Dziecko w dobre ręce

Franciszek Kucharczak

|

GN 52/2008

publikacja 29.12.2008 17:24

Myśl wyrachowana: Dlaczego trzeba oddać dzieci Bogu? Bo to Jego własność

Dziecko w dobre ręce

Jestem pół roku po ślubie. I bardzo boję się mieć dzieci – napisała mi 25-letnia czytelniczka. A boi się, bo nie wie, co stanie się z jej dziećmi w tym świecie, który pogrąża się w coraz większej paranoi. Obawia się o los dzieci, którym przyjdzie żyć w społeczeństwie pozbawionym poczucia dobra i zła, gdzie liczyć się będzie tylko przyjemność bez sensu i celu. I gdzie za ułomność zostanie uznana wierność Bogu. „Boję się, co usłyszy moje dziecko, kiedy ktoś je zobaczy w pierwszokomunijnym ubranku. A co usłyszy, kiedy będzie nosiło na szyi krzyżyk!?” – obawia się autorka listu.

Myślę, że ten lęk to skutek przekonania, że cokolwiek od nas zależy. A nie zależy. Nie mamy żadnej gwarancji – ani tego, że za godzinę będziemy żyli, ani tego, że w ogóle ten świat jeszcze dziś nie rozleci się w drzazgi. Chcemy zaplanować i zabezpieczyć całe życie naszych dzieci, choć kompletnie nie panujemy nad własnym. Boimy się o przyszłość potomków, a nie wiemy, czy ich w ogóle będziemy mieli.

Nie jesteśmy stworzycielami dzieci. One mają swojego Stworzyciela. I nie jesteśmy ich zbawicielami. One mają swojego Zbawiciela. To nieważne, co dziecko usłyszy z powodu noszonego krzyżyka. Ważne, że ten krzyżyk będzie nosiło. Nieważne, że wyśmiałby je ktoś z powodu ubranka komunijnego. Ważne, że przyjmie Pierwszą Komunię, a potem kolejne. To jest coś, za czym tęsknią rozmaici wojujący antyklerykałowie, „racjonaliści” czy ateiści. Bo choć oni szykanują chrześcijan, to jednak wyją o prawdziwych chrześcijan. Całe te tabuny ludzi, ziejących na forach internetowych nienawiścią przeciw „czarnym”, w gruncie rzeczy błagają o ludzi prawdziwej wiary. O kogoś, kto zaskoczy ich reakcją na ich własną agresję, kto pokaże, że Jezus naprawdę działa i chce wypełnić pustkę ich życia.

Kto jak kto, ale właśnie chrześcijanie powinni mieć dzieci. Bo choć nie wiemy, jak potoczy się ich życie, możemy je zabezpieczyć, jak nikt inny. Jedyna sensowna polisa, jaką możemy dzieciom założyć, to powierzenie ich Bogu. Aktem woli. Mocną decyzją. Przed urodzeniem albo przy urodzeniu. Kto tego nie zrobił, niech zrobi to teraz. Oddanie naszych dzieci Bogu to konieczność, bo sami ich nie ochronimy, choćbyśmy je w domu obstawili kamerami, odcięli od komputera, a do szkoły wozili w transporterach opancerzonych. Człowiek sam dla siebie jest niebezpieczny i zgrzeszyć może nawet na bezludnej wyspie w środku oceanu. Jeśli Bóg nie weźmie się do wychowania człowieka, nie wychowają go na ludzi najlepsi rodzice, nawet wsparci batalionem hiperniań.

To prawda, że ten świat wpada w obłęd, ale sam Bóg nie zawahał się na taki świat wydać swojego Syna. I zrobił to właśnie dlatego, że ten świat jest taki. Wydał Go na poniewierkę, tułaczkę i mękę, bo miał w tym cel sobie wiadomy. Najlepsza mama na świecie, Maryja z Nazaretu, nie pytała, jaki to cel. Wiedziała, że Bóg nikogo nie krzywdzi i ma tylko dobre cele. Po prostu przyjęła Dziecko. A to jedno Dziecko sprawiło, że warto wydać na świat każde dziecko.

Wojna wewnętrzna
Jak informuje „Rzeczpospolita”, politycy PO w nieoficjalnych rozmowach sugerują, że rząd chciałby wprowadzić refundację zapłodnień in vitro za pomocą rozporządzenia ministra zdrowia. Podobno refundacja tych zabiegów, zależnie od stanu zamożności chętnych, to „jedyne sprawiedliwe rozwiązanie”. Gazeta przytacza wypowiedź premiera: „Nie chcemy ideologicznej wojny w sprawie in vitro” i dodaje od siebie: „tej wojny trudno będzie jednak uniknąć”. Racja. To będzie wojna wewnętrzna. Premier Tusk będzie się zmagał z katolikiem Tuskiem. Ale bez obaw, obywatele – zwycięstwo premiera jest przesądzone.

Kłamstwo w obiegu
Podobno 10 tysięcy Polek co roku abortuje sobie dzieci w Wielkiej Brytanii. A skąd ta wiadomość? A z brytyjskiej prasy, konkretnie dziennika „The Sun”. A skąd gazeta ma te dane? A od polskich feministek z proaborcyjnej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Dziennikarz „Dziennika” zapytał więc panie z Federacji, skąd te dane. Panie odpowiedziały, że nic nie wiedzą o żadnych badaniach i że żaden z brytyjskich dziennikarzy ich o to nie pytał. Koledzy z naszego portalu Wiara zajrzeli do oficjalnych danych brytyjskiego ministerstwa zdrowia. Są dostępne w Internecie. I co? A to, że w 2007 roku w Anglii i Walii aborcji dokonało 8 (słownie: osiem) Polek. Jeśli ktoś chce jeszcze wiedzieć, jak tworzy się kłamliwe sondaże i badania o podziemiu aborcyjnym, o „milionach” polskich homoseksualistów i inne propagandowe mieszadła do mózgów, to ma piękny przykład. Właśnie tak się to tworzy. Wiadomość poszła w świat i odkrycie „Dziennika” jej już nie zatrzyma. Kłamliwa liczba 10 tysięcy będzie obowiązywać tak długo, aż stanie się rzeczywistością. A o to przecież chodzi, no nie?

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.