Cnota cierpliwości

Tomasz Rożek

|

GN 47/2022

Nikogo nie zaskoczę, pisząc, że żyjemy w czasach, w których cierpliwość jest towarem bardzo deficytowym. Dziennikarze odczuwają to chyba szczególnie mocno.

Cnota cierpliwości

Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko ma być „na już” i „natychmiast”, że nawet do głowy nam nie przychodzi, że niektóre sprawy wymagają czasu.

Gdy kilka miesięcy temu w mediach pojawiła się informacja o zatruciu Odry, niemal od razu zaczęto przerzucać się hipotezami. Można było poczekać, ale po co? To jasne, że od razu niczego sensownego nie da się powiedzieć, bo każda sytuacja wymaga analizy, zebrania danych i „połączenia kropek”, a to zajmuje czas. Ale my – odbiorcy – tego czasu nie mamy. Ma być „na już” i „natychmiast”, więc media starają się do tego dostosować. Piszą bzdury, podają niesprawdzone informacje, cytują „ekspertów”, którzy w takich właśnie sytuacjach odnajdują swoją szansę na zaistnienie. Gdy po jakimś czasie udaje się przeanalizować dane, giną one w gąszczu kłamstw i spekulacji. I tak do następnego razu. Najwidoczniej nam, odbiorcom, niespecjalnie to przeszkadza, skoro tak często się na to nabieramy. Zadziwiająca jest ta chęć dowiedzenia się natychmiast. Zadziwiające, jak trudno jest wytłumaczyć, że niektóre sprawy wymagają czasu.

Tak było i kilka dni temu, gdy tuż przy granicy spadł pocisk, który zabił dwie osoby. Nagle zaroiło się od specjalistów od systemów obrony rakietowej. Choć teren eksplozji został szczelnie zamknięty, w mediach zaczęły się pojawiać osoby zachowujące się i mówiące tak, jakby znajdowały się na miejscu i właśnie zakończyły śledztwo. W mediach społecznościowych pisano, że to początek wojny NATO z Rosją! Bardzo nieodpowiedzialne zachowanie. Poważni – jakby się mogło wydawać – dziennikarze zarzekali się, że na Polskę spadła rakieta wystrzelona przez Rosję, choć nikt z nich nie mógł tego wiedzieć, bo analizy satelitarne oraz pochodzące z pokładu samolotów monitorujących europejskie niebo nie były jeszcze dostępne. Na jakiej zatem podstawie podawano te dane? Na żadnej. My, odbiorcy, chcemy wiedzieć, więc trzeba nam (cokolwiek) powiedzieć. A ten, kto nie mówi… najpewniej coś ukrywa. Dzisiaj przeczytałem, że rząd i prezydent nie zdali egzaminu, nie informując społeczeństwa na bieżąco. To miało dać pożywkę teoriom spiskowym. Zadziwiające, teorie spiskowe dystrybuowali głównie ci, którzy rząd i prezydenta krytykowali za… dawanie pożywki teoriom spiskowym.

Gdy przeanalizowano wszystkie dane, gdy podzielono się nimi z sojusznikami z NATO, po kilkunastu godzinach wydano oświadczenie, że na terytorium Polski spadła rakieta pochodząca z ukraińskiego systemu obrony. Nikt nie sprostował, nikt nie przeprosił… ale widać nam, odbiorcom, niespecjalnie to przeszkadza. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.