Wiedeń, franciszkanin i Boże Narodzenie

Adam Zuber

|

GN 52/2009

publikacja 25.12.2009 23:07

W drugą sobotę Adwentu miałem okazję być w Wiedniu. Podziwiałem wspaniale oświetlone miasto, kolorowe jarmarki adwentowe, pełne łakoci i świątecznych ozdób.

Centrum Wiednia mieniło się milionami światełek. Cudownie lśniące girlandy i mieniące się żyrandole czyniły miasto wprost magicznym. Na ulicach było pełno ludzi robiących zakupy, pędzących w różnych kierunkach. Wielu z nich zatrzymywało się na występach mimów, zespołów muzycznych, happeningach obrońców zwierząt. Wszyscy chłonęli atmosferę świątecznego nastroju.

Również i ja poddałem się temu urokowi, rozkoszując się miejscowymi łakociami wprost ze świątecznych straganów. Kątem oka zauważyłem starszego zakonnika, franciszkanina, który starał się zaczepiać przechodniów na głównym deptaku Wiednia Kärtnerstrasse.

Zagadywał i przypominał o tym, co najważniejsze podczas Bożego Narodzenia. W pierwszym momencie zrobiło mi się go żal, bo mało kto zwracał na niego uwagę. Jednak po chwili byłem pełen podziwu dla jego odwagi, determinacji i radosnej ewangelizacji. Pomyślałem, czy ja byłbym w stanie coś takiego zrobić? No, może nie od razu w centrum Katowic, ale wśród swoich bliskich.

Wróciłem z Wiednia z jedną myślą w głowie: bądźmy chociaż w jakiejś drobnej części jak ten franciszkanin i nie pozwólmy zginąć w świecie komercjalizacji świętom Bożego Narodzenia.
Adam Zuber

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.