Do konfesjonału od lat 16?

Franciszek Kucharczak

|

GN 47/2022

publikacja 24.11.2022 00:00

Przeciętny katolik, o ile pamięta swoją pierwszą spowiedź, wspomina ją dobrze. Ktoś uznał, że to źle.

Do konfesjonału od lat 16? henryk przondziono /foto gość

Chłopczyk podskakuje i podśpiewuje. „Mamo, jestem taki lekki!” – woła. Przed chwilą po raz pierwszy wyspowiadał się. Wielu rodziców potwierdza, że dla ich dzieci pierwsza spowiedź to doświadczenie radosne.

Co innego ostatnio dociera do nas z mediów. Podobno spowiedź jest formą psychicznej przemocy i dlatego powinna być zabroniona dla dzieci poniżej 16. roku życia. Taki postulat pojawił się w adresowanej do Sejmu petycji autorstwa Rafała Betlejewskiego, performera i „artysty parateatralnego”. Czytamy tam, że spowiedź jest „ingerencją w intymny świat dziecka, prowadzoną z wymogiem mówienia »całej prawdy«, pod groźbą kary – boskiej – przez ludzi, którzy nie mają odpowiedniego przygotowania psychologicznego”. Dalej dowiadujemy się, że spowiedź „przedwcześnie konfrontuje dzieci ze światem »dobra i zła«, gdy dzieci nie mają jeszcze w pełni rozwiniętych możliwości zrozumienia swoich działań”. Spowiedź jest wreszcie „polem nadużyć seksualnych i molestowania psychicznego”.

Sygnatariusze petycji domagają się „inicjatywy ustawodawczej, która zakazywałaby procederu spowiadania nieletnich poniżej 16. roku życia przez dorosłych mężczyzn, bez udziału opiekunów, rodziców”.

Zdaniem Betlejewskiego dzieci „nie mają świadomości »grzechu«, winy, odpowiedzialności za własne działania”. Spowiedź w jego przekonaniu buduje nieprawdziwy obraz świata, wprowadza „fałszywe pojęcia grzechu, kuszenia, zbawienia, potępienia”, jest polem do nadużyć księży na nieletnich, wytwarza fałszywe poczucie winy oparte na skojarzeniu seksualności z grzechem i brudem, a ponadto brak mu jakiegokolwiek waloru terapeutycznego i nawet… „uzasadnienia religijnego”.
 

To coś więcej

Petycja znalazła entuzjastyczne wsparcie niektórych mediów, w tym „Gazety Wyborczej”. Na jej łamach dr hab. Magdalena Środa w tekście zatytułowanym „Uwolnijmy dzieci od spowiedzi” stwierdza, że „z oświeceniowym zadowoleniem” obserwuje akcję zbierania podpisów w tej sprawie. „W ogóle uważam, że członkostwo w różnych religiach powinno być sprawą decyzji dorosłych ludzi” – deklaruje pani etyk, argumentując, że życie osoby wychowanej religijnie „musi być bardziej zamknięte na racjonalne argumenty niż życie kogoś, kto w dzieciństwie otrzymał świeckie wychowanie”.

Do akcji odniósł się także prof. Jan Hartman, filozof z UJ. „Sacropatologia i ruskie onuce nieźle się wystraszyli akcji Betlejewskiego na rzecz delegalizacji spowiedzi nieletnich, bo wiedzą, że wypytywanie dziewczynek przez dorosłych facetów o ich sprawy intymne jest odrażającym moralnie molestowaniem, tym bardziej gdy podszywa się pod religię” – napisał na Twitterze.

Magdalena Majkowska, członek Zarządu Ordo Iuris, przestrzega, że „ta petycja to jednak coś więcej niż marna antykościelna prowokacja. To wyraźny sygnał, że wojującym ateistom bynajmniej nie chodzi o »świeckie państwo«”. Prawniczka stwierdza, że to tylko pewien etap. „W rzeczywistości często kieruje nimi czysta nienawiść do chrześcijan, a ich finalnym celem jest radykalne ograniczenie praw osób wierzących. A konkretniej – osób wierzących w Chrystusa” – ocenia. W jej przekonaniu należy na to reagować, bo postawa obojętności skłania radykałów do stawiania kolejnych kroków na drodze do ograniczenia wolności wyznania. Przywołuje apel w lewicowej „Krytyce Politycznej”, która niedawno wprost wzywała do „zgilotynowania” wolności religijnej.

Dla właściwego rozpoznania motywacji przyświecających akcji warto wiedzieć, że Rafał Betlejewski od lat zajmuje się prowokowaniem opinii publicznej. W 2016 roku przeprowadził dla TTV „eksperyment społeczny” wśród poszukujących pracy mieszkańców Radomia, w którym zastosował metody uznane przez część środowiska dziennikarskiego za niemoralne, bardzo szkodliwe i stanowiące zaprzeczenie dziennikarstwa. W 2014 roku Betlejewski „uczcił” śmierć Anny Politkowskiej, masturbując się na schodach moskiewskiego bloku, w którym zamordowano dziennikarkę, a nagranie z tego wyczynu opublikował w sieci. To takie standardy…

