Rozgrzeszanie grzechu

Franciszek Kucharczak

|

GN 23/2006

publikacja 02.06.2006 08:15

Myśl wyrachowana: Spowiadać się trzeba z draństw, a nie z tego, że się grzechy nazywa draństwem

Rozgrzeszanie grzechu

Dziennikarz: „Dlaczego został pan krytykiem literackim?”. Krytyk literacki: „Bo ja od dzieciństwa nienawidziłem książek”. Niektórzy z podobnych powodów zostali krytykami Kościoła katolickiego. Stali się jego „znawcami”, bo go nie lubią. Tworzą więc w publikacjach Kościół swoich marzeń. Niczego tam nie trzeba, a wszystko wolno. Tam duchowni są wybierani w wyborach powszechnych spośród osób płci żeńskiej lub nijakiej, pod warunkiem tylko, że deklarują ateizm albo przynależność do Hare Kriszna. Nie muszą nosić stroju duchownego, wystarczy strój Ewy plus plasterek antykoncepcyjny. Kościół marzeń dopuszcza aborcję, eutanazję, rozwody, błogosławi każdą parę, która się nawinie, trójkąt, czworokąt albo i pentagram. Tam teologia tworzy się drogą referendów, a zasady moralne zmienia się zgodnie z wynikami sondaży.

Sądząc z niektórych publikacji, twórcy Kościoła marzeń bardzo się uradowali po spotkaniu Papieża z kapłanami w warszawskiej archikatedrze. Gdy Benedykt XVI powiedział: „Jak mógł-by Kościół wykluczyć ze swojej wspólnoty ludzi grzesznych?”, uznali że oto Kościół pochyla się nad grzechami. Drobna poprawka: nie nad grzechami, tylko nad grzesznikami. Zawsze tak robił. Gdyby wykluczył ludzi grzesznych, w Kościele zostałby tylko Pan Jezus z Matką Bożą. Przecież Chrystus przyszedł do grzeszników, czyli do tych, którzy – jak sam powiedział – źle się mają. A źle się mają z powodu grzechu właśnie.

Kiedy ktoś jest chory, trzeba go leczyć, ale jak leczyć kogoś, kto upiera się, że jest zdrowy? Jak pomóc takiemu, co uważa, że leki szkodzą, a rzeczy szkodliwe mu służą? Żeby tylko tak uważał, ale on montuje koalicję przeciw lekarzom i lekarstwom, przeciw szpitalom i aptekom. Ich obecność przeczy jego teorii, że do plam, które wyskoczyły mu na twarzy, wystarczy założyć stosowny krawat. Nie to jest tragedią, że ludzie grzeszą. Zawsze grzeszyli. Dramatem jest odmowa uznania, że grzech to coś złego i reklamowanie go jak jakiś amol – że niby dobry na wszystko. Dopóki ktoś grzeszy z powodu słabości, ale nie chce tego i z tym walczy – pół biedy. Katastrofa zaczyna się, gdy człowiek swojej słabości nie uznaje i obnosi się z nią po ulicach, gdy nazywa grzech objawem mocy i domaga się nauczania tego w szkołach. Papież w Warszawie przypomniał rzecz oczywistą, że ludzie są grzeszni i nikomu nie wolno twierdzić, że się do tej grupy nie zalicza – zwłaszcza tym, którzy moralności nauczają. Piewcy moralnego relatywizmu lubią przywoływać ewangeliczną scenę, w której Jezus wytknął amatorom kamienowania cudzołożnic: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień”. Ma to w ich pojęciu znaczyć, że Pan Jezus pochwalił cudzołóstwo.

Hola! Chrystus nie powiedział, że pochwycona kobieta zrobiła coś dobrego. Nie zagłaskał jej: „Dobrze, że zdradziłaś męża”. Przeciwnie. Powiedział: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. „Bóg jest miłością, a Jego miłosierdzia potrzebuje każdy z nas” – to słowa papieża Benedykta. No właśnie. Jest mnóstwo powodów, żeby Bóg był wobec nas miłosierny. Miłosierny – nie pobłażliwy.

- - - - - -

 

 

Chemia twarzowa
Wśród wielu znakomitych relacji z wizyty Papieża w Polsce, zdarzały się też zabawne.
Zaraz po przywitaniu na lotnisku pewien dziennikarz twierdził, że „na twarzach witających nie było tej chemii, co za poprzednika”. Makijaż wychodzi z mody?

Kraje się wam pomyliły
Inny dziennikarz telewizyjny relacjonował z lotniska: „Nie było takiego entuzjazmu, jak kiedyś. Nie było okrzyków: Witamy w domu”. A prawda, takich okrzyków nie było. Nie było też skandowania „Witaj w swojej Ojczyźnie” albo choćby skromnego: „Witamy Jana Pawła II”.

Zdjęcie portiera
74-letni Ted Atkinson z Norfolk w Wielkiej Brytanii odsiedział za kratkami 28 dni.
Mężczyzna był wcześniej portierem w Queen Elizabeth Hospital. Gdy do szpitala zgłosiła się kobieta w celu dokonania aborcji, pan Atkinson odmówił zaprowadzenia jej na oddział. Został za to zwolniony w trybie natychmiastowym. Po powrocie do domu były portier włożył do koperty kilka zdjęć ofiar aborcji i wysłał na adres szpitala. To wzburzyło władze szpitala do tego stopnia, że wniosły sprawę do sądu za „obrazę urzędników państwowych oraz narażenie adresatów listu na stres”. W akcie zemsty szpital odmówił też panu Atkinsonowi przeprowadzenia operacji, którą w tym szpitalu miał przejść. Sąd skazał Atkinsona prawomocnym wyrokiem. Były portier przyjął wyrok z całkowitym spokojem, a czas kary wykorzystał na rozmowy ze współwięźniami o dramacie, jakim jest przerywanie ciąży. A swoją drogą to ciekawe, że pracowników szpitala nie stresuje to, co robią, tylko zdjęcia skutków tej roboty.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.