Teologia lasu

Franciszek Kucharczak

|

GN 33/2008

publikacja 18.08.2008 13:51

Myśl wyrachowana: Człowiek wybierający las zamiast Mszy ma się tak do katolika, jak obleśny do leśniczego

Teologia lasu

Jeden z moich czytelników, polski ksiądz pracujący w Niemczech, opisał mi kiedyś rozmowę, jakiej był uczestnikiem. Grono składało się z katolików – wśród obecnych był nawet bliski współpracownik kanclerza Helmuta Kohla z CDU, czyli chrześcijańskiej demokracji. W pewnym momencie któryś z gości zwrócił się do księdza: „A czy u was w Polsce księża mówią jeszcze, że opuszczenie niedzielnej Mszy to grzech?”. – Kiedy potwierdziłem, towarzystwo po prostu się roześmiało” – napisał mi ksiądz.

Owo „ha, ha, ha”, to wyraz takiej teologii, praktykowanej – choć w mniejszej skali – również u nas. Ona ma dwa elementy. Pierwszy to założenie, że każdy sam sobie określa, co jest grzechem. Skutkuje to zazwyczaj tym, że nie grzeszy się religijnością.

Drugi element to przypływ romantyzmu. Wyraża się on w nagłej chęci modlitwy na łonie natury. „Po co mam iść do kościoła, ja się lepiej modlę w lesie” – mówią najczęściej tego rodzaju „teolodzy”. Las można traktować zamiennie z górami, jeziorami, morzem, rozgwieżdżonym niebem. Wszystko jedno z czym, byle nie z kościołem. Nie myśl więc, nieuważny turysto, że masz przed sobą spacerowiczów, plażowiczów, grzybiarzy, wędkarzy. Nie – to rozmodleni wierni. Cóż, że szczebiocą do siebie wesoło, cóż że popijają piwo – czy modlitwa ma polegać na składaniu rąk i wznoszeniu oczu ku niebu? Oni się modlą społecznie, celebrują wspólnotę międzyludzką, podziwiają piękno stworzenia, zwłaszcza gdy stworzenia prezentują swe walory – czy to wszystko nie jest modlitwa?

Kiedyś słyszałem, jak pewna pani wyjechała z tym swoim lasem, nieświadoma, że rozmawia z księdzem. Na to ów ksiądz: „Ale w lesie pani Komunii nie dostanie”. Dosyć proste, ale skuteczne. Pani się zapowietrzyła, coś wyjąkała i poszła, zapewne dokształcić się z teologii lasu. Ale daremnie będzie się dokształcać – jeśli katolik nie chodzi do kościoła, to z reguły jest to skutek pospolitego lenistwa, wzmocnionego równie pospolitą diabelską pokusą robienia czegoś innego. Gadanie o lesie to tylko zasłona dymna, fotomontaż, dorabianie szczytnej motywacji do religijnego prymitywizmu albo po prostu braku jakiejkolwiek religijności.

Bo prawdziwe chrześcijaństwo w sprawach wiary i moralności zawsze opiera się na posłuszeństwie Kościołowi. Jeśli Kościół zobowiązuje wierzącego do udziału we Mszy św. niedzielnej, to on ma obowiązek na niej być. Również wtedy, gdy nie rozumie sensu tej obecności. A i wtedy, gdy celebrans głupio wygląda, głupio gada i źle się prowadzi. Msza jest ważna ze względu na Chrystusa, który dla nas w niej się ofiaruje, a nie ze względu na księdza.

A dlaczego mamy Kościoła słuchać? – Bo tak zarządził Pan Jezus. Kiedy? A choćby wtedy, gdy powiedział Piotrowi: „Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16, 19). Ale gdy ktoś zamiast być na Mszy, „modli się” w lesie, to tego fragmentu Ewangelii nie usłyszy. Ani zresztą jakiegokolwiek innego. Bo katolik, dopóki nie zacznie słuchać Kościoła, dopóty z lasu nie wyjdzie.

Trudny racjonalizm
Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów zawiadomiło o odbytym 2 sierpnia „pierwszym ślubie humanistycznym pary tej samej płci – dwóch kobiet żyjących w długoletnim związku”. Komunikat prasowy informuje, że ślub był „kościelny”, bo udzielony przez prezbitera Reformowanego Kościoła Katolickiego z Poznania. „Ślub proklamuje ten związek trwałym, rodzinnym” – napisano w zawiadomieniu. Obie panie to „wierzące humanistki”, a ceremonia była „religijna i areligijna, wyrażająca w pełni osobowości dziewczyn”. Uff… Osobowość tych dziewczyn faktycznie musi być niesamowita. Małżeństwo, ale bez faceta, ceremonia religijna, ale areligijna, ślub katolicki, ale reformowany. Kto nie należy do Stowarzyszenia Racjonalistów, niech nawet nie próbuje tego zrozumieć.

Małpom lepiej
Jak podaje serwis HLI Europa, w Hiszpanii 90 proc. nienarodzonych dzieci, u których wykryto zespół Downa, jest poddawanych aborcji. Hiszpańscy socjaliści niedawno przyznali małpom człekokształtnym podstawowe prawa przysługujące człowiekowi. Nie wolno ich na przykład zabijać. W końcu to nie ludzie.

W pytaniu siła
W Niemczech „dyskutuje się” nad eutanazją. Jak donosi „Nasz Dziennik” za możliwością dokonania samobójstwa opowiedziała się większość Niemców, zapytanych w taki oto sposób: „Jak należy postąpić w przypadku, gdy u schyłku lat okaże się, iż życie już nie ma sensu?”. Oto, jak należy formułować pytania, gdy chce się osiągnąć pożądany wynik. Na przykład, gdy chcemy społecznego poparcia dla kradzieży, zapytajmy: „Czy jesteś za możliwością przejęcia cudzego mienia w sytuacji, gdy jego posiadanie przez właściciela nie ma sensu”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.