej najlepszej, bo ludowej.

Cenzura, jakiej domaga się „Wyborcza”, już istnieje w kilku krajach Zachodu. Zamiast urzędu cenzorskiego funkcjonuje tam społeczne wykluczenie. Jeśli tam powiesz, że praktykowanie homoseksualizmu jest złem, zostaniesz zakrzyczany, obrzucony błotem i napiętnowany jako ten, z którym nie wolno rozmawiać. To samo dotyczy aborcji i paru innych kwestii. Ta nowa cenzura jest tak skuteczna dlatego, że posługuje się oburzeniem „świętym”. Cały jazgot wokół urągających naturze „praw” gejów, lesbijek, transwestytów i kogo tam jeszcze mają, jest małpowaniem języka chrześcijańskiego. Oburzeni szermują „szacunkiem”, „godnością”, „troską”. Ten chrześcijański język jednak nie służy niczyjemu nawróceniu, tylko kanonizowaniu ludzkiej grzeszności. Promotorem procesu kanonizacyjnego w Polsce staje się „Gazeta Wyborcza”. Widać już jasno, że w podstawowych sprawach etycznych „Gazeta” stanęła po stronie zwalczającej chrześcijaństwo. Stosunek do dzieci poczętych, do sztucznego zapłodnienia, do seksu, do rodziny, do wychowania dzieci, do rozwodów, do eutanazji jest dokładnie przeciwny do nauki Kościoła.

Ale twórcy linii GW to nie żadni spiskowcy żydowsko-masońscy. Oni naprawdę tak myślą. To idealiści. Ludzie głębokiej wiary, tylko w innego boga. Ich postawa jest wynikiem przyjęcia za prawdę ideologicznych założeń. Im rzeczywiście „nie jest wszystko jedno”. Oni naprawdę mają poczucie misji, choć nie zadają sobie pytania, kto ich deleguje. Ich wściekłość na „homofobów”, na obrońców życia i w ogóle na wartości chrześcijańskie nie jest udawana. Oni naprawdę myślą, że świat stanie się lepszy, gdy każda kobieta będzie mogła zabić swoje dziecko i gdy nikt nie będzie śmiał powiedzieć, ani że to dziecko, ani że zabójstwo. Im rzeczywiście wydaje się, że gejów boją się ci, którzy boją się o gejów. I naprawdę sądzą, że jednopłciowe pary można nazwać małżeństwem i nic się nie stanie. Szczerze wierzą, że nazwanie choroby zdrowiem sprawi, że ludzie wyzdrowieją. Ale „Gazeta Wyborcza” nie jest dramatem. Dramat zaczyna się, gdy chrześcijanie się jej boją. Gdy władze katolickiego uniwersytetu ulegają nie argumentom, tylko strachowi – to jest dopiero katastrofa. Bo wrogowie prawa naturalnego i moralności chrześcijańskiej nie mają żadnej siły. Jedyną ich siłą jest nasz strach.

- - - - - - - -

 

 

Rodzice bezpieczni
Trwają konsultacje społeczne nad ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Art. 96 a ustawy ma brzmieć: „osobom wykonującym władzę rodzicielską, opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Takie sformułowanie może stać się narzędziem represji wobec każdego rodzica, który nie spodoba się danej władzy. Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS, wiceprzewodnicząca komisji pracującej nad ustawą, powiedziała jednak KAI: „Nie chcemy wylewać dziecka z kąpielą i rozwalać polskie rodziny, zamiast im pomagać”. I dodała, że znowelizowane prawo będzie skutkowało tylko wobec kilku procent dysfunkcyjnych rodzin. Co za ulga. Czyli pojedyncze klapsy nie będą karane. A czy nie dałoby się zabezpieczyć polskiej rodziny przed szykanami jeszcze jednym zdankiem? Do artykułu 96 a dopiszcie: „Za kary cielesne karane będą tylko rodziny patologiczne, za co słowem honoru ręczy posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska”. Aha! I jeszcze dopiszcie, że jeśli rodzice są kobietą i mężczyzną, to wcale nie muszą być rodziną patologiczną.

Papież do poprawy
Parlament Europejski debatował nad potępieniem słów papieża, w których skrytykował dystrybucję prezerwatyw jako sposób na epidemię AIDS. Potępienie miało zostać dołączone do dorocznego raportu na temat przestrzegania praw człowieka. Eurodeputowani okazali się jednak nie dość uświadomieni. Przeciw potępieniu Ojca Świętego było 253 europosłów, a tylko 199 opowiedziało się za potępieniem. 61 wstrzymało się od głosu. Dzięki temu Benedykt XVI nie będzie figurował na liście osób łamiących prawa człowieka, pomiędzy największymi zbrodniarzami tego świata. No cóż, może w następnej kadencji europarlamentu uda się coś zrobić. W resocjalizacji papieży jest z czego czerpać. Wzorce są znakomite: Neron, Domicjan, Decjusz...

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.