Piekło dla wszystkich!

Franciszek Kucharczak

|

GN 49/2006

publikacja 05.12.2006 08:54

Myśl wyrachowana: O piekle kobiet mówią ci, którzy nie wierzą w piekło kobiet i mężczyzn

Piekło dla wszystkich!

Piekło dla wszystkich!
W „Gazecie Wyborczej” zamieszczono tekst profesora Wojciecha Sadurskiego „Piekło kobiet – reaktywacja”. Jest tam taki fragment: „Nie każda forma życia ma jednakową wartość. Nasza intuicja moralna rozróżnia pomiędzy życiem osoby a życiem zygoty. Tę różnicę muszą uznać nawet radykalni przeciwnicy prawa do aborcji”.

A zapewne, jest różnica. Gdy pan Sadurski był zygotą, nie miał tytułu naukowego, a nawet nie umiał pisać. Dzięki temu nie wypowiadał się o „naszej” intuicji moralnej. Jest jeszcze parę różnic między „zygotą” a dorosłymi ludźmi. Zygota nie pali, nie pije i nie klnie. To rzeczywiście niepokojąco nieludzkie zachowania.
Moralna intuicja Wojciecha Sadurskiego każe mu wstydzić się, że w kwestii aborcji mamy „najbardziej rygorystyczny system w całym zachodnim świecie demokratycznym”. Uważa, że to, co teraz mamy, to nie kompromis, tylko ściana, bo podobno dalej w urządzaniu „piekła kobiet” już pójść nie można.

Otóż to. Za mało dotąd mówiliśmy, że obecne prawo jest niewystarczające. Za mało też mówiliśmy, co to jest piekło kobiet. I w ogóle piekło. Usnęliśmy w poczuciu spełnionego obowiązku, bo u nas „chroni się dzieci”. Guzik! Nie chroni się, bo są wyjątki. A najmniejszy wyjątek w zasadzie, że człowieka nie wolno zabijać, powoduje wniosek, że to, co wolno zabijać, nie jest człowiekiem. A zatem nie jest człowiekiem „zygota”, która pojawiła się w wyniku gwałtu, albo „płód” chory lub taki, którego mama przedkłada własne zdrowie nad jego życie.

Mieliśmy krzyczeć od początku, że aborcji nie wolno przeprowadzać nigdy, nigdzie i pod żadnym pozorem. Bo taka jest prawda i Kościół zawsze tak uczył. Nawet jednak, gdyby nie uczył, to wystarczy trochę zdrowego rozsądku i odrobina sumienia. Ale my postawiliśmy świeczkę świętemu Kompromisowi i pozwalaliśmy na dzieciach kobiet zgwałconych dokonywać jeszcze większego gwałtu. Przechodziliśmy w spokoju pod murami klinik, w których zabija się dzieci, bo ich matki „miały do tego prawo”. I z tego powodu teraz gada się, że nawet Kościół „zgadza się na przypadki, kiedy może być aborcja” (Monika Olejnik). Otóż nie. Kościół się nie zgadza, tylko za mało o tym mówiliśmy. Gdy arcybiskup Michalik wreszcie to jasno powiedział, podniósł się raban. A on powiedział tylko to, o czym należy mówić bezustannie: nie ma usprawiedliwionej aborcji.

Kiedy kogoś napadną w klatce schodowej, nie powinien krzyczeć „ratunku”, bo tylko nieliczni odważą się wystawić nos. Trzeba krzyczeć „Pali się!”. Ludzie najżywiej reagują, gdy zagrożony jest ich własny interes. A w tym wypadku naprawdę się pali. Holocaust, jaki zgotowaliśmy bezbronnym, grozi wynikającą z natury katastrofą. Takie rzeczy się po prostu mszczą. Bo kto nie chce mówić o dzieciach, tylko o zygotach, wkrótce będzie musiał porozmawiać o Wizygotach. Albo innych barbarzyńcach, którzy przyjdą. Muszą przyjść, bo zdegenerowane społeczeństwa, które nie szanują nawet daru własnego potomstwa, nie mogą się utrzymać. Załamią się pod ciężarem tłustych brzuchów i wypasionych portfeli.

- - - - - - - - - - - - - - - - - -

 

 

Interes na żałobie

Gejowsko-lesbijska organizacja Lambda Warszawa przygotowała na ubiegły piątek wesołą imprezę „Lambda Party”. Chociaż w związku z tragedią w Rudzie Śląskiej ogłoszono żałobę narodową, imprezy nie odwołano. Nawet przeciwnie, organizatorzy zaprosili wszystkich chętnych. Zapowiedzieli jedynie, że przeznaczą „część dochodów” na Śląskie Centrum Równych Szans, które „prowadzi sieć Punktów Pomocy dla Kobiet i ich Rodzin poszkodowanych w wypadku górników” (cytat wierny). A co to jest Śląskie Centrum Równych Szans? To jest coś podobnego do Lambdy, tyle że na Śląsku. Następnym razem, jak będziecie chcieli obrażać ludzi, których dotknęło nieszczęście, pamiętajcie przynajmniej, że górnicy to zazwyczaj mężczyźni.


Ameryka wciąż łacińska

Chilijska lewica wniosła do parlamentu projekt legalizacji aborcji. Aborcja jest bowiem w Chile zakazana bez względu na okoliczności i grozi za nią kara do pięciu lat więzienia. 21 listopada Izba Deputowanych Chile odrzuciła projekt. Projektowi legalizacji przeciwny był nie tylko rząd i większość deputowanych, ale nawet socjalistyczny przewodniczący niższej izby parlamentu chilijskiego Antonio Leal Labrína. Skąd się to wzięło? Ano stąd, że Chilijczycy za długo byli pozbawieni szczęścia posiadania lewicy. Dlatego nie dowiedzieli się, że każda Chilijka niczego bardziej nie pragnie, niż zabić sobie dziecko. Ale nic straconego. Trzeba im nasłać europejskich feministek z wynikami sondaży i podać poziom podziemia aborcyjnego (cyfra dowolna, nie niższa jednak niż milion). I za parę lat ponownie wnieść do parlamentu projekt legalizacji.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.