Pouczanie Boga

Franciszek Kucharczak

|

GN 20/2008

publikacja 22.05.2008 21:10

Myśl wyrachowana: Gdyby Bóg robił wszystko, czego życzą sobie ludzie, nie miałby dla kogo tego ro-bić.

Pouczanie Boga

Rok temu napisałem, że kto idzie w procesji Bożego Ciała, deklaruje tym samym poparcie dla tego wszystkiego, czego uczy Chrystus, a zatem dla życia od poczęcia, dla normalnej rodziny i tak dalej. Do-stałem potem sporo listów. Jeden pan napisał, że jeśli ktoś zechce interpretować jego udział w procesji jako sprzeciw wobec „wolnego wyboru kobiet”, to on na procesję nie pójdzie. Bo nie może zamykać oczu na dramaty matek, na tragedie porzuconych dzieci, tra ta ta. No i mam uważać, co piszę, bo mogę się przyczynić do zmniejszenia frekwencji w procesjach.

Nie przeceniam swoich możliwości, ale gdybym się do takiego zmniejszenia przyczynił, to bym wyrzutów sumienia nie miał. Skoro ktoś uważa, że idąc za Jezusem, robi łaskę Kościołowi, no to może niech jednak zostanie w domu. Niech tam sobie popiera „wolny wybór kobiet”, a „dramaty i tragedie” ocalonych dzieci niech przeżywa nad puszką piwa. Dla tego rodzaju opinii to właściwsza scenografia niż monstrancja z Najświętszym Sakramentem. Sztuczny tłum to się robiło na pochodzie pierwszomajowym. Tam faktycznie chodziło o pokazanie, że wszyscy popierają to, czego nie popierał prawie nikt. To była rewia kłamstwa i święto hipokryzji – maskarada jak olimpiada w Pekinie. Ale na Boże Ciało naprawdę nikt iść nie musi. Proszę nie opowiadać o presji środowiska i naciskach proboszcza. Jeśli ktoś robi coś wbrew przekonaniu, niech nie zwala winy na księdza lub opinię sąsiadów, bo przyczyną jest jego własny brak odwagi cywilnej.

Za Jezusem idzie się z własnego wyboru. I powinni iść za Nim – uwaga! – wyłącznie grzesznicy. Wyłącznie! Ale właśnie w tym problem, że dziś mało kto uważa się za grzesznika. Teraz ludzie nie grzeszą – oni mają tylko różne poglądy, preferencje i orientacje. Za Jezusem powinni iść ludzie słabi, ale dziś mamy samych mocarzy. Powinni iść słuchacze, a mamy gadaczy. Zamiast uczniów, ciągnie się za Jezusem tłum jego nauczycieli. Tacy wiedzą lepiej, co jest dobre i zamiast Jezusa słuchać, chcą, żeby firmował ich własne poglądy. Gdyby monstrancja miała odpowiednie gabaryty, pewnie niejeden „autorytet” już by w niej siedział.

Dwa lata temu z okładem dostałem list od dziewczyny, którą wessał seks lesbijski. „Byłam rasowym »homikiem«” – napisała. Ale jej mama nie dawała spokoju Panu Bogu. I Bóg zesłał dziewczynie łaskę w dniu śmierci Jana Pawła II. Oto fragment listu: „Otwierały mi się powoli oczy, coraz więcej się modli-łam, a do mojego ówczesnego życia budził się we mnie niesamowity wstręt. Już sobie nie tłumaczyłam, że to normalne, że mam prawo kochać inaczej. Dniem przełomowym było tegoroczne Boże Ciało. Szłam za Jezusem w procesji.... i to było coś niesamowitego. Wtedy ostatecznie pożegnałam się z tamtym życiem i zaczęłam nowe, lepsze, bo z Bogiem”. Musi być coś niezwykłego w uroczystości Bożego Ciała, skoro sam Bóg kilka wieków temu doprowadził do jej ustanowienia. Musi być do niej przywiązana jakaś nadzwyczajna łaska. Ale na pewno nie jest to ta łaska, którą raczą robić Jezusowi ludzie.

Drogie dziecko
Prymas powiedział ze szczytu Jasnej Góry, że z odszkodowania, jakie Polska musiała zapłacić Alicji Tysiąc (nie wymienił jej nazwiska) wynika, że jej najmłodsza córka żyje nielegalnie. „Prymas Glemp tak dużo osób szczuje wobec mnie. Są fanatycy Kościoła, którzy mogą mi zrobić krzywdę. Obawiam się o siebie i dzieci” – żali się pani Tysiąc. Z pewnością Alicja Tysiąc najbardziej obawia się o najmłodszą córkę. Przecież to dziecko ma wartość 25 tys. euro!

Kościół krzywdziciel
Ta sama Alicja Tysiąc (czytaj: feministki z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny) zamierza założyć fundację, która „będzie się zajmować kobietami i rodzinami pokrzywdzonymi przez Kościół”. Przy okazji przyznała, że dostawała pomoc od organizacji katolickiej, gdy była w drugiej ciąży – „ale tylko do momentu porodu”. Do tej pory rozgłaszała wszędzie, że nikt z Kościoła w ogóle jej nie pomógł. Oto wzorcowy przykład osoby pokrzywdzonej przez Kościół.

HIV i pokrewieństwo
Gdy „Dziennik” napisał, że aktywni homoseksualiści i inni przedstawiciele grupy wysokiego ryzyka nie będą mogli oddawać krwi, podniosła się awantura o „dyskryminację”. Bo przecież „każdy ma prawo”, przecież „my żyjemy w stałych związkach” itede, itepe. Potem okazało się, że ludzie szczególnie zagrożeni HIV i innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową jednak będą mogli oddawać krew (choć nie mogą nawet w liberalnych demokracjach). Zanim to jednak ogłoszono, działacz gejowski Robert Biedroń oświadczył, że w takim razie on i jego ludzie będą kłamać. No cóż, akurat w kłamaniu to oni są perfekcyjni.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.