Pójdź dziecię, ja cię ubić każę

Franciszek Kucharczak

|

GN 07/2005

publikacja 16.03.2005 01:34

Myśl wyrachowana - "Ciekawe: przed porodem wolno dziecko zabić, a po porodzie nawet klapsa dać nie można."

 - Joanna Senyszyn: - Joanna Senyszyn:
„Napisałam tę ustawę, aby zapewnić kobietom możliwość decydowania o losie swoim i swoich najbliższych”. Czy miała na myśli naprawdę najbliższych, bo złączonych pępowiną, nie wiadomo.
PAP/Piotr Rybarczyk

Kiedyś poszczono o chlebie i wodzie. Teraz pości się łagodniej – o chlebku i wódce. Może to próba przetrzymania najcięższego z postów – postkomunizmu. Tego jednak nie da się przetrzymać. Jest jak rak. Jeśli się mu nie przeciwdziała, będzie żarł organizm, aż zeżre.

Najbliższy akt konsumpcji organizmu społeczeństwa postkomuniści przewidzieli na 15 lutego. Uczta odbędzie się w budynku sejmu i potrwa kilka dni. Nazywa się „czytaniem projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie”. Świadomy rodzic to taki, który ma swobodny dostęp do aborcji. Sądząc z postkomunistycznych lamentów, największą tragedią naszego narodu jest niemożność szlachtowania dzieci, jak i kiedy się komu podoba. Autorka ustawy, Joanna Senyszyn, zarzeka się, że aborcja to zło, ale zaraz wyciąga „większe zło”, czyli podziemie aborcyjne.

Według niej to jakieś 150 tysięcy, a jak ma dobry humor, to i 200 tysięcy. To oczywiście dane z sufitu, ale gdyby było i więcej, to co z tego? Dlaczego wielka liczba morderstw miałaby uzasadniać legalność zabijania? W Auschwitz wymordowano bardzo wiele dzieci, a jakoś nikt potem nie zalegalizował tego procederu. Czym więc różnią się tamte dzieci od nienarodzonych? Jedyna wyraźna różnica jest taka, że tych drugich nie widać. Po zabitych przed narodzeniem nie zostają stosy bucików, zabawek i wspomnienie niewinnego spojrzenia. Pokrwawione resztki utylizuje się i spokój.

Projekt ustawy przewiduje legalność aborcji na życzenie do 12 tygodnia, ale dopuszcza liczne wyjątki, praktycznie aż do urodzenia. Dzieci, które mimo to żywe przyjdą na ten świat, będą od początku podstawówki edukowane seksualnie, żeby nie popełniły takiego błędu jak ich rodzice. Postkomuniści postulują też swobodę dokonywania aborcji przez małolaty, bez potrzeby powiadamiania rodziców. Do tego dochodzą takie drobiazgi jak zniesienie zakazu badań na ludzkich embrionach i bezpłatny dostęp do środków antykoncepcyjnych i poronnych. Eseldowcy chcą tym sposobem wypełnić obietnicę daną wyborcom. Chociaż tę jedną. Wyborców, co prawda, już nie mają, ale właśnie chodzi o ich ponowne zdobycie. Pewnie znajdą naiwnych, choć tak im zależy na losie kobiet jak Anicie Błochowiak na gejach („pedały”), albo Lepperowi na sprawiedliwości społecznej. Głosujcie, głosujcie. SLD wam poparcie w dzieciach wynagrodzi. „Usuniętych”.

Równa baba

Trwa konkurs na tytuł feministki i feministy roku. Kandydatury są typowe: głównie bojownicy o legalizację aborcji, eutanazji, prostytucji, związków homoseksualnych itd. Ciekawe są jednak uzasadnienia niektórych nominacji. Wśród zasług dziennikarki Kazimiery Szczuki wymieniono „odwagę całowania faceta w dłoń, a także oblanie go piwem, jak trzeba”. Informacja dla nieuświadomionych: feministki obrażają się, gdy mężczyźni traktują kobiety z szacunkiem (np. przepuszczają w drzwiach), bo to ponoć stawia je w sytuacji istot podrzędnych. Równość nastanie prawdopodobnie wtedy, gdy wszyscy będą się równo lali po gębach.

Nobel-mogel
Senator Maria Szyszkowska, misjonarka legalizacji jednopłciowych „związków partnerskich”, została nominowana do Nagrody Nobla. Sądząc z ostatnich werdyktów komitetu noblowskiego, ma duże szanse. Niestety, pani Szyszkowska wystąpiła z SLD, więc ewentualny splendor noblistki nie opromieni tej jakże zasłużonej formacji.

Nietolerancyjnych powiesić
Szwecja, w której homoseksualiści mogą zawierać związki małżeńskie i adoptować dzieci, przoduje w tępieniu nietolerancji. Pół roku temu tamtejszy sąd skazał na miesiąc więzienia 63-letniego pastora Ake Greena za to, że w kazaniu stwierdził, iż homoseksualizm jest tworem szatana i może być źródłem innych zboczeń. Niedawno odbyła się rozprawa odwoławcza, w której pastor podtrzymał poprzednią opinię. – Kościół musi mieć prawo powiedzieć, co głosi Biblia – stwierdził stanowczo. Co za fanatyk. Zupełnie jak ten, no… Paweł z Tarsu.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.