Spowiedź a psychologia

Argumentacja zawarta w petycji, jakoby spowiedź była szkodliwa dla dzieci z powodów psychologicznych, nie znajduje potwierdzenia w wiedzy naukowej. Dr Ida Szwed, psycholog i psychoterapeuta, specjalistka w zakresie diagnozy rozwojowej dzieci, tłumaczy, że między 5. a 6. rokiem życia dziecko zaczyna identyfikować się z zasadami, jakie obowiązują w domu. – Zdrowy sześciolatek samodzielnie obserwuje te normy i zasady, dlatego nigdy nie przejdzie przez ulicę na czerwonym świetle. W tym wieku jest świadomy dobra i zła i jest ortodoksyjny wobec zasad, które obowiązują w otaczającym go świecie. Autonomiczność moralna zaczyna kształtować się po ósmym roku życia. Wtedy zasady moralne stają się „moimi zasadami”. Dzieci, żeby móc się rozwijać, potrzebują oceniać moralnie same siebie, czy zrobiły coś dobrze, czy źle – wyjaśnia. Nawiązując do zarzutów, jakoby spowiedź była „ingerencją w intymny świat dziecka”, wskazuje, że zdrowe dziecko powyżej 10. roku życia, które wchodzi w okres adolescencji (dojrzewania), przestaje mówić wszystko mamie i tacie. Pojawia się wtedy potrzeba powierzenia swoich ważnych emocjonalnych spraw i przeżyć komuś z zewnątrz. Może to być rówieśnik, ale może też być spowiednik. – Jeżeli dziecko łamie zasady albo dopuszcza się czegoś, co z jego autonomicznością moralną jest niezgodne, wtedy możliwość powiedzenia tego komuś jest jego „szczęściem rozwojowym”. Dziecko wie, że może to bezpiecznie powierzyć, a jeśli mówi to w konfesjonale, jest świadome, że zwraca się z tym do autorytetu własnego i swoich bliskich, czyli do kochającego Pana Jezusa – tłumaczy Ida Szwed.

Chodzi o miłość

Kapucyn Jordan Śliwiński, doktor filozofii, spowiednik i kierownik duchowy, współinicjator Szkoły dla Spowiedników, podkreśla, że sakrament pokuty przede wszystkim wydobywa godność człowieka jako dziecka Bożego. – Podstawowe doświadczenie to nie jest kara, tylko okazja, żeby wrócić do miłości Boga, która akceptuje, wybacza. W tej perspektywie możemy rozmawiać na temat praktyki – zaznacza. Wskazuje, że sakrament pokuty i w ogóle to, co proponuje chrześcijaństwo, jest dzisiaj kontrkulturowe. – Mamy do czynienia z zupełnie innym rozumieniem tego, co moralne, co dobre i co złe. Każdy ma dziś robić to, co uważa za słuszne. Jeżeli to nie powoduje konfliktu z innymi osobami, to niech sobie robi. Natomiast chrześcijaństwo odwołuje się do czegoś zupełnie innego: do prawa naturalnego, do tego, co przekazał Chrystus. Człowiek, który ma poczucie winy, ma okazję przeżyć przebaczenie i pojednanie. To właśnie – a nie uciążliwość – jest najważniejsze w spowiedzi – akcentuje zakonnik. Przyznaje, że są tacy księża, u których spowiedź może być uciążliwa, nie można jednak uważać tego za normę. – Wszystkie dokumenty Kościoła i świadectwa świętych podkreślają potrzebę przyjmowania grzesznika. Papież Franciszek chętnie posługuje się metaforami medycznymi, mówiąc, że spowiedź to nie jest sala tortur, ale intensywna terapia. Ten moment terapeutyczny, pomocy człowiekowi, jest tu w centrum – stwierdza. Zwraca uwagę, że w istocie są to symptomy starcia cywilizacji. – Mamy do czynienia z inną koncepcją człowieka jako kogoś, kto jest autonomiczny w ustalaniu normy i sam decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. Chrześcijaństwo jednak twierdzi, że sumienie jest skierowane na Boga i z tej perspektywy ma oceniać konkretne czyny. A więc wolność człowieka, ale nie pełna autonomia – zauważa o. Jordan Śliwiński. Zaznacza, że wychowanie religijne to przede wszystkim wychowanie do miłości. – Tymczasem tu mamy do czynienia z próbą zrobienia z chrześcijaństwa obozu koncentracyjnego, gdzie księża są funkcjonariuszami kontrolującymi sumienia więźniów. To jest bzdura. Jeśli popatrzy się od strony Ewangelii, to widać, że jest zupełnie inaczej. Na podstawie mojego doświadczenia spowiednika wiem, jak wiele osób przeżywa radość i szczęście po spowiedzi – zaświadcza duchowny. Nawiązując do spowiedzi dzieci, wskazuje, że ważne jest stosowanie odpowiedniego języka. – Dzieci są często bardzo otwarte i gotowe do jasnej i szczerej spowiedzi. Bardzo dobrze reagują, gdy wskazuje się im jakieś dobre cele. Kiedy taki mały człowiek spowiada się, często go pytam: „Co z tych rzeczy, o których mówisz, uważasz za najważniejsze, nad czym chciałbyś popracować, co uważasz za szczególnie niedobre i co chciałbyś zmienić?”. To są sprawy na jego poziomie, na przykład to, że siostrę tłucze. Dla niego staje się jasne, że powinien się tu poprawić. Nie ma tam żadnej przemocy psychicznej czy jakiegokolwiek wymuszania – zaznacza.

Podsumowując, zauważyć wypada, że akcja wymierzona w spowiedź jest elementem dezinformacji na temat roli Kościoła w społeczeństwie. Ta strategia jest czytelna – jej pierwszym celem jest odebranie katolickim rodzicom prawa do wychowania dzieci zgodnie z ich przekonaniami. Czy będzie skuteczna? To zależy od naszej reakcji.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.