Kamień obronny

Franciszek Kucharczak franku@goscniedzielny.pl

|

GN 37/2007

publikacja 17.09.2007 13:28

Myśl wyrachowana: Cudzołożnika nie wolno kamienować, ale to nie znaczy, że trzeba zaraz zrobić go wicepremierem

Kamień obronny

Odnoszę wrażenie, że najbardziej znanymi tekstami biblijnymi są te o źdźble i belce w oku, o tym, żeby nie sądzić i że kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień. Te fragmenty zna już niemal dziecko w kolebce, a z upodobaniem stosują je – w różnych wersjach – nawet tacy, dla których Jan Chrzciciel to właściciel pobliskiej stacji benzynowej, zaś dekalog to dziesięć kolejek piwa.

Niedawno znajomością jednego z tych tekstów popisał się Andrzej Lepper. Przy okazji wyznania w prasie, że zdradzał żonę, pochwalił swą odwagę cywilną i wezwał społeczeństwo do wyrozumiałości słowami: „Kto jest bez grzechu, niech rzuca we mnie kamieniem”.

Jest to cytat równie wierny, jak były wicepremier jako małżonek. W oryginale bowiem nie ma „niech rzuca we mnie”. Tam jest: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. Powiedział to Pan Jezus o kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie – nie sama przyłapana. Tymczasem tych słów powszechnie używają ludzie w odniesieniu do siebie, gdy znajdą się w sytuacji tamtej pani. Wtedy gwałtownie przypominają im się zasady chrześcijańskie. A właściwie nie im – oni je przypominają otoczeniu. Tym sposobem traktują słowa Jezusa nie jako wskazanie dla siebie, tylko jako tarczę przed skutkami świństw, które popełniają.

Chyba nie o to chodzi w Ewangelii. Zdanie o belce w oku, historia z cudzołożnicą i wezwanie „nie sądźcie” są adresowane do tego, kto je słyszy, po to, żeby je zastosował do siebie, a nie wygłaszał je sąsiadowi. Bo takie rady pod adresem innych, to nic innego, jak próba usprawiedliwienia własnych grzechów. – Co się, ludzie, rzucacie? Jestem tylko człowiekiem, więc nic dziwnego, że jestem świnią. A wy jesteście jeszcze gorsi, bo mnie osądzacie.

Ano właśnie – osądzanie. Jezus nie każe nam zaprzeczać oczywistym faktom, tak jak nikomu nie wmawiał, że tamta kobieta nie jest cudzołożnicą. Jeśli ktoś coś ukradnie, to jest złodziejem i nazwanie go tak nie jest żadnym sądzeniem ani rzucaniem kamieniami. To jest stwierdzenie faktu. Jan Paweł II nie zaprzeczał, że Ali Agca to ciężki przestępca. Chociaż mu przebaczył, nie twierdził, że Alemu nie należy się kara. Odwiedził go, ale – uwaga! – w więzieniu.

Jeśli ktoś zdradza żonę, to jest cudzołożnikiem. W pierwotnym Kościele taki człowiek – jeśli chciał pozostać we wspólnocie – nie moralizował o kamieniach, nie usprawiedliwiał się słabością, tylko publicznie przyznawał, że cudzołożył. Nie ględził o swoim dobrym imieniu i ochronie danych osobowych, tylko odbywał publiczną pokutę jako cudzołożnik właśnie. Dopiero po odprawieniu pokuty, gdy było widać żal, i poprawę, taki delikwent dostawał rozgrzeszenie. Dzięki temu każdy wiedział, co się stało. Każdy rozumiał, że zło grzechu leży w utracie łaski Bożej, a nie szans wyborczych.

- - - - - - - - - - - - - - - - - -

Hybrydofobia – to się leczy
Władze brytyjskie udzieliły zgody na tworzenie przez naukowców „w celach badawczych” hybryd ludzko-zwierzęcych. Wielu ludzi jest zbulwersowanych, a to znaczy, że są hybrydofobami. Należy więc powołać Kam- panię Przeciw Hybrydofobii i zorganizować Marsze Przeciw Hybrydofobii. Dobrze będzie też wystosować rezolucję przeciw nietolerancji wobec zrobionych inaczej. Po paru latach takiej akcji ludzi będzie bulwersować tylko widok „przeciwników postępu”.

Segregacja życiowa
Cała Europa chce świętować Dzień Przeciw Karze Śmierci, a tylko Polska przynosi wstyd Wspólnocie, bo rzuca się o jakąś aborcję i eutanazję. Zrozum, Polsko – cywilizowany świat brzydzi się tylko zabijaniem bandytów. Niewinnych to nie dotyczy.

Urok kociej łapy
Aktorka Agnieszka Włodarczyk w najnowszej „Vivie!” wygłosiła taką oto opinię: „Jeśli ludzie są ze sobą, mając na uwadze to, że nic poza uczuciem ich nie wiąże, to myślę, że bardziej się szanują. Myślę też, że ludzie często się pobierają, bo ulegają presji społecznej albo chcą uzyskać jakąś gwarancję. Potem jest źle, mimo to tkwią w toksycznych związkach latami, bo nie mają odwagi na rozwód. A wszystko odbija się na dzieciach”. Bardzo to mądre. Wiadomo przecież, że dzieci uwielbiają kolekcjonować tatusiów i mamusie. Wiadomo też, że konkubinaty pozwalają uniknąć rozczarowań, bo kto nikomu niczego nie obiecuje, ten zawsze dotrzymuje słowa.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.