Złe sprasowanie

Franciszek Kucharczak franku@goscniedzielny.pl

|

GN 46/2005

publikacja 15.11.2005 11:34

Myśl wyrachowana: Dobra prasa jest niezbędna tylko w introligatorni

Złe sprasowanie

Mamy złą prasę na Zachodzie – przerazili się komentatorzy w telewizji po tym, jak niektóre zachodnie media zaczęły lamentować nad zmianami w Polsce. Szczególny ból sprawił tam ponoć upadek urzędu siostry Środy od Równego Statusu. Łamiemy tym jakoby unijne zobowiązania i cofamy się w ciemnogród. Tylko patrzeć, jak chłopy zaczną z błogosławieństwem prawa cywilnego i kanonicznego tłuc żony i pastwić się nad dziećmi. Lada moment zapłoną stosy z czarownicami, a mniejszości skończą na haku, powieszone za poślednie Ziobro.

Z pewnością prasę u niektórych mamy złą, ale nie aż tak jak chrześcijanie pierwszych wieków mieli w Rzymie. „Czczą oślą głowę!” – gadało się o nich wtedy po domach. „Piją krew niemowląt!” – szczuli „dobrze poinformowani”. Jak wiadomo, skończyło się to oskarżeniem chrześcijan o spalenie Rzymu i w zamian spaleniem oskarżonych, tudzież przeznaczeniem ich na karmę dla dzikich zwierząt.
Dziś wiadomo, że zła prasa w Rzymie była wówczas cośkolwiek stronnicza i nie do końca rzetelna. Ale musiała taka być, bo inaczej nie byłaby zła. Gdyby zaś nie była zła, nie dałoby się nią odwracać uwagi od grzeszków Cezara.

Urabianie komuś złej opinii to wygodna taktyka i doraźnie bardzo skuteczna. Ale tylko doraźnie. Ostatecznie martwi chrześcijanie okazali się o wiele mocniejsi niż żywi.

Ten schemat powtarza się przez wieki. Bardzo złą prasę, i to nie tylko na Zachodzie, bo i na Wschodzie, Północy i Południu, miał Jan Paweł II. Ileż bzdur o nim napisano i powiedziano. Że nie zna się na teologii, że miliony ludzi wpędził w AIDS, że wstecznik i konserwatysta. Inni dla odmiany zarzucali mu herezje i zbytnią otwartość dla wyznawców innych religii. Z powodu złej prasy Papież nie dostał pokojowego Nobla, a dostał go terrorysta Arafat – bo ten miał akurat dobrą prasę. My w Polsce za bardzo tego nie odczuwaliśmy, bo u nas jawnie złą prasę Papież miał tylko u Urbana i w „Faktach i Mitach”. U nas nie przeszłyby ordynarne kawały, jakie o nim krążyły w prasie zagranicznej. Dziś już jednak nikt na całym świecie nie powie, że wielki Papież powinien był ustąpić z powodu stanu zdrowia.

Nikogo już nie dręczy wspomnienie jego naznaczonej chorobą twarzy i niewyraźnie wymawianych słów. Nie przeszkadza nikomu jego cierpienie. Dziś już prasę Papież ma nieodwołalnie dobrą. Na wieki zostanie mocarzem, a specjaliści od szmacenia ludzi, choć jeszcze żyją, już rozpłynęli się w ludzkiej niepamięci. Nie byłoby tego jednak, gdyby Papież przejmował się tym, co o nim aktualnie sądzą politycy Zielonych w Niemczech, patriarcha w Moskwie czy organizacje kobiece w Holandii. Prawda nie zależy od opinii większości, a przyzwoity człowiek za parę komplementów w gazecie nie sprzedaje zasad. Powinien tylko być przekonany o tym, że to zasady właściwe.

- - - - - - - -

 

 

Żona mojej żony
Holendrzy mają nowy kłopot. Nie potrafią unieważnić związku swojego obywatela z dwiema kobietami naraz, bo choć bigamia jest zakazana, to w świetle ich prawa akurat ten związek jest legalny.
46-letni Victor de Bruijn wraz ze swą żoną Biancą postanowili niedawno poślubić jeszcze wspólną „narzeczoną”, 35-letnią Mirjam Geven. Zawarli więc z nią „układ o współżyciu”, który w praktyce zrównuje go z małżeństwem, no i pan Victor ma teraz dwie żony. Zapewne znajdą się teraz naśladowcy i Niderlandy zapełnią się latającymi Holendrami. Latającymi z kwiatka na kwiatek.

Bez sutanny na dyskotekę?
Włoska „La Repubblica”, a za nią inne światowe media ogłosiły, że obecny papież ubiera się modnie i luksusowo. Watykanista (takie zjawisko zaistniało w przyrodzie niedawno) Orazio La Rocca uznał, że Benedykt XVI „prezentuje się niezwykle elegancko i nosi modne akcesoria, zgodne z duchem czasów”.
Prawda. Teraz na wybiegach w Paryżu największą furorę robi biała sutanna, a pokazać się w towarzystwie bez mitry uchodzi za brak dobrego smaku.

Minaret Eiffla
Duchowi przywódcy muzułmanów we Francji obłożyli klątwą sprawców i uczestników zamieszek. Nic dziwnego. Nie będą przecież przejmować kraju w kiepskim stanie, zniszczonego przez bezmyślne małolaty. Może nawet, zanim z wieży Eiffla zabrzmi śpiew muezzina, Paryż nabierze nowego blasku?

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.