Dlaczego poglądy Harariego są aż tak głupie?

ks. Jerzy Szymik

|

GN 47/2022

Konflikt niewiary i wiary jest prawdziwym, jedynym i najgłębszym tematem historii świata i człowieka.

Dlaczego poglądy Harariego są aż tak głupie?

Najprościej: bo głupota jest źródłem odrzucenia Boga i skutkiem odrzucenia Boga. Powiada Psalmista: „Mówi głupi w swoim sercu: »Nie ma Boga«” (53,1).

Przepraszam najmocniej za oczywistość tego tekstu. Ale kto wie, czy czasem nie trzeba i nie warto unaoczniać nowe wcielenia starej jak świat głupoty. Choćby tego jej kształtu, że człowiek, który nie wierzy w Boga, jest w stanie uwierzyć we wszystko. Czy ktoś przypuszczał 200 albo i 100 lat temu, że oświecenie, odrzucające Boga i wiarę jako zabobon i stawiające w to miejsce Rozum jako nowego boga, skończy powrotem do pogaństwa, czarownic, feng shui, karmy i przemysłu wróżbiarskiego?

Yuval Noah Harari jest uważany za największego proroka globalnego świata po tzw. wielkim resecie. Jest pieszczochem liberalistokracji, intelektualnym guru Schwaba, Obamy, Zuckerberga, Gatesa, Scotta i całej reszty sięgającej po władzę nad światem. Ale to nic nie znaczy, w Biblii było wielu fałszywych i głupich proroków, którzy uważali się za większych od Eliasza, pieszczochów bezbożnych królów, czcicieli Baala, ginących w końcu stadami na jednym kamieniu przy potoku Kiszon. Więc dlaczego nie miałoby ich być dzisiaj?

Bezbożność rodzi monstrualną pychę. Harari tworzy nowe epoki. Zamiast starego BC i AC (before Christ, after Christ) jest teraz nowe BC i AC. Chrystusa zastąpił Coronavirus. Globalizm jest – After Coronavirus – jedyną drogą przyszłości. Na niej człowiek – zwierzę pozbawione wolnej woli, zbiór biochemicznych algorytmów, żadna osobowa jednostka (to zamierzchła religijna fikcja), największy szkodnik w dziejach, tworzący do tej pory godną pogardy cywilizację, ekologiczny seryjny morderca, zdeterminowany przez biologię, więzień instynktów – ma nową szansę. Jest nią postęp technologiczny, który przyniesie postczłowiekowi nieśmiertelność. Tako rzecze Harari.

Oto nowy wspaniały świat bez Boga: skrajny materializm, bez wolności, bez personalizmu, ze zwulgaryzowanym scjentyzmem służącym pospolitemu ludzkiemu badziewiu, bezużytecznej klasie, której trzeba rzucić jakiś wegetacyjny ochłap. Tym czymś według Harariego ma być połączenie gier komputerowych i narkotyków. Taki miks zapewni pokój społeczny – otumaniona hołota nie podskoczy. Zaś globalny ośrodek władzy zadba o luksus i rozwój nielicznych oraz o redystrybucję maseczek, szczepionek i różnego typu tabletek Murti Binga (chciałoby się rzec za Witkacym i Miłoszem, Orwellem i Huxleyem) dla pospólstwa.

Przyznaje mu się tytuł „ostatniego autorytetu na ziemi”. W „Homo deus” (co za tytuł! Co za bluźniercza parodia Chrystusa!!!) pisze: „Największym zagrożeniem dla globalnego prawa i porządku są właśnie ci, którzy wciąż wierzą w Boga i jego wszechogarniające plany”. Dlatego trzeba się rozprawić z hamulcowymi: Kościołem i państwem narodowym.

Dwieście lat temu Goethe (któremu nie we wszystkim było po drodze z chrześcijaństwem) twierdził, że „konflikt niewiary i wiary jest prawdziwym, jedynym i najgłębszym tematem historii świata i człowieka”. Autorowi „Fausta” chodziło o znalezienie i ukazanie korzeni niewiary.

Odpowiedź jest prosta i biblijna: pycha, arogancja, nienawiść do Boga, postawa buntu i stąd płynący ateizm, a z niego wszelka głupota w rozumieniu i urządzaniu człowieczeństwa oraz świata. Nawet rozdęte z pychy/arogancji pragnienie wolności/swawoli zdechnie ostatecznie bez swego jedynego gwaranta (Boga) w nędznym niewolnictwie bezwolnego zwierzęcia (jak u Harariego).

Wszystko to da się sprowadzić do dwóch symbolicznych i zarazem dojmująco realistycznych postaw: Prometeusza i Maryi. Albo w sposób bezwarunkowy i radykalnie bezbożny (wycinający Boga z horyzontu intelektualnego, egzystencjalnego i duchowego) stanowimy o sobie i tworzymy świat sami, walcząc z Bogiem i starając się wydrzeć Mu patent na życie, albo widzimy i rozumiemy siebie – kobietę i mężczyznę – jako służebnicę Pańską i sługę Boga i stawiamy na życie jako hojną ofiarę miłości, posłuszeństwa, daru z siebie.

Zdaje się, że również dzisiaj, po wielkim resecie, After Coronavirus – tertium non datur.

I lekiem na głupotę, lekiem na realną możliwość wysadzenia świata w powietrze przez głupotę zrodzoną z pychy jest jedynie powrót do Boga.

W każdym razie mówimy to jako wierzący w Chrystusa twardo, sobie i wszystkim: nie ma naszej zgody na ten rodzaj głupoty. A chrześcijaństwo, które układałoby się ze wszystkimi i które można pogodzić ze wszystkim, jest zbędne.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.