Noga zgorszenia

Franciszek Kucharczak

|

GN 27/2008

publikacja 10.07.2008 20:15

Myśl wyrachowana: Trzeba uczyć małolatów o seksie z zabezpieczeniem – że zabezpiecza go tylko ślub

Noga zgorszenia

Wychowawczyni nie mogła poradzić sobie z klasą. Zero skupienia, zero zainteresowania nauką. Któregoś dnia wzięła się na sposób. – Dzisiaj będziemy uczyć się naciągania prezerwatywy na globus – oznajmiła od drzwi. – A co to jest globus? – zapytali uczniowie. Nauczycielka: – I od tego zaczniemy.

Niestety, wielu chce, żeby młodzież zaczynała jednak od prezerwatywy. Po uśmierceniu dziecka czternastoletniej „Agaty” wzmógł się jazgot nad jakoby fatalnym poziomem wiedzy polskiej młodzieży o seksie. Bo, oczywiście, tej śmierci nie są winni fanatycy aborcji, tylko „katoliccy talibowie”, blokujący informacje o „bezpiecznym seksie”.

Niedawno wywiadu „Gazecie Wyborczej” udzielił ks. Jacek Prusak. Jezuita opowiedział się za „poprawieniem edukacji seksualnej” w szkołach. „Taka edukacja powinna opierać się na dwóch nogach: wiedzy o antykoncepcji i wychowaniu do odpowiedzialności” – powiedział między innymi.

No to mamy kolejną próbę wzmacniania lewej nogi. Nauczanie o antykoncepcji to postulat dokładnie całej lewicy. Ci ludzie dążą do lewicowego raju, w którym każdy może kopulować, ale tak, żeby z tego dzieci nie było. To jednak trochę inny cel niż ten, który przyświeca chrześcijanom. Chrześcijanie wiedzą, że nie trzeba dwu nóg, żeby wejść do nieba. Czasem, za radą Pana Jezusa, trzeba sobie jedną nawet obciąć. Kiedy? Gdy ta noga jest powodem zgorszenia.

Nauczanie o antykoncepcji jest gorszeniem młodzieży. Nie bądźmy naiwni. Co może myśleć nastolatek, któremu mówi się o możliwościach „uprawiania bezpiecznego seksu”? Myśli, że powinien z tego skorzystać, a przy okazji zapomina już do szczętu, że seks w ogóle nie jest dla niego. To właśnie antykoncepcja uczy ludzi zachowywać się nieodpowiedzialnie. Zanim ją wymyślono, nawet ostatni matoł wiedział, że seks jest po to, żeby były dzieci. Jakoś sobie ludzie bez Lwa Starowicza radzili. Dzieci nieślubne były rzadkością, a regułą było zachowanie dziewictwa do ślubu.

Trochę realizmu, ludzie. Tu nie o wiedzę chodzi. Wiedzy to młodzi mają aż nadto. Chodzi o panowanie nad sobą. W szkole nie należy mówić o seksie więcej, niż się mówi na biologii i religii.

Każdy normalny człowiek, który etap dorastania ma za sobą, wie jak silny jest popęd seksualny. Gdyby równie silne było zainteresowanie fizyką, wszyscy mieliby przed maturą taką wiedzę, jaką Einstein miał na starość.

Nie trzeba dokładać wiedzy o seksie. Trzeba uczyć, że człowiek musi seksualność okiełznać, jak się kiełzna nieujeżdżonego wierzchowca. Bo koń ma służyć jeźdźcowi, a nie ponosić go bez celu na złamanie karku.

Proszę tak nie krzyczeć, że dzieci rodzą dzieci. Skoro zachowują się jak dorośli, to przedwcześnie też muszą podjąć obowiązki dorosłych. Przekonają się, że przyczyna naprawdę rodzi skutek i nie można bezkarnie oszukiwać natury. A na przyszłość będą myśleć o skutkach tego, co robią. To jest właściwa edukacja seksualna. Niech ona stoi na dwu nogach, ale obie muszą się nazywać odpowiedzialność.

Strach ojca
Brytyjscy amatorzy dzieci z probówki mają kłopot. Jak donosi „Rzeczpospolita”, na nasienie trzeba tam czekać minimum dwa lata, bo za sprawą nowych przepisów na Wyspach nagle ubyło dawców. A jakie to przepisy? Takie, że dziecko poczęte w wyniku sztucznego zapłodnienia ma prawo, po osiągnięciu pełnoletności, poznać swojego prawdziwego rodzica. Dlatego dawca stracił w Wielkiej Brytanii prawo do zachowania anonimowości. Tym samym kliniki „leczenia bezpłodności” straciły znaczną część dawców, którzy wystraszyli się „niechcianego rodzicielstwa”. Patrzcie państwo, jakie to dziwne. Pary płacą grube pieniądze za płodność, a potem się okazuje, że urodzili cudze dziecko. Dziecko z kolei ma prawdziwych rodziców, a potem może sobie poszukać jeszcze prawdziwszych.

Obywatel małpa
Hiszpańska parlamentarna komisja ds. środowiska uchwaliła rezolucję wzywającą do przyznania szympansom, gorylom i orangutanom podstawowych praw człowieka. Małpy te miałyby mieć prawo do życia, a w zoo miałyby prawo do przebywania w szczególnych warunkach. Bez paniki. Zgodnie z logiką rozwoju, zwierzęta te otrzymają z czasem prawo do aborcji, eutanazji i związków partnerskich – i po jednym pokoleniu problem zniknie razem z małpami.

Błędne zabicie
Shelley Sella, lekarka z Wichita (USA), przeprowadziła aborcję na 35-tygodniowym „płodzie”. Ponieważ dziecko przeżyło sztuczny poród, aborcjonistka wbiła narzędzie chirurgiczne pod lewe żebra maleństwa i poruszała nim, aż przestało się ruszać. Teraz jest sądzona za morderstwo. A mogła parę minut wcześniej urwać dziecku głowę w łonie matki i wszystko byłoby w porządku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.