Niedochrzczeńcy

Franciszek Kucharczak

|

GN 46/2007

publikacja 14.11.2007 15:21

Myśl wyrachowana: Bóg ludziom łaskę daje, ludzie Bogu łaskę robią

Niedochrzczeńcy

W kościele zalęgły się mrówki faraona. Proboszcz daremnie próbował się ich pozbyć. O problemie powiedział koledze z sąsiedniej parafii. – U mnie też były, ale sobie poradziłem – odrzekł tamten.
– Jak?
– Posłałem je do Pierwszej Komunii i od tego czasu już się w kościele nie pokazały.

Podobno ostatnio w modzie jest wypisywać się z Kościoła katolickiego. Jeśli przyjrzeć się konkretnym ludziom, którzy chcą wyjść z Kościoła, okaże się, że oni tam w ogóle rzadko kiedy wchodzili. Wielu z nich ostatni raz zaszczyciło mury świątyni w dniu swej Pierwszej Komunii. Wychodzi na to, że przyjęli wtedy jednocześnie Wiatyk, bo tak się nazywa Komunia ostatnia, udzielana na drogę do wieczności. Trudno od takich osób oczekiwać, żeby z religii kojarzyli coś więcej niż Bozia, Anioł Struś, paciorek i ofiarki. Tylko nieliczni z tej grupy słyszeli o bierzmowaniu, że to „przyjęcie Ducha Świętego pod postacią biskupa” czy coś. Za to wszyscy oni wiedzą, że księża stosują bezwzględny wyzysk za pomocą tacy, a jak człowiek czegoś potrzebuje, to pogonią. Na przykład zdarza się, że odmawiają ochrzczenia dziecka. Dostaje się wtedy „nieludzkiemu” proboszczowi, „no bo co to dziecko winne”.

Często oburzają się też ludzie pobożni, niepomni, że małe dzieci należy chrzcić tylko wtedy, gdy istnieje gwarancja, że one zostaną wychowane po chrześcijańsku. A jeśli rodzice żyją ze sobą bez sakramentalnego ślubu i bez przeszkody do jego zawarcia, to o czym to świadczy? O tym, że mają w „głębokim poszanowaniu” Pana Jezusa, Kościół i sam chrzest – nawet, gdy się go domagają. Bo domagają się go tylko dla formy – żeby dziecko „nie odstawało”. Żeby mogło pójść do Komunii (z tych samych względów, co do chrztu), żeby ewentualnie ślub mogło wziąć w kościele (pierwszy), a jeśli myślą bardzo perspektywicznie – to żeby pogrzeb jakoś wyglądał. Jeśli dziecko w takich warunkach otrzyma chrzest, perła natychmiast ląduje przed wieprzem.

Lepiej nie ubierać w czyste, białe ubranko dziecka, skoro zamierzamy je ciągnąć po wertepach, wysypiskach śmieci i kałużach. To już lepiej niech ono nie ma takiego ubranka, bo drugiego tak czystego już nie dostanie. W tej sytuacji chrzest jest krzywdą i dla dziecka, i dla Kościoła.

Nie? To proszę poczytać w Internecie, jak liczni „współwyznawcy” robią łaskę, że się jeszcze nazywają katolikami. „Starzy zanieśli mnie w beciku, nie miałem nic do gadania”, „Czarny polał mnie jakąś cieczą, wybełkotał jakieś hokus-pokus, a teraz muszę nabijać klechom statystykę”. No właśnie. Proboszcz był zły, bo nie chciał dziecku „polać głowy cieczą”, a teraz jest zły, bo sobie „nabija statystykę”. Dzieci szczerze wierzących rodziców tak by nie napisały, bo one wiedzą, jak smakuje wiara. Dzieci ochrzczone na pokaz wiedzą, jak smakuje kit, którym tatuś i mamusia zastąpili mu Jezusa. A było nie wierzyć analfabetom, gdy zobowiązywali się, że nauczą dziecko czytać.

- - - - - - - - - - - - - - -

Urabianie statystyką
Długi Marsz tolerancji zyskał wsparcie w postaci nowego dziennika „Polska”. Gazeta opublikowała materiał na trzy strony o tym, że „w Polsce już ponad 50 tys. gejów i lesbijek wychowuje dzieci”. Tekst, pełen pochwał dla tego rodzaju „rodzin”, został opatrzony wielkimi zdjęciami jednopłciowych uśmiechniętych par z równie radosnymi dziećmi. Tylko że żadne ze zdjęć nie przedstawia Polaków. A właśnie, skąd to wiadomo, że takich „rodziców” jest w Polsce 57 tysięcy? Ano, cyfrę tę podał autorce artykułu Robert Biedroń, szef Kampanii Przeciw Homofobii. To ten sam pan, który poinformował niedawno brytyjskiego „Guardiana”, że z Polski w obawie przed prześladowaniami uciekło do Anglii „tysiące gejów i lesbijek”. A skąd pan Biedroń ma takie dane? W cywilizowanych krajach już za samo takie pytanie bylibyście skończeni!

Wraca nowe
Feministka Kinga Dunin napisała w GW, że Polska potrzebuje „ostrego odgraniczenia sfery religijnej od politycznej. Z miejsc publicznych powinny zniknąć krzyże, religia z publicznych przedszkoli i szkół, obchodom świąt państwowych nie powinny towarzyszyć ceremonie religijne”. To będzie nowoczesna odpowiedź na to, co mamy do tej pory. E tam, nowoczesna. Takie „ostre odgraniczenie” to już Stalin wprowadził.

A ci swoje
W Londynie odbyła się międzynarodowa konferencja na temat działań, jakie należy podjąć w kwestii opieki zdrowotnej nad matką i dzieckiem. Skończyło się na promowaniu legalizacji aborcji w krajach rozwijających się. Jak rozwiązać problem głodu w krajach rozwijających się? – Zmniejszyć liczbę konsumentów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.