Dziewczynka ze stringami

Franciszek Kucharczak

|

GN 01/2007

publikacja 08.01.2007 15:01

Myśl wyrachowana: Kto traktuje dzieci jak dorosłych, dochowa się dorosłych jak dzieci

Dziewczynka ze stringami

Znajoma przedszkolanka zauważyła ostatnio, że w jej przedszkolu trzy dziewczynki noszą… stringi. W tym jedna z maluchów, czterolatka. No proszę. Mieliśmy dziewczynkę z zapałkami, teraz mamy dziewczynki ze stringami. Tylko że tym razem to, niestety, nie baśń, tylko realna codzienność. Ktoś powie: „E tam, jakiś odosobniony przypadek”.

Chyba nie. W „Małym Gościu Niedzielnym” są działy pytań i odpowiedzi. Problemy, jakie mają teraz dzieci, znajdują często wyraz w listach typu: „Ratunku! Mam 11 lat i jeszcze nie mam chłopaka”. Skądś się to bierze, ale na pewno nie z natury. Raczej z wciskającej się drzwiami i oknami ideologii seksu dla wszystkich – od kołyski po grób. Rzecz jasna bez zająknięcia się nawet o jakimś małżeństwie, dojrzałości, zobowiązaniach.

Niedawno jakiś czternastolatek zapytywał redakcję: „Czy seks z dziewczyną poniżej 18 roku życia jest dozwolony? Zaznaczam, że przy zgodzie rodziców”. Jeśli ktoś myśli, że nie ma rodziców, którzy taką zgodę wydają, jest w błędzie. Skoro dorośli nie widzą nic złego w robieniu ze swoich dzieci lalek Barbie lub Kenów, łatwo mogą też stracić z oczu dużo poważniejsze zagrożenia. Niestety, przybywa takich, którzy jak najszybciej chcą uczynić dzieci dorosłymi. Nie w rozumowaniu, tylko w sposobie bycia i zachowaniach najniższego gatunku. Parę dni temu w radiowej audycji jakaś kobieta zwróciła uwagę, że nie mówimy o właściwej kolejności – najpierw małżeństwo, potem seks. Na to dziennikarka: „Ale w dzisiejszych czasach trudno by to było młodym powiedzieć”.

Niektórym trudno, zwłaszcza takim, którzy sami o tym nie pamiętają. A takich będzie przybywać. Niedawno ktoś pokazał mi podręcznik dla klas pierwszych podstawówki. Nazywa się „Wesoła szkoła”. Jest tam czytanka o królewnie Różyczce zaklętej w żabę. Królewicz Jerzy wyciągnął z jej łapki kolec i czar prysł. „Mój ty! – krzyknęła i zamrugała rzęsami. Różyczka i królewicz zamieszkali w zamku”. I koniec. Zauważyli Państwo, że czegoś brakuje? Wszystkie takie opowiadania kończyły się dotąd małżeństwem: „Pobrali się i żyli długo i szczęśliwie”. Ale to nie te czasy. Teraz już i najmłodsi muszą rozumieć, dlaczego mamusia i tatuś to nie małżeństwo, tylko „partnerzy”, którzy tylko „mieszkają razem”. Tak odbiera się dzieciom dzieciństwo. Ale w przyrodzie nic nie ginie. Odebrany wiek odzywa się później. Dlatego coraz więcej mamy zdziecinniałych dorosłych, którzy tylko się bawią w małżeństwo i w rodzicielstwo. Nic tam nie jest naprawdę, a za to wszystko na próbę. Zawsze można zabrać zabawki i przenieść się do innej piaskownicy. Karnawał się rozkręca. Nieustający bal przebierańców.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Brak powodów do dumy
Deputowany do rosyjskiej Dumy, Aleksander Krutow, zgłosił projekt ustawy mającej ograniczyć aborcję. W myśl ustawy legalne przerwanie ciąży kobiety zamężnej wymagałoby pisemnej zgody jej męża. Jak na rosyjskie warunki i tak byłoby to duże ograniczenie, bo praktycznie jedyne. Próba zmniejszenia liczby aborcji w Rosji wynika z dramatycznego spadku liczby obywateli tego kraju. Aborcję – jako pierwsi na świecie – zalegalizowali tam tuż po rewolucji bolszewicy. Od tamtej pory zabijanie nienarodzonych osiągnęło poziom przewyższający liczbę urodzeń. W 1988 roku opracowano na ten temat pierwszą statystykę. Wykazała, że co roku dokonuje się tam do 7 milionów aborcji. Rosyjscy deputowani muszą wymyślić coś mocniejszego, bo za parę kadencji całe społeczeństwo zmieści się w Dumie.

Chcemy, ale nie możemy
Papież podsumował mijający rok. Jego szczególny niepokój wzbudziły próby zrównania w prawach z małżeństwami związków „wolnych” i homoseksualnych. „Europa, która nie chce mieć dzieci, sprawia wrażenie znużonej i – jak się wydaje – chce opuścić karty historii”. Ale to nieprawda, że Europa nie chce mieć dzieci. Chce, ale – jak twierdzą Europejczycy – jej na nie po prostu nie stać.

Nie łamcie się za bardzo
Trwa czas łamania się opłatkami. To dobrze. Lepiej, żeby się ludzie łamali opłatkami, niż opłatami. Bo gdy opłaty wielkie, to się można nie tylko nimi łamać, ale i z ich powodu załamać.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.