Człowiek nieuznany

Franciszek Kucharczak

|

GN 12/2009

publikacja 21.03.2009 19:44

Myśl wyrachowana: Dla niektórych poczęcie to powód do wykończenia.

Człowiek nieuznany

Ludzie wszystko już dokładnie skodyfikowali i obstawili paragrafami. Z jednym wyjątkiem, i to dotyczącym sprawy podstawowej – nie ustalili jednoznacznie, kiedy zaczyna się człowiek. Dziwne, prawda? Przecież samo się narzuca, że człowiekiem jest się od poczęcia. Nic istotnego nie różni nas od zygoty i nikt nie wskazał logicznej przyczyny, dla której „chciane” wcześniaki trafiają do inkubatora jako ludzie, a ich „niechciani” rówieśnicy do kubła jako odpadki. Nikt nie udowodnił, że płód ma jakieś cechy nieludzkie i że rodzi się z niego coś innego niż człowiek. Dlaczego więc konstytucje państw i rozmaite karty praw nie mówią wspólnym głosem, że człowiek zaczyna się przy poczęciu? Dlaczego prawodawcy milczą w tej sprawie jak Tusk o Pawlaku? A dlatego, że zbyt wielki biznes za tym stoi: aborcja, środki poronne, in vitro, części zamienne…

Przed tygodniem wybuchła awantura o ekskomunikę, jaką ogłosił biskup w Brazylii za aborcję przeprowadzoną u dziewięciolatki. Dziewczynkę gwałcił ojczym, po czym okazało się, że ona spodziewa się bliźniaków. Lekarz przeprowadził aborcję, bo uznał, że ta ciąża zagroziłaby życiu dziewięciolatki.
Nikt nie przeczy, że dziewczynkę dotknęła straszna krzywda. Ale teraz są już trzy ofiary: niewinna dziewczynka i dwoje równie niewinnych maleństw. One też były ludźmi. Dokładnie takimi samymi jak my, tyle że w młodszym wieku i w innym miejscu zamieszkania. Czy dorosłego człowieka zabija się, gdy on stanowi potencjalne zagrożenie dla życia lub zdrowia kogoś innego? Nie. Czy zabija się go dlatego, że ma ojca gwałciciela? Nie. Więc dlaczego wolno to zrobić z kimś młodszym? Owszem, są wyjątkowe sytuacje, gdy nie da się uratować wszystkich i dla ocalenia jednego trzeba poświęcić drugiego. Na przykład gdyby dwaj alpiniści, wiszący na jednym sznurze, mieli spaść, wtedy odcięcie jednego nie będzie zabójstwem, tylko ratowaniem drugiego. Ale takie rzeczy robi się w ostateczności, gdy nie da się inaczej, i z pełną świadomością, że chodzi o ludzi. Przecież nie wiesza się na początku wyprawy jednego z dwóch alpinistów, żeby obaj przypadkiem nie zawiśli nad przepaścią.

Gdyby dziewięciolatka na pewno nie mogła urodzić, nikt nie kazałby jej umierać. Ale skąd pewność, że nie dałoby się doprowadzić ciąży do momentu, gdy maleństwa mogłyby przeżyć? Gdzie próby ratowania trojga ludzi, gdzie dokładne badania, konsultacje? Czemu decyzje o ludzkim życiu może podejmować lekarz? Dlaczego usuwa się człowieka jakby był wrzodem? A dlatego, że dziecko poczęte nie uważa się za człowieka. Traktuje się je w najlepszym razie tak, jak w czasach niewolnictwa biali traktowali Murzynów. I robi się to na takiej samej jak wówczas podstawie: bo „nam się wydaje”. Bo my „uważamy”, że to ktoś drugiej albo w ogóle żadnej kategorii. Już sama nazwa wskazuje, że poczęcie to rozpoczęcie. Kto się w człowieku rozpoczął? Żaba zielona? O nie, żaba miałaby dużo większe szanse, bo jej skrzek jest pod ścisłą ochroną. To w końcu kto się rozpoczął? Człowiek, prawda? Dlaczego w takim razie rozpoczętego człowieka wolno wykończyć?

- - - - - - - -

 

 

Dziecko na smutek
32-letnia Włoszka chce poddać się sztucznemu zapłodnieniu, a dawcą nasienia ma być jej umierający mąż. Jak podaje HLI Europa, mężczyzna jest w śpiączce z powodu raka mózgu. Ginekolog Severino Antinori tłumaczy, że kobieta potrzebuje dziecka, żeby „poradzić sobie z bezgranicznym smutkiem”. Włoski biskup Elio Sgreccia powiedział, że kobieta traktuje męża jak „zbiornik komórek rozrodczych”.
Dodajmy, że podobnie potraktowano dziecko: jak metodę psychoterapii.

Nie dajemy się
Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło badania nad postawami Polaków wobec „praw gejów i lesbijek”. W stosunku do podobnych badań sprzed 20 lat wyniki są niemal identyczne. Tylko 27 proc. ankietowanych uważa, że homoseksualiści powinni mieć możność organizowania manifestacji, zaś 66 proc. jest przeciwnego zdania. 25 proc. Polaków popiera prawo jednopłciowych par do publicznego pokazywania ich stylu życia, zaś 69 proc. nie chce tego. 76 proc. sprzeciwia się możliwości pobierania się osób tej samej płci, a tylko 18 proc. nie zgłasza zastrzeżeń. Patrzcie, ta piętnowana w mediach „garstka fanatyków” to większość Polaków!

Drzwi tolerancji
Ewa Krupecka, Polka z Hamburga, miała na drzwiach mieszkania wykonany kredą napis C+M+B 2009. Administracja domu uznała to za „zabrudzenie”. Lokatorka wyjaśniła, że napis oznacza „Niech Chrystus błogosławi mieszkanie”. W odpowiedzi otrzymała urzędowe pismo, w którym administrator arogancko po-informował, że „zanieczyszczenie” nie może być tolerowane i że „przekonania religijne” lokatorki nie mogą być uwzględnione. Napis ma być „natychmiast usunięty”. Ciekawe, czy administrator byłby taki gorliwy, gdyby to samo było napisane po arabsku albo po hebrajsku?

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.