Nie matura, lecz golizna …

Franciszek Kucharczak

|

GN 11/2006

publikacja 13.03.2006 10:43

Myśl wyrachowana: Kiedyś, jak się ktoś wstydził, to się czerwienił. Dziś, jak się ktoś czerwieni, to się wstydzi

Nie matura, lecz golizna …

Angelo Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII, był nuncjuszem we Francji. Na oficjalnych uroczystościach spotykał często mocno wydekoltowane damy. Ktoś zagadnął go, jak on na to reaguje. – Podaję takiej pani jabłko – odpowiedział nuncjusz. – Jak to? Dlaczego? – Bo Ewa dopiero po zjedzeniu jabłka zorientowała się, że jest naga.

Dziś jabłko nic by nie dało, bo współczesna Ewa zwalczyła właściwy dotąd ludziom odruch wstydu. Jeśli jeszcze, wzorem pramatki, przywdziewa liść figowy, to tylko po to, żeby się ponętniej wyeksponować. Przed tygodniem zrobiła to na okładce magazynu „Playboy” 19-letnia maturzystka z Gdyni, Sylwia Preiss. Po tym fakcie dyrektor liceum, do którego chodziła, poradził dziewczynie, żeby poszukała sobie innej szkoły. Reakcja do niedawna zupełnie naturalna i absolutnie oczywista. Ale właśnie „do niedawna”, bo teraz naturalne staje pod pręgierzem, a pod niebiosa wynosi się objawy chorobowe społeczeństwa. Zaraz zatem odezwał się chór klakierów „postępu”, oburzonych na… dyrektora.

Zapewne dyrektor powinien był pochwalić uczennicę za to, że wraz z redakcją „Playboya” testowała nowy wzór oszczędnego mundurka szkolnego. Wszystko teraz przecież takie drogie. Nie pochwalił jednak i pewnie dlatego naczelny „Playboya” wyraził zdumienie decyzją władz szkoły. Oznajmił, że poczekałby tych parę miesięcy, gdyby mu do głowy przyszło, że maturzystka z okładki będzie miała kłopoty. Ciekawe, że takiemu inteligentnemu człowiekowi nie przyszło do głowy, że szkoła ma też funkcję wychowującą.

Pewnie bym o tym nie pisał, ale muszę, bo sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich. To kolejny dowód na to, że z rzeczników jest więcej szkody niż pożytku. Dlaczego rzecznik nie zajmie się naruszanymi prawami obywatelskimi tych, którzy nie życzą sobie oglądać golizny na każdym billboardzie, przystanku i w kiosku? Dlaczego prawa uczennicy do publicznego obnażania się są ważniejsze od praw pozostałych uczniów i ich rodziców?

Jakich praw? – Do życia zgodnego z chrześcijańskimi zasadami. Zdaje się, że w Gdyni są jeszcze – i to w większości – chrześcijanie, prawda? Skoro tak, to jedną z podstawowych wyznawanych przez nich zasad jest unikanie grzechu i wszystkiego, co do niego prowadzi.

Ludzie są naczyniami połączonymi i to, co robi jeden człowiek, oddziałuje na innych, zwłaszcza gdy ci inni chodzą do tej samej szkoły. A zatem niech się łaskawie odczepią wszyscy, których mówienie o duchowej czystości przyprawia o przepuklinę ze śmiechu. Nie musicie rozumieć, dlaczego człowieczeństwo buduje się na panowaniu nad instynktami, musicie jednak uszanować to, że inni rozumieją.

Publikowanie powszechnie dostępnych, rozbieranych zdjęć jest zwyczajnym stręczycielstwem, tyle że legalnym. Jest to szczególnie odrażające, gdy przynętą jest uczennica liceum. Darujcie sobie gadanie o fotografii artystycznej i o tym, że „Playboy” jest pismem ambitnym. Już sama nazwa świadczy o ambicjach jego twórców i czytelników (o ile ktoś to kupuje dla czytania). Różnica między takim pismem a klasycznymi pornosami jest taka, jak między ludożercą, który używa noża i widelca, a takim, który je palcami. Efekt jest identyczny – w obu przypadkach człowiek jest tak samo zjedzony.

- - - - - - -

Cała Polska czyta brednie
„Gazeta Wyborcza” opisała parę przykładów znęcania się psychopatów nad dziećmi i całość opatrzyła wielkim tytułem „Cała Polska bije dzieci”. Równie dobrze można by napisać, że „wszystkie redakcje w Polsce zatrudniają agentów bezpieki PRL”. A to nieprawda, bo tylko „Wyborcza” zatrudnia Lesława Maleszkę.

Marsz zakompleksionych
W dniach poprzedzających Dzień Kobiet feministki zorganizowały w Polsce serię demonstracji zwanych manifami. Manifa odbyła się też w Warszawie, o czym szeroko informowały media. Dając odpór twierdzeniom, że feministki nie wiedzą, czego chcą, w Polsacie wypowiedziała się jedna z uczestniczek manify: „Kobiety muszą, no jejku, no muszą”. Chyba jednak trochę przesadziła, bo na pewno nie wszystkie kobiety aż tak bardzo muszą.

Prowokacyjna prawda
Ogłoszenia o Drodze Krzyżowej w Poznaniu miały postać plakatów ze zdjęciami męczenników chrześcijańskich, którzy w większości ponieśli śmierć z rąk muzułmanów. Plakaty zawisły w wielu miejscach miasta, również w tramwajach. Pewien ekspert powiedział w związku z tym w telewizji, że to prowokacja wobec świata islamu. Sytuacja wygląda więc tak: W Rzymie stoją wielkie meczety, a w Mekce można stracić życie za noszenie krzyżyka. Lepiej zatem nie prowokować muzułmanów, bo i w Rzymie zakażą nam nosić krzyżyki.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